Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Martyna Wojciechowska zdecydowała się na adopcję

Jej rodzina się powiększyła! W rozmowie z SHOW mówi o swoich kolejnych dzieciach. Zdradza też, czego jako matka boi się najbardziej.

Okazuje się, że Martyna Wojciechowska (42) sprawiła swojej córce Marysi (9) rodzeństwo! Podróżniczka adoptowała bowiem dzieci, które poznała podczas licznych wojaży, ale w niektórych przypadkach formalności są dopiero w toku.

"Nie wymieniam konkretnej liczby tych dzieci, bo jestem w trakcie pewnych procesów, więc za wcześnie o tym mówić, ale poczucie odpowiedzialności już mam", wyznaje w rozmowie z SHOW.

Zapewnia jednocześnie, że Marysia bardzo się cieszy, że ich rodzina jest taka liczna, i jak najszybciej chce odwiedzić swoje rodzeństwo. Na razie mama z córką szykują się do świętowania Dnia Matki.

Reklama

Polska Angelina Jolie

Martyna potrafi świetnie łączyć macierzyństwo z pracą, która jest jej pasją. Sama jednak zaznacza, że nie ma gotowego patentu, jak być mamą idealną. "Niemniej jednak robię, co mogę. Przede wszystkim dużo rozmawiam ze swoją córką. Jest to częścią procesu wychowawczego - zaszczepianie młodej kobiecie, że ma prawo do swojej przestrzeni i wyborów, że decyzja o założeniu rodziny nie musi oznaczać, że ma zrezygnować z siebie i ze swoich pasji", mówi dziennikarka.

Marysia już się przyzwyczaiła, że jej znana mama dużo podróżuje. To właśnie podczas wyjazdów Wojciechowska spotkała na swojej drodze wiele dzieci, które potrzebują wsparcia oraz miłości. I niczym Angelina Jolie, adoptowała dzieci z dalekich zakątków. Chce im zapewnić lepszy start w życiu. "Najbliższą mojemu sercu córką jest Kabula z Tanzanii, która oficjalnie przed sądem musiała zeznać, że jest pod moją opieką", wyznała. O Kabuli (dziś 20-letniej), albinosce, której groziła śmierć, zrobiło się głośno, gdy Martyna nakręciła o niej dokument. Wtedy też dziennikarka zdecydowała się jej pomóc.

"To świetna dziewczyna, której życie zmieniło się o 180 stopni. Studiuje i wyrasta na niezależną prawniczkę. Chce chronić praw osób chorych na albinizm w Tanzanii. Ale mam też dzieci na Filipinach. Jest tam rodzina, która mieszkała w grobowcu, i w jakimś sensie stałam się jej opiekunem. Jesteśmy w bliskim kontakcie, pomagam im uzyskać niezależność. Chciałabym, żeby wyprowadzili się z tamtego miejsca. Najważniejsze, że dzieci się uczą, są zadbane. Moim marzeniem jest też, by wybudować w Tanzanii dom dla dziewczynek, bo na nich się skupiam. Mają o wiele trudniej w Afryce niż chłopcy", dodaje.

Jej własna córka Marysia w stu procentach akceptuje decyzje mamy. "Mam wyjątkowo empatyczne dziecko, które cieszy się, że ma liczne rodzeństwo. Sama z siebie zorganizowała akcję w szkole i zebrała pieniądze na edukację Kabuli. Nalega, żebyśmy pojechały spotkać się z innymi dziećmi", wyznaje. Marysia rozczula mamę nie tylko dojrzałym podejściem. Dziennikarka bardzo przeżywa Dzień Matki, bo wtedy córka robi jej wzruszające niespodzianki.

Córka idealna

"Nie wymyślamy niczego nadzwyczajnego, po prostu są to chwile lenistwa i bycia ze sobą. To, co mnie wzrusza za każdym razem, to cudowne laurki, które robi sama. A teraz liczę, że zrobi to, co ostatnio, czyli śniadanie do łóżka, które sama po cichutku przygotowuje. Zrobiła mi ulubiony napar cytrynowo-imbirowy. Jest najukochańszym dzieckiem świata", mówi z uśmiechem. Marysia jest jej oczkiem w głowie. I chociaż Wojciechowska jest twardą kobietą, bardzo boi się o swoją pociechę.

"Oczywiście, że towarzyszy mi strach. Nawet dzisiaj, gdy robiła pierwsze kroki na nowej zabawce jeżdżącej, to chodziłam za nią jak kura za swoim kurczakiem, zachowywałam się irracjonalnie. Porozkładałam jej wszędzie poduszki i materace", śmieje się Martyna. "Oczywiście wszystkie mamy przeżywają to samo. Choć wspinam się na Mount Everest, czy mam za sobą rajd Dakar, nie jestem od tego wolna. Boję się chyba nawet bardziej, bo mam pewną wiedzę i doświadczenie, i wiem, co może się stać", dodaje. Marysia jest jednak bardzo rezolutną dziewczynką, która dużo rozumie. Już wie, co w życiu jest ważne.

"Ostatnio byłam świadkiem takiej sytuacji. Dziadek mówi do niej: »Marysiu, jesteś taka piękna!«. Na co Marysia odpowiada: »Dziadku, ja nie chcę być ładna, chcę być mądra jak moja mama!«. To był najpiękniejszy komplement, jaki mogłam dostać", wyznaje Wojciechowska.

Magdalena Makuch

SHOW 10/2017

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy