Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Wszyscy mówią: zatrudnię cię!

Jak on to robi, że wszystko mu się udaje?! Kobiety go kochają, a mężczyźni dają pracę i pieniądze?! SHOW bada, na czym polega tajemnica sukcesu Tomasza Karolaka.

Kiedy Tomasz pojawia się na planie filmu pracują, Karolak to przede wszystkim świetny facet. Ale też nie kwestionują wizerunku, który wykreowały media. Podrywacz? No cóż, podoba się kobietom. Bohater matrymonialnych skandali? Trudno zaprzeczyć faktowi, że obiecał Violi Kołakowskiej ślub, i słowa nie dotrzymał. Czuły, choć weekendowy tata - bez wątpienia, sam tak o sobie mówi. Łapie dziesięć srok za ogon? I to też prawda. Bo Tomasz w ciągu jednego roku gra w kilku kasowych komediach, jest jurorem w cotygodniowym show, występuje na koncertach i w reklamach, popierał Bronisława Komorowskiego w wyborach… A teraz jeszcze założył ambitny teatr.

Reklama

Ludzie dziwią się: Karolak i teatr?

A przecież aktor, zanim stał się sławny po komediach "Testosteron" i "Lejdis", przez wiele lat występował na scenach. Ma imponujący dorobek: role w teatrach im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Nowym w Łodzi, Narodowym i Rozmaitości w Warszawie. Mówi się, że Karolak jest tylko znaną twarzą, która ma przyciągać widzów do teatru IMKA. Natomiast mózgiem przedsięwzięcia jest ktoś, kto stoi w cieniu gwiazdora.

"Bzdura!", denerwuje się Piotr Płocharski, przyjaciel aktora jeszcze z czasów licealnych, a obecnie jego doradca. "IMKA to prawdziwe dziecko Karolaka. On jest tam odpowiedzialny za wszystko: od remontu łazienek, przez obsadę aktorską, po szukanie sponsorów. I świetnie wszystko ogarnia". Pomysł na teatr przyszedł Karolakowi do głowy dwa lata temu. "Pracowałem nad sztuką »Nasza klasa« Tadeusza Słobodzianka, kiedy okazało się, że z przyczyn niezależnych od zespołu spektakl nie zostanie wystawiony. Gdy się o tym dowiedzieliśmy, usiedliśmy na parkingu i długo gadaliśmy. Pamiętam, że powiedziałem wtedy kolegom, że nie możemy zmarnować tej wspaniałej energii", opowiada Tomasz w rozmowie z SHOW.

Dziś jego scenę wspierają najlepsi w Polsce aktorzy i reżyserzy

m.in.: Magdalena Cielecka, Piotr Adamczyk, Mikołaj Grabowski i Grzegorz Jarzyna. W Warszawie jest już kilka prywatnych teatrów. Rówieśnik Karolaka, Michał Żebrowski, do otwarcia własnej placówki przygotowywał się kilka lat. W tym celu studiował nawet marketing i zarządzanie.

Tomasz działa spontanicznie. Pierwsze dwa spektakle sfinansował z własnych oszczędności. Na pytanie, czy nie bał się ryzyka, odpowiada: "Wcale! Z założenia IMKA nie jest inwestycją, która ma przynosić kokosy. Została stworzona z powodu zapaści teatralnej, z potrzeby serca kilku aktorów i reżyserów. Pieniądze, które zainwestowałem, zarobiłem na byciu jurorem w programie »Tylko nas dwoje«. Powiedzmy sobie szczerze, to nie była trudno zdobyta kasa. Chciałem więc ją dobrze spożytkować".

Na spotkania z potencjalnymi sponsorami aktor chodzi ubrany w krótkie spodenki. Żaden garnitur. "Nic nie negocjuję! Opowiadam tylko o naszych sukcesach. Pokazuję recenzje » Sprzedawców gumek« oraz » Opisu obyczajów«. Mówię, że do końca września mamy sprzedane bilety na wszystkie przedstawienia". Jego entuzjazm najwyraźniej udziela się innym. Niedawno aktor pozyskał firmę Audi jako sponsora strategicznego. "Planuję pięć premier jeszcze w tym roku", mówi uskrzydlony. Opowiadałby jeszcze długo, ale musi biec, by kręcić kolejny dubel. Za sukcesem Tomasza stoi jego energia i spontaniczność, tak twierdzą znajomi. Dodajmy - urok osobisty.

Choć aktor nie ma urody Brada Pitta, bardzo podoba się kobietom. Nie przeszkadza im ani nieco rubaszny styl bycia, ani przerwa między zębami, nawet lekka nadwaga. "Jest inteligentny, pewny siebie, ale nie arogancki. Nawet gdyby wyglądał jak Frankenstein, kobiety i tak byłyby zachwycone", śmieje się przyjaciel aktora, Piotr Płocharski.

Krzysztof Lang, reżyser "Śniadania do łóżka", przyznaje: "Choć nie ma urody amanta, obsadziłem go w komedii romantycznej. Bo pod fasadą zwalistej powierzchowności kryje się ciepły, dowcipny facet, za którym szaleją kobiety. Kiedy wiele lat temu pracowaliśmy przy serialu "Bao-Bab", zobaczyłem, że Tomek ma w sobie to coś. Jest jak magnes. Wchodzi i od razu wszyscy na niego patrzą".

"Nie mam pojęcia! Gdybym wiedział, do końca bym zdurniał!", śmieje się Karolak pytany, co mu pomogło osiągnąć sukces. A po chwili dodaje: "Tak naprawdę jestem leniem z pomysłami". To jedna z jego cech: bez ogródek mówi, co myśli. Kiedy wyszedł z kina po premierze komedii "Ciacho", powiedział wprost, że mu się kompletnie nie podobało. Dla przypomnienia: grał jedną z głównych ról. Piotr Płocharski ma swoją koncepcję, jeśli chodzi o życiowy sukces przyjaciela: "Tomek jest facetem z bagażem doświadczeń. Do szkoły teatralnej zdawał cztery razy. Przeszedł prawdziwą szkołę życia. Wie, że na sukces trzeba ciężko zapracować. Pamiętam taki czas, kiedy zarabiał pieniądze jako ochroniarz i chyba jako dostawca pizzy. To musiało nauczyć go pokory".

Aktorka Iza Kuna dodaje: "Ja cenię go za to, że nie pławi się w sukcesie. Robi piekielnie trudną rzecz: teatr. Rozwija się, poszukuje". O przyszłość Tomasz może być spokojny. Teraz wybiera się na wakacje, a potem znów praca, praca, praca. Niedawno dostał propozycję zagrania z fińskim filmie. Bo jedno, co do tej pory mu się nie powiodło, to kariera za granicą. Miał zagrać w filmie "Get Low" u boku Roberta Duvalla. Nie wyszło. Ale i to się Tomaszowi uda. Ktoś wątpi?

Iwona Zgliczyńska

SHOW 17/2010

Show
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Karolak | Viola Kołakowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy