Reklama

Co wpływa na jakość zdjęć w aparatach smartfonów?

W czasach, gdy aparaty fotograficzne w telefonach komórkowych były raczej nowinką niż standardem, mało kto zawracał sobie głowę jakością wykonywanych nimi zdjęć. Wystarczyło po prostu, że komórka, którą mieliśmy zawsze pod ręką, potrafiła szybko uwiecznić ważną dla nas chwilę. W ostatnich latach – za sprawą rozwoju technologii –aparaty smartfonów zyskały jednak rangę pełnoprawnych i w pełni samodzielnych narzędzi pozwalających na rejestrację rzeczywistości. Nie wystarczy już zatem, że po prostu robią zdjęcia. Muszą je jeszcze robić w jak najlepszej jakości.

W czasach, gdy aparaty fotograficzne w telefonach komórkowych były raczej nowinką niż standardem, mało kto zawracał sobie głowę jakością wykonywanych nimi zdjęć. Wystarczyło po prostu, że komórka, którą mieliśmy zawsze pod ręką, potrafiła szybko uwiecznić ważną dla nas chwilę. W ostatnich latach – za sprawą rozwoju technologii –aparaty smartfonów zyskały jednak rangę pełnoprawnych i w pełni samodzielnych narzędzi pozwalających na rejestrację rzeczywistości. Nie wystarczy już zatem, że po prostu robią zdjęcia. Muszą je jeszcze robić w jak najlepszej jakości.

Nie ma w tym zresztą niczego dziwnego. Smartfon z dobrym aparatem zastępuje przecież coraz częściej kompaktową cyfrówkę, a nawet klasyczną lustrzankę. To już nie tylko zabawka, którą bierze się na wakacje, by zrobić raptem kilka zdjęć do rodzinnego albumu i nie taszczyć przy okazji zbędnych kilogramów (body i obiektywy, o innych akcesoriach nawet nie wspominając, swoje przecież ważą), ale bardzo wszechstronne narzędzie pracy - zwłaszcza w rękach osoby, która wie, co z nim zrobić.

O tym, że aparaty nowoczesnych telefonów zyskują uznanie i popularność również w "środowisku", świadczyć mogą na przykład organizowane co roku konkursy fotografii mobilnej. Na ubiegłoroczną odsłonę Mobile Photography Awards - jednego z największych i najbardziej prestiżowych konkursów kierowanych do fotografików, którzy po smartfon sięgają równie często, jak po klasyczny aparat - napłynęło ponad 7 tys. zgłoszeń. Konkurencja jest więc duża, a wymagania olbrzymie, bo w jury konkursu zasiadają utytułowani dziennikarze, fotograficy czy krytycy sztuki. Warto wspomnieć, że Polacy zdobyli w ubiegłorocznej edycji aż 43 wyróżnienia i jedno pierwsze miejsce, które przyznano Marcinowi Majewskiemu w kategorii Architektura.

Reklama

Jest też znamienne, że wraz z pojawieniem się na rynku nowego Huawei P30 Pro na forach internetowych dla fotografów zaczęły się pojawiać pytania o to, co lepiej wybrać: flagowca z dobrą optyką czy pełnoklatkowego bezlusterkowca. Nic dziwnego - smartfon z wyższej półki waży i kosztuje mniej niż dobry "cyfrak", a zdjęcia może robić równie dobre. Co jednak konkretnie wpływa na ich jakość? I w jaki sposób możemy zadbać o to, by była jak najlepsza?

Parametry obiektywu

O jakości zdjęć robionych smartfonem decyduje nie tyle rozdzielczość zamontowanej w nim sensora światłoczułego (liczona w megapikselach), ile jasność obiektywu i czułość matrycy oznaczana parametrem ISO. Większa ilość megapikseli - odwrotnie do tego, o czym starają się nas przekonać duże sklepy z elektroniką - nie zawsze więc sprawi, że nasze zdjęcia będą ostrzejsze czy bardziej plastyczne. O tym przesądza właśnie: ilość światła, które jest w stanie "wpuścić" obiektyw, oraz współczynnik ISO opisujący wrażliwość sensora światłoczułego na światło.

I tak, dla przykładu, wartość przysłony utrzymana na poziomie f/1.6 oznacza, iż aparat fotograficzny charakteryzuje się wysoką jasnością i jest sobie w stanie radzić nie tylko w dobrych warunkach oświetleniowych, ale również wszędzie tam, gdzie zaczyna brakować światła. Nieco ciemniejszy od niego będzie zaś aparat o przysłonie f/2.0 czy f/2.2 (płynie stąd wniosek, że im wyższa wartość parametru f/x, tym ciemniejszy będzie obiektyw, a im niższa, tym będzie on jaśniejszy).

Jasnością f/1.6 i maksymalną czułością ISO wynoszącą aż 409 600 punktów może się pochwalić m.in. główny aparat nowego smartfona Huawei P30 Pro. Jak czuły jest to obiektyw, uzmysławiają wykonywane nim zdjęcia nocne, na których widać niekiedy to, czego nie sposób już często dostrzec gołym, nieuzbrojonym okiem.

Warto jednocześnie zauważyć, iż pozostałe obiektywy Huawei P30 Pro również charakteryzują się wysoką jasnością - zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę, że są to wysoko wyspecjalizowane obiektywy stałoogniskowe, zaprojektowane z myślą o realizacji bardzo konkretnych zadań. "Szeroki kąt" zamontowany w P30 Pro posiada więc przysłonę o wartości f/2.2, a jasność teleobiektywu w układzie peryskopowym (dzięki swej innowacyjnej konstrukcji zdolnego rejestrować obrazy w aż pięciokrotnym powiększeniu) wynosi f/3.4, co - jak na aparat oferujący bardzo duże, bezstratne przybliżenie optyczne - trzeba uznać za naprawdę udany wynik.

Gwarantem najwyższej jakości modułu fotograficznego Huawei P30 Pro jest optyczna stabilizacja dwóch z trzech zamontowanych w nim aparatów (głównego i peryskopowego) oraz fakt, iż został on opracowany we współpracy z legendarną firmą Leica, która już od dziesięcioleci nadaje ton i wyznacza trendy w dziedzinie profesjonalnej fotografii.

O tym, jak duże znaczenie ma ilość światła zarejestrowanego przez matrycę aparatu, świadczą chyba najlepiej poniższe zdjęcia, które przywieźliśmy ze Szczecina. Dwa zrobione zostały z automatycznie dobranym przez smartfon czasem ekspozycji, dwa kolejne - z ustawionym ręcznie czasem naświetlania. Wraz ze wzrostem ilości światła rośnie również ostrość zdjęcia; dłuższa ekspozycja pozwala również uchwycić znacznie więcej detali.

Sztuczna inteligencja pomoże zrobić świetne zdjęcie

Współczesna fotografia mobilna nie jest jednak uzależniona wyłącznie od jakości układów optycznych montowanych w smartfonach. Na jakość zdjęć wykonywanych za pomocą telefonów komórkowych wpływa też zaszyte w nich oprogramowanie. W przypadku flagowców z roku na rok standardem staje się już fotografia wsparta uczeniem maszynowym i wykorzystująca wszelkie dobrodziejstwa sztucznej inteligencji (AI).

Za przykład może posłużyć właśnie Huawei P30 Pro, który jako pierwszy smartfon na świecie został wyposażony w podwójną jednostkę NPU (Neural Processing Unit) oraz software’owy tryb aparatu "Mistrz fotografii AI", który zdolny jest rozpoznawać ok. 1300 scenerii (sięga w tym celu do tzw. bazy fotografii referencyjnych) i na tej podstawie dobierać do naszych zdjęć optymalne parametry, takie jak ostrość, kontrast, saturacja czy czas ekspozycji. Sztuczna inteligencja Huawei P30 Pro może także - gdy tylko zajdzie taka potrzeba - cyfrowo ustabilizować zdjęcie.

Nie oznacza to oczywiście, że jakość wykonywanych przez nas fotografii jest uzależniona już jedynie od kaprysów sztucznej inteligencji działającej na pokładzie smartfonu (tryb "Mistrza fotografii AI" można w Huawei P30 Pro w każdym momencie wyłączyć). Przeciwnie. Kluczem do udanych zdjęć wciąż pozostaje nasza inwencja i kreatywność - sztuczna inteligencja pozostaje wyłącznie ich dopełnieniem, a uczenie maszynowe raczej nam asystuje, niż nas wyręcza.

Poniżej publikujemy dwa zdjęcia wykonane głównym obiektywem telefonu na wrocławskiej Wyspie Daliowej. Pierwsze zrobione zostało bez jakiejkolwiek ingerencji sztucznej inteligencji, a drugie - z włączonym trybem "Mistrz fotografii AI". Trzeba przyznać, że właśnie fotografia druga jest zwyczajnie atrakcyjniejsza - jej rozpiętość tonalna jest wyższa, a kolory są żywsze i bardziej nasycone. Zdecydowanie lepiej odzwierciedla więc to, co w słoneczny dzień widzi ludzkie oko.

Drobiazg, o którym łatwo zapomnieć

Niezależnie od tego, jak dobrym sprzętem i jak wysokimi umiejętnościami byśmy nie dysponowali, dobrego zdjęcia nie zrobimy nigdy... brudnym obiektywem. To niby oczywistość, ale o czyszczeniu "szkła" aparatu zdarza się zapomnieć od czasu do czasu każdemu z nas. Dlatego też dobrze jest w sobie wyrobić nawyk regularnego przecierania obiektywu (nada się do tego ircha, szmatka z mikrofibry czy jakikolwiek delikatny materiał nasączony płynem o właściwościach odtłuszczających, przeznaczonym do czyszczenia delikatnych powierzchni).

Zanieczyszczenia i odciski palców występujące na obiektywie mogą przyczynić się do zauważalnego obniżenia jakości naszych fotografii. Brudne "szkło" aparatu może wpłynąć ujemnie na działanie autofokusu lub sprawić po prostu, że na zdjęciach pojawią się flary czy nieestetyczne artefakty, trudne do usunięcia na etapie ich późniejszej obróbki.

Zdają sobie z tego doskonale sprawę producenci współczesnych smartfonów - dlatego też nowoczesne flagowce mogą nas niekiedy informować, że obiektyw aparatu wymaga czyszczenia. W taką funkcję wyposażony jest również Huawei P30 Pro. Ile razy w czasie redakcyjnych testów naszą skórę ratował komunikat o potrzebie przetarcia obiektywu - nie jesteśmy w stanie zliczyć.

Dobre światło na wagę złota

Wrogiem każdego fotografa jest nie tylko niedostateczna ilość światła, ale również jego nadmiar czy niekorzystna barwa. W okresie wiosennym i letnim, gdy Słońce świeci mocno i przez sporą część dnia położone jest wysoko nad horyzontem, zdjęć nie warto robić przede wszystkim w okolicach południa i godzin wczesnopopołudniowych.

To właśnie wtedy zachodzi bowiem największe ryzyko, że nasze zdjęcia będą prześwietlone i niejako "wypłukane" ze szczegółów. Oczywiście, z prześwietlonymi fotografiami poradzimy sobie w pewnym stopniu na etapie postprodukcji, ale nie wszystkie wady wynikające z nadmiaru światła da się zawsze trwale i w skuteczny sposób usunąć. W jakich porach powinniśmy zatem robić zdjęcia, gdy priorytetem pozostaje dla nas ich jakość?

Autorzy podręczników do fotografii zwracają uwagę, że w ciągu każdego dnia trafimy na dwa (a nawet trzy) wyjątkowe okna czasowe, które sprzyjają wykonywaniu zdjęć. Pierwsza z nich - zwana "złotą godziną" - wypada ok. 40-60 min. przed zachodem Słońca. Światło jest wówczas rozproszone i charakteryzuje się ciepłym, złotym odcieniem oraz wyraźną, przyjemną dla oka, miękkością (wydłużeniu ulegają wtedy również cienie fotografowanych obiektów, co szczególnie ważne, gdy zależy nam na atmosferze i plastyczności zdjęć).

Kolejna z omawianych pór - tzw. "błękitna godzina" - panuje tymczasem krótko po zachodzie Słońca, a także od kilku do kilkunastu minut przed jego wschodem. Światło staje się wtedy mało kontrastowe (charakteryzuje się więc niewysoką rozpiętością tonalną świateł i cieni), co sprzyja rejestrowaniu dużej ilości szczegółów, jakich nie da się uchwycić np. wtedy, gdy jest już długo po zmroku lub - odwrotnie - gdy Słońce znajduje się akurat w zenicie.

Poniżej prezentujemy przykłady zdjęć wykonanych właśnie w czasie błękitnej godziny - zrobiliśmy je kilkanaście minut po zachodzie Słońca w Szczecinie, tuż obok Wałów Chrobrego. Warto zwrócić przede wszystkim na ich kontrast i sposób, w jaki nad całą kompozycją dominują przede wszystkim pięknie oświetlone chmury oraz wielobarwne refleksy na powierzchni wody.

Pogoda ma znaczenie

Niebagatelne znaczenie dla jakości zdjęć ma również, co oczywiste, pogoda. Chmury i deszcz mogą ograniczać ilość światła wpadającego do obiektywu, obniżając tym samym ilość detali widocznych na fotografiach. Z drugiej jednak strony, miękkie i odrobinę rozproszone światło - przez fotografów nazywane najczęściej "mlekiem" - powstaje zwykle za sprawą chmur, które, pochłaniając część promieni słonecznych, ograniczają ilość niepożądanych cieni i prowadzą do zrównoważenia ostatecznej rozpiętości tonalnej naszych zdjęć (kadry stają się dzięki temu subtelnie i równomiernie oświetlone). Warto tę właściwość wykorzystać robiąc fotoreportaże i zdjęcia portretowe.

Podobnie jest zresztą z fotografowaniem w deszczu - spadające z nieba krople wody mogą być bowiem często tyleż przekleństwem (wiele flagowych smartfonów, w tym także Huawei P30 Pro, dzięki zgodności z normą IP68 są na szczęście odporne na kurz i wodę), co okazją do zrobienia interesujących, nastrojowych zdjęć. Na wilgotnym podłożu - asfalcie, płytach chodnikowych czy kostce brukowej - powstaje często przyjemna dla oka gra świateł, cieni, odbić i barwnych refleksów, które w dobrze zakomponowanym kadrze potrafią prezentować się naprawdę imponująco.

Warto więc eksperymentować z rozmaitymi warunkami pogodowymi, idąc pod prąd własnym nawykom i uprzedzeniom. Deszcz i chmury nie muszą bowiem wcale obniżać jakości naszych zdjęć - wystarczy tylko, że zechcemy poznać ich naturę. Potwierdza to poniższe zdjęcie - wykonane pod Krakowem. Mgła, która zniechęcała z początku do fotografowania, okazała się - na przekór intuicji - znakomicie prezentować na zdjęciach.

"Mleko", jako się rzekło, znakomicie nadaje się również do zdjęć reportażowych i fotografowania architektury. Usuwa bowiem cienie, które trudno niekiedy usunąć w postprodukcji i pozwala wyeksponować czystą formę obiektów umieszczonych w kadrze. Oto przykład w nieco abstrakcyjnym, geometrycznym stylu - tym razem prosto z Międzyzdrojów.

 

Artykuł powstał we współpracy z firmą Huawei

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy