RETRO Zabawy podwórkowe
Pokolenie urodzone po roku 2000 ulubione zabawy swoich rodziców zna już tylko z ich opowieści. Warto więc może odbyć nostalgiczną podróż w przeszłość i młodszym przybliżyć, a starszym przypomnieć, jak wyglądały podwórkowe zabawy młodzieży w latach 80. i 90.
Lata 80. i 90. to nie tylko trzepak i toczące się wokół niego życie towarzyskie czy z wypiekami na twarzy oglądany "Zorro", ale również oryginalne dziecięce zabawy. Przypomnijmy więc te, które wielu z nas wspomina dziś z rozrzewnieniem.
Największą popularnością cieszyła się chyba w klasy. Nic dziwnego: można w nią było grać właściwie zawsze i wszędzie. Do gry potrzeba było co najmniej dwóch uczestników. Najpierw należało nakreślić na ziemi kształt "klas", a następnie ustalić kolejność, w jakiej będą startować poszczególni gracze. Każdy z nich musiał "przejść" przez wszystkie pola (było ich tyle, ile dawnych klas szkoły podstawowej) przeskakując między nimi na jednej nodze i nie popełniając przy tym żadnej skuchy. Czyli błędu polegającego na nadepnięciu na linię lub na pomyleniu kroków.
Do gry potrzeba było niewielkiej przestrzeni oraz dwóch lub trzech chętnych do zabawy. No i gumy, którą rozpinano między nogami zawodników. Trzeba było nad nią wykonać serię bezbłędnych skoków, którą kończyła zwykle skucha. Gra pomagała wyrabiać refleks i doskonalić koordynację ruchową. A to wszystko w atmosferze świetnej zabawy. Nierzadko rozgrywano osiedlowe turnieje gry w gumę, w których nagrodami były uwielbiane słodycze, jak na przykład Kinder Chocolate.
Do gry w serso trzeba było tylko "szpady" (kijka, kawałka prostego patyka lub gałęzi) oraz kółka -wyplecionego z wikliny lub wykonanego ze związanej gałązki. Zasady serso były bardzo proste. Polegały na bezbłędnym, szybkim przerzucaniu kółka między kijkami poszczególnych zawodników. Zapleciony okrąg trzeba było umiejętnie wyrzucić przed siebie - zadaniem drugiego gracza było jego "nabicie" na szpadę i odrzucenie w kierunku kolejnej osoby. Skucha miała miejsce wtedy, gdy komuś nie udało się złapać kółka lub wtedy, gdy wylądowało ono w krzakach czy zawisło na gałęzi.
Na skrawku płaskiej powierzchni wystarczyło rozrysować "tor wyścigowy". Panowała przy tym pełna dowolność - mógł biec wśród rozmaitych przeszkód: "górek", zagłębień w ziemi, swobodnie rozrzuconych patyków. Do gry używano monet lub kapsli po napojach. Pstrykając w nie palcami, gracze przesuwali je po rozrysowanym torze w taki sposób, aby wyprzedzić przeciwników. Zwyciężał ten, kto najszybciej przekroczył linię mety.
Tego, ile gier znali bywalcy polskich retro podwórek nie sposób chyba policzyć. Dzieci wychowane 30 czy 40 lat temu nie narzekały na nudę i brak rozrywki. Wypełniały swój czas zabawami, które zapewniały im odpowiednią porcję ruchu, pomagały rozwijać wyobraźnię, socjalizować się z rówieśnikami i dbać o kondycję.
Chwile spędzone z rówieśnikami zapewne i w was wywołują nostalgię. Jeśli chcecie się pochwalić pięknymi wspomnieniami, możecie je opisać i wziąć udział w konkursie organizowanym przez Kinder Chocolate w związku z pojawieniem się jej edycji retro, z wizerunkiem chłopca sprzed lat.
Laureat najciekawszej historii otrzyma nagrodę główną w postaci profesjonalnej adaptacji filmowej zgłoszonego wspomnienia. Pod okiem zwycięzcy, przy udziale profesjonalnej ekipy filmowej i najnowszych technik animacji powstanie kilkuminutowy interaktywny film pokazujący jego osobistą historię z życia. Materiał zostanie zaprezentowany w telewizji, kinach oraz w Internecie.
Tekst powstał we współpracy z marką Kinder Chocolate.