Reklama

Ewa Szymala

Koniec akcji testowania - wnioski i podsumowania:)

Koniec akcji testowania - wnioski i podsumowania:)


Jestem przekonana, że 90% kobiet w moim wieku nie wierzy już w bajki i wcale nie szuka magicznego specyfiku, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odejmie nam 20 lat. Jesteśmy realistkami.

Wcale nie znaczy to, że brak nam optymizmu, pozytywnego spojrzenia na świat i życzliwości wobec siebie. Wręcz przeciwnie - doświadczenie daje nam samoświadomość i wyrozumiałość. Doskonale znamy swoje atuty i potrafimy je wyeksponować. Umiemy też tak idealnie ukryć niedoskonałości, że same o nich zapominamy. Kobiety, które są niecierpliwe i nastawiąją się na spektakularne efekty, powinny zwrócić się raczej ku medycynie estetycznej (i to jest pewnie te brakujące 10%). Dla pozostałej reszty najważniejsza jest systematyczność i dobrze dobrane kosmetyki do pielęgnacji. Nasze mamy i babcie pewnie nie raz powtarzały nam, że konsekwencja w działaniu przynosi wymierne rezultaty. W pielęgnacji szukamy więc sojusznika, a nie magika, co pojawia się i znika;) Gdyby troskę o urodę porównać do walki, to pierwszym i najważniejszym zadaniem byłoby poznanie wroga, czyli czynników, które mogą niekorzystnie wpływać na naszą cerę, a kolejnym

Reklama

- znalezienie sprzymierzeńca w tej wojnie. Dla mnie takim wsparciem stało się Serum Vichy Liftactive 10 Oczy i Rzęsy.

Spełniło wszystkie moje pokładane w nim nadzieje. Pewnie również dlatego, że jest idealnie dostosowane do mojego wieku i potrzeb.

Obietnice producenta zostały spełnione - skóra wokół oczu jest wygładzona, rozświetlona, rzęsy są mocniejsze. Uważam, że warto się zaprzyjaźnić z tym serum i zaprosić je do swojego domu na stałe. Można na nie liczyć. Nie zawiedzie ono oczekiwań tych kobiet, które chcą mieć skuteczną broń w codziennych zmaganiach o świeże i promienne spojrzenie.

***

Trochę szkoda, że serum jest w nieprzezroczystym opakowaniu, ponieważ nie mogę obserwować, ile jeszcze go zostało.

A przyznam, że z niepokojem wyglądam tego dnia, kiedy stwierdzę, że to już koniec. Stosowanie serum jest bardzo przyjemne. Każdego dnia dostrzegam inne jego zalety i bardzo je polubiłam. A szczególnie polubiłam rezultaty jego działania, jakie widzę w lustrze:)

***

Przyznam się, że dość sceptycznie podchodzę do różnych obietnic producentów kosmetyków i nie za bardzo wierzyłam w to, że serum pod oczy Vichy Liftactive 10 potrafi wzmocnić rzęsy.

Tym bardziej w tak krótkim czasie. Z tego co się orientuję, nowe rzęsy rosną około dwóch, trzech miesięcy, więc jaka jest szansa, że te, które w tym momencie mamy, zostaną nagle cudownie odmienione? A jednak coś w tym jest.

Początkowo skupiłam się na obserwowaniu działania serum na skórę - na zmarszczki, cienie, opuchliznę, a tymczasem któregoś razu ze zdziwieniem zauważyłam, że rzęsy są jakby mocniejsze i bardziej sprężyste.

Dotychczas sporo mi ich wypadało podczas demakijażu, pomimo tego, że robię to bardzo delikatnie i nie pocieram oczu. Teraz już się to nie zdarza. Myślałam, że to tylko autosugestia, ale nie, rzęsy faktycznie wyglądają na zdrowsze. Jestem naprawdę zdumiona tym efektem i aż trudno mi uwierzyć, że może to być spowodowane działaniem serum. Muszę jednak szczerze przyznać, że nie ma prawa być inaczej, ponieważ w żaden sposób nie zmieniłam swoich nawyków pielęgnacyjnych.

Wniosek - warto wierzyć w obietnice firm kosmetycznych. Nawet jeśli tym razem nie wierzyłam, to dowód jest niezbity, a jest to "naoczny świadek", czyli po prostu rezultaty działania serum na moich oczach:)

***
Pochwalę się dziś, że jestem w trakcie eksperymentu, o którym pomyślałam, jak tylko zobaczyłam metalowe opakowanie serum... 


Moje pierwsze wrażenie było takie, że wygląda jak minitermos. A mianowicie od paru dni przechowuję moje serum w lodówce. 

Tak jak podejrzewałam, metalowa buteleczka bardzo szybko się schładza i dobrze trzyma temperaturę. Rozkosznie chłodne serum nałożone rano na opuchnięte od snu oczy idealnie pobudza skórę do życia i odświeża spojrzenie. Mam wrażenie, że jego działanie jeszcze się wzmaga. Co prawda producent nic nie wspomina o tym, że można tak robić, więc nie wiem czy to nie profanacja;)

W każdym razie moje odczucia po nałożeniu schłodzonego serum są jeszcze cieplejsze:) Uwielbienie dla serum w takiej temperaturze sięga zenitu!:) Już sobie wyobrażam jaką przyjemnością byłoby nałożenie kompresu z zimnego serum latem... hmm... taki lodowy sorbet na oczach to byłoby zwieńczenie pracowitego dnia i chwila luksusu, która mogłaby trwać i trwać, i trwać...

***

Chciałabym podkreślić, że serum używa się bardzo szybko, jego aplikacja jest prosta, a efekty widoczne od razu. Będzie to miało zapewne niebagatelne znaczenie dla większości zapracowanych kobiet. Nie trzeba wiele wysiłku, aby poczuć siłę jego pielęgnacji.

Serum natychmiast się wchłania, napina skórę i można od razu nakładać makijaż. Na jedną rzecz warto szczególnie zwrócić uwagę - producent zaleca jedną dawkę na oboje oczu i z własnego doświadczenia wiem już, że dobrze się do tego zastosować. W tym przypadku więcej wcale nie znaczy lepiej.

Przy większej ilości serum powieki będą się kleić, a preparat znacznie dłużej na nich pozostanie, a przecież zwłaszcza rano, gdy spieszymy się do swoich zajęć, każda chwila jest na wagę złota. Przestrzegam więc przed nadgorliwością i przesadą w tej kwestii, ponieważ atuty serum można zmienić w niedoskonałości i mieć pretensje do producenta, a nie do siebie:)

***

Muszę przyznać, że bardzo lubię takie kosmetyki, które łączą skuteczność działania z przyjemnością stosowania. Taka właśnie jest większość preparatów Vichy, jakie znam.

Zachwycają mnie przede wszystkim wyjątkowo oryginalnymi i apetycznymi zapachami oraz kolorami (np. delikatny różowy lub zielony). Rzadko spotyka się takie kolory i zapachy u innych producentów. Daje mi to poczucie, ze dbam nie tylko o urodę, ale też o wszystkie zmysły. Przy tym skład tych kosmetyków jest oparty na najnowych odkryciach i aktywnych składnikach, co daje widoczne efekty podczas stosowania.

Serum Vichy Liftactive 10 idealnie wpisuje się w gamę kosmetyków tej firmy. Podoba mi się jego kremowa konsystencja, perłowy połysk i bardzo subtelny zapach. Co prawda nie miałabym nic przeciwko temu, żeby zapach był bardziej intensywny, ale wiem, że w przypadku kosmetyku na okolice oczu mogłoby to pewnie wywoływać u niektórych reakcje alergiczne. Tymczasem serum jest świetnie tolerowane przez oczy. Spokojnie poleciłabym je również osobom ze skłonnością do alergii.

***

Gdzieś głęboko mam zakorzenioną przestrogę, jaka pojawia się na większości ulotek dołączonych do kosmetyków: "unikać bezpośredniego kontaktu z oczami", dlatego cały czas jeszcze jestem pod wrażeniem wyjątkowej metody aplikacji serum Vichy Liftactiv 10. Można je nakładać na całą powierzchnię oczu: dolne i górne powieki wraz z rzęsami. To niezwykle przyjemne uczucie, ponieważ podczas aplikacji delikatnie uciska się kontur oczu i gładzi skórę.

Jest to swoisty minimasaż dla całej okolicy oczu, który działa bardzo odprężająco. Możliwość nakładania serum również na górną częśc oka ucieszy z pewnością te osoby, które mają opadające powieki lub zauważyły, że skóra na nich stała się mniej elastyczna. Większość kremów to typowe kremy pod oczy. A przecież nie tylko ten obszar dotykają problemy związane z wiekiem.

Na pomarszczonych powiekach makijaż wygląda mało estetycznie, ponieważ cienie zbierają się w załamaniach. Serum mocno wygładza i napina skórę powiek, tworząc idealną bazę pod makijaż.


***

Zacznę od tego, że ostatnio wypadła mi niespodziewana podróż.

Dość intensywna, do tego pociągiem i to z przesiadkami. Nocne przejazdy, 4 godziny w hotelu, szybkie spotkanie i z powrotem. Wróciłam mocno zmęczona. Tym bardziej, że nie lubię jeździć pociągami. Rzadko kiedy jest komfortowo - a to za zimno, a to za ciepło... i to wszechogarniające wrażenie brudu i kurzu.

Pierwszą rzeczą o jakiej marzę po powrocie jest zmycie z siebie tych wrażeń. Tym razem nie było inaczej. Gdy już dotarłam do domu i spojrzałam na siebie w lustrze, to zobaczyłam obraz nędzy i rozpaczy. Wyglądałam wyjątkowo niekorzystnie. Oczy były podkrążone, skóra mocno wysuszona, wszystkie zmarszczki mimiczne wyraźnie widoczne.

Z nadzieją sięgnęłam po serum pod oczy i muszę przyznać, że od razu zobaczyłam poprawę - skóra się wygładziła, napięła, wyraźnie poprawiło się nawilżenie. Zmarszczki zostały jakby wypchnięte od środka i od razu się zniwelowały.

To doświadczenie skłoniło mnie do wysnucia wniosku, że walory tego serum w pełni docenią osoby, które mają już przynajmniej pierwsze oznaki starzenia. Dwudziesto- lub dwudziestokilkulatki nie zauważą efektu wygładzenia i napięcia skóry, bo po prostu nie mają jeszcze co wygładzać. Owszem, pewnie jest sens używać serum profilaktycznie, aby zapobiegać zmianom na skórze. Przewrotnie wydaje mi się jednak, że im gorszy wyjściowy stan skóry, tym bardziej widoczne efekty stosowania serum

***

Jest. Przybyło. Moje serum Vichy do przetestowania. Pierwsze wrażenie jest świetne.

Serum jest zapakowane w elegancki srebrny kartonik, który jest równocześnie ulotką informacyjną (instrukcja wydrukowana jest na wewnętrznej stronie opakowania). Uważam, że to bardzo praktyczne rozwiązanie i przede wszystkim proekologiczne.

Zawsze się zastanawiam, po co do kosmetyków dołącza się broszury wielkości mapy świata, na których ciężko znaleźć swój język nawet po rozłożeniu jej na stole. A ponieważ uważam, że warto czytać informacje zawarte na ulotkach, to nigdy ich nie ignoruję. Czasem sama forma nakładania kosmetyku może mieć znaczenie.

Opakowanie serum jest idealne w swojej prostocie. Metalowe, chłodne w dotyku, przypomina mi termokubek i kojarzy się z przyjemnym chłodem. Od razu zaczęłam się zastanawiać, czy to dobry pomysł, żeby serum trzymać w lodówce, czy byłoby zime i przez to może bardziej efektywne...

Jeśli chodzi o zawartość - zaskoczyła mnie konsystencja serum. Nigdy wcześniej nie miałam specjalnego serum pod oczy, używałam za to tych do twarzy i zawsze były one wodniste. To serum jest w porównaniu z nimi dość gęste, jak krem. Bardzo spodobała mi się jego perłowa poświata, która od razu dała optyczny efekt rozjaśnienia okolicy oczu. Jest to bardzo subtelne wrażenie, nie ma nic wspólnego ze świeceniem się czy migotliwymi drobinkami.

Moje wcześniejsze doświadczenia z kosmetykami typu serum były też takie, ze bardzo szybko się one wchłaniały, pozostawiając uczucie lekkiego niedostytu. Przy pierwszej aplikacji serum pod oczy Vichy użyłam więc od razu dwóch dawek, co wcale nie jest potrzebne. Spokojnie wystarcza ta jedna porcja, jaką dozuje aplikator.

O właśnie, nie wspomniałam jeszcze o tym, że uwielbiam takie higieniczne dozowanie kosmetyków, czyli pompkę lub aplikator. To duży plus. Zaletą jest też to, że kosmetyk można nakładać na całą okolicę oczu, łącznie z rzęsami i nie ma absolutnie żadnego dyskomfortu związanego z pieczeniem, podrażnieniem itp. To często było dla mnie swoistą ekwilibrystyką - jak użyć kosmetyku pod oczy, tak żeby był on jak najbardziej skuteczny i równocześnie jak najmniej szkodliwy dla wrażliwych oczu.

Podsumowując - pierwsze wrażenie z testowania serum jest według mnie bardzo obiecujące, a na efekty jego działania trzeba jeszcze poczekać.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy