Reklama

Pielęgnacja zębów kiedyś i dziś - jak zmieniło się podejście do stanu zębów przez lata?

Zęby od wieków jednym z elementów, po których oceniano człowieka. Przed laty miały pokazywać stan zdrowia i siłę, dziś pełnią jeszcze rolę symbolu prestiżu. Trudno wyobrazić sobie idealne selfie bez pięknego uśmiechu. Gnani atawistycznym popędem mężczyźni, podświadomie oceniają płodność partnerki po stanie uzębienia. Panie patrzą panom nie tylko w oczy, ale i w zęby. Jak jednak zmieniło się podejście do stanu i pielęgnacji zębów przez lata?

Dawniej najważniejszym kryterium przy ocenie zębów, był sam fakt, czy są one w ustach właściciela. Słowianka, która mają dwadzieścia kilka lat miała większość zębów, uważana był z automatu za niebywałą piękność. Na kolor czy układ zębów nikt nie zwracał uwagi.  

Reklama

Pasty jeżące włos na głowie

Przez wieki ludzie nie zdawali sobie sprawy, że najważniejszą sprawą (nie tylko w kwestiach dentystycznych) jest profilaktyka. Działano doraźnie, w chwilach, kiedy stan zdrowia wskazywał, że pacjent potrzebuje leczenia. Archeolodzy znaleźli ludzki szkielet sprzed 14 tysięcy lat, którego zęby nosiły ślady prób leczenia próchnicy. Odkryto także prymitywne wiertła sprzed 9 tysięcy lat, którymi borowano zęby! Dopiero żyjący w I wieku przed naszą erą, rzymski lekarz Aulus Cornelius Celsus w swoim dziele "De Medicina" opisał chorobę, znaną nam dziś jako próchnica. Podał w nim również sposób, dzięki któremu można się przed nią zabezpieczyć. Metodą tą miało być codzienne szczotkowanie zębów! Starożytna szczoteczka różniła się od tych, które znamy dziś.

Była nią miękka gałązka, na którą nakładano różne mikstury z ziół i miażdżonych kości lub muszli (niektóre przepisy zalecały wykorzystywanie pokruszonych móżdżków rożnych zwierząt). Szczotkowanie zębów było popularne głównie wśród najzamożniejszych Rzymian, który wśród swoich niewolników wybierali jednego - dedykowanego do mycia zębów pana.  Wraz z rozwojem Imperium Rzymskiego, pojawiła się moda na białe zęby. Cesarze i ich dworzanie marzyli o śnieżnobiałym uśmiechu, który miał być oznaką nie tyle zdrowia, co prestiżu społecznego. Sposób ma wybielanie zębów wśród współczesnych może jeżyć włos na głowie i obrzydzać. Mieszkańcy starożytnego imperium wierzyli, że wymarzoną barwę siekaczy, trzonowców i kłów i zapewni im płukanie ust... moczem! Specjalnie wyselekcjonowaną urynę sprowadzano w specjalnych cysternach z terenów dzisiejszej Hiszpanii. By, mimo takich kuracji, oddech był przyjemny, Rzymianie żuli korę rożnych drzew i pili ziołowe mieszanki.

Bolesne leczenie

W średniowiecznej Europie przekreślono, także medyczne i kosmetyczne, osiągnięcia poprzednich epok. Higiena zębów ograniczyła się do usuwania (na przykład za pomocą rybich ości) pokarmu zalegającego między zębami. "Stomatologia" kończyła się na usuwaniu bolących zębów. Zwykle wyrywaniem zajmowali się kowale i balwierze, którzy do zabiegów używali narzędzi kowalskich i stolarskich, co w połączeniu z brakiem antyseptyki i znieczulenia, skutkowało licznymi zgonami po usunięciu bolącego zęba. Zupełnie inaczej na sprawy higieny zębów patrzono w Chinach. To właśnie tam, w XV wieku skonstruowano pierwszą "współczesną" szczoteczkę do zębów. Zrobiona była z drewna i włosia konia lub sierści borsuka.

W późniejszych wiekach w Europie do czyszczenia zębów (w obawie przed "robakami", które mogłyby się w nich zalęgnąć) używano kawałków gąbki, lnianego płótna lub własnego palca. Zamiast past korzystano z naparów z ziół lub wody. Co ciekawe, mycie zębów zarezerwowane było tylko dla dorosłych. Wierzono, że dzieci nie powinny tego robić, bo im to zaszkodzi.

Zbliżone do dzisiejszego podejście do dbania o zęby pojawiło się dopiero w XVIII wieku. W 1790 roku Brytyjczyk William Addis zaczął produkować na masowa skalę szczoteczki do zębów. Do ich wytwarzania używano niedźwiedziej sierści.  W tym samym czasie, także na wyspach pojawiły się mieszanki ziół i gliceryny, które w pewnym sensie przypominały używane dziś pasty do zębów.  W 1873 roku na rynku pojawiła się "prawdziwa" pasta do zębów.

Elektryczna rewolucja

Dopiero w 1938 roku pojawiła pierwsza szczoteczka ze sztucznym, nylonowym włosiem. Od tamtej chwili możemy mówić o rewolucji stomatologicznej. Rok później w Szwajcarii opracowano pierwszą szczoteczkę elektryczną, która jednak nie została produkowana na masową skalę. Dopiero dwie dekady później w Stanach Zjednoczonych w sklepach pojawiają się elektryczne wersje szczoteczek do zębów, które z miejsca stają się sprzedażowym hitem! W kolejnych latach udoskonalano technologie i dodawano nowe funkcjonalności szczoteczkom elektrycznym.

Hollywoodzki błysk

Choć o białych zębach marzono już w starożytności, a i nasze prababcie używały domowych (zwykle niszczących szkliwo) metod (na przykład szorowania zębów popiołem) rozjaśniania uzębienia, to o początkach mody na białe zęby możemy mówić wraz z rozwojem kina. Czarno - białe filmy, zwłaszcza nieme, wymagały wyrazistej mimiki aktorów. Ciemne zęby w kadrze wyglądały po prostu źle. Reżyserzy nierzadko wymuszali na hollywoodzkich gwiazdach zakładanie białych protez. Taka praktyka była niewygodna, więc zaczęto opracowywać metody bezpiecznego i skutecznego wybielania zębów. Początkowo o białych zębach marzyły tylko aktorki i aktorzy. Gwiazdy muzyki przez lata zwracały mniejszą uwagę na kolor. Członkowie zespołu Abba w swoich teledyskach stosowali zbliżenia na żółte jak u nutrii zęby, Freddie Mercury także nie mógł pochwalić się idealnym uzębieniem. Początkowo zabiegi wybielania zębów były nieprzyjemne i bardzo drogie.

Wraz z rozwojem techniki moda na białe zęby ogarnęła cały świat. Dziś nieomal każdy marzy o pięknym, lśniącym uzębieniu bez śladów zażółcenia. Idealne zęby stały się takim samym elementem schludnego wyglądu jak wyprasowane ubranie czy umyte włosy. Biały uśmiech jest także synonimem prestiżu i powodzenia. Na szczęście taki efekt jest teraz w zasięgu ręki! Nie trzeba kosztownych wizyt u dentysty, by olśniewać ładnym uśmiechem. Na rynku dostępne są szczoteczki soniczne Philips Sonicare z wymiennymi główkami.

Jedna z nich - Premium White dedykowana jest właśnie wybielaniu zębów. Korzystając z niej, już w ciągu trzech dni, osiągnąć możemy efekt bielszych zębów*. Za ciemniejszy odcień szkliwa odpowiadają bardzo często przebarwienia zewnętrzne (powstałe przez picie kawy, herbaty czy wina, palenie papierosów czy żucie tytoniu), a z nimi bardzo dobrze poradzi sobie wspomniana szczoteczka. Nie ma obawy, że usuwając ciemny nalot, uszkodzi zęby czy dziąsła.  W dodatku soniczna szczoteczka  ProtectiveClean posiada czujniki nacisku, który informuje użytkownika o tym, że zbyt mocno ją dociska. Dlatego śmiało mogą używać jej osoby, które mają korony, liczne wypełnienia czy aparaty ortodontyczne. Dziś każdy, może w swojej własnej łazience sprawić, że jego zęby będą tak piękne, jak te u hollywoodzkich aktorów.


*W programie wybielania, z główką Premium White w porównaniu ze zwykłą szczoteczką, z użyciem pasty wybielającej wiodącej marki.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama