Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach
Pierwsza połowa

Andrzej Chyra

Budzi dwa skojarzenia: wybitny aktor, który nigdy się nie „sprzedał”, ale też szalony imprezowicz tracący kontrolę po alkoholu. Chyra skończył właśnie 50 lat. Czy jego życie osobiste stanie się wreszcie tak udane jak zawodowe?

"Andrzeja stawiam w pierwszej trójce najprzystojniejszych polskich aktorów. Wyżej oceniam tylko Marcina Dorocińskiego", zachwyca się w rozmowie z SHOW Grażyna Wolszczak. Jej opinia może zaskakiwać, bo przecież Chyra nie należy do klasycznych przystojniaków. Co gorsza, wielu czytelnikom portali plotkarskich zapadł zapewne w pamięć widok posiniaczonego aktora z mocno zaczerwienioną twarzą - w takim stanie Andrzej pojawił się na festiwalu Camerimage, wywołując niezdrową sensację.

Niestety, Chyra od lat jest kojarzony w dwójnasób: z jednej strony jako ambitny, nieprzeciętnie zdolny aktor, z drugiej jako człowiek prowadzący mało higieniczny tryb życia, uwielbiający nocne maratony po warszawskich klubach. "Chyra wdał się w bójkę", "Znowu ostro imprezuje!" - rozpisywały się w ostatnich latach tabloidy. Tymczasem, jak się dowiedzieliśmy, Andrzej to mężczyzna, który zawsze podróżuje z co najmniej czterema rodzajami wody toaletowej i bardzo dba... o zdrowie.

Reklama

I choć mało kto już o tym pamięta, nie zawsze był imprezowiczem. W jego życiu był długi okres stabilizacji - to czas małżeństwa z aktorką, a dziś najbardziej znaną reżyserką castingową, Martą Kownacką. Poznali się na studiach, a zakochali w sobie na góralskim weselu. Wspólnie zbudowali dom w Starej Miłosnej pod Warszawą. Andrzej jak typowa głowa rodziny doglądał wszystkiego i był uosobieniem tradycyjnych wartości.

Problemy pojawiły się wraz z jego rosnącą frustracją zawodową. "Długo nie mógł się przebić do aktorskiej pierwszej ligi. Czuł, że może osiągnąć więcej, a dostawał głównie tzw. ogony albo role w serialach, które go nie satysfakcjonowały", mówi SHOW znajoma Andrzeja. W tamtym czasie to Marta lepiej radziła sobie zawodowo, co też mogło rodzić konflikty.

Wyczekiwany, wielki sukces przyszedł, gdy Andrzej skończył 35 lat. W słynnym filmie "Dług" Krzysztofa Krauze, opowiadającym o morderstwie, które wstrząsnęło całą Polską, Chyra brawurowo zagrał bezwzględnego gangstera Gerarda.

"To dzięki »Długowi« wyszedłem wcześniej na wolność", mówił Sławomir Sikora, pierwowzór jednego z bohaterów filmu.

A Chyra dzięki "Długowi" rozwinął skrzydła. Dostał angaż w teatrze Rozmaitości, jednej z najlepszych warszawskich scen. Cztery lata później znowu świetnie zaprezentował się u Konrada Niewolskiego w filmie "Symetria" pokazującym realia więziennego życia. Potem zaimponował kreacją w "Komorniku" Feliksa Falka, a dzięki serialom "Zaginiona" i "Oficer" zyskał popularność. Zaczął dostawać coraz więcej propozycji, a także zaproszeń na bankiety.

"Wokół niego zawsze gromadziło się mnóstwo osób. Większość z nich znał tylko z widzenia lub wcale. Każdy chciał z nim rozmawiać, napić się, zrobić sobie zdjęcie. Andrzej nie potrafił odmawiać", opowiada bywalczyni klubu Piekiełko w Gdyni, w którym od lat odbywają się afterparty po festiwalu filmowym.

Liczne pokusy to jedno, nadmiar zainteresowania mediów to drugie, co szkodzi wrażliwemu z natury Andrzejowi. "Przez wiele lat wiodłem spokojne życie. W pewnym momencie poczułem, że coś mnie uwiera" zwierzał się w jednym z wywiadów.

Jego małżeństwo z Martą Kownacką ostatecznie zakończył romans Andrzeja z Magdaleną Cielecką. Uczucie do pięknej blondynki wybuchło podczas wspólnych występów w spektaklu "Uroczystość" Grzegorza Jarzyny, prywatnie partnera Magdy, w 2001 roku. Chyra zmienił dla Cieleckiej całe życie. Wyprowadził się z domu w Starej Miłosnej i zamieszkał z nową ukochaną w jej warszawskiej kawalerce. Niestety, ten związek nie należał do łatwych - była to raczej klasycznie toksyczna relacja. Kochali się i nienawidzili jednocześnie. Po każdym burzliwym rozstaniu wracali do siebie, obiecując, że teraz będą już razem na zawsze.

"Żartujemy, że jeśli dożyjemy późnej starości, to jedno będzie sfotografowane na pogrzebie drugiego z podpisem, w zależności, kto się pierwszy zawinie: »Kochał ją do końca« albo »Kochała go do grobowej deski«", żartuje dziś Magda. Ten związek niszczył obydwoje. Chyra po kolejnych awanturach częściej topił smutki w alkoholu. W końcu para podjęła decyzję o ostatecznym rozstaniu.

Ponoć Andrzej do dziś nie może się z tym pogodzić. Z byłą ukochaną pozostaje jednak w dobrych relacjach. Występuje z nią w Nowym Teatrze Krzysztofa Warlikowskiego i na scenie często wciela się w jej kochanka. Przyjaciół mu zresztą nie brakuje. Nasi rozmówcy mówią o nim bardzo pozytywnie. "W życiu jest taki jak na ekranie: niczego nie udaje. Cecha bardzo rzadka!", opowiada nam reżyserka Małgośka Szumowska. "To mój bardzo dobry przyjaciel. Jest wspaniały na scenie i planie filmowym. Wolę jednak porozmawiać z panem anonimowo, bo Andrzej nie lubi, kiedy o nim piszą", asekuruje się jedna z najlepszych polskich aktorek, która z Chyrą pracuje od lat.

Znajomi aktora martwili się jego 50. urodzinami. Obawiali się, że świętowanie znowu przerodzi się w wielką imprezę. Jednak on spędził ten dzień wyjątkowo spokojnie. Mówi się, że postanowił przystopować. W tym roku nie będzie imprezował na afterparty podczas festiwalu filmowego w Gdyni, bo pojedzie z Nowym Teatrem do Belgradu. Czy odnajdzie wreszcie równowagę w życiu osobistym? "Samotność trochę mi się znudziła", deklarował ostatnio ze smutkiem..

Oscar Maya

SHOW 18/2014

Show
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Chyra
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy