Reklama
Kocham moje życie

Beata Kozidrak

Artystka z krwi i kości, wyrozumiała mama i kochająca babcia. W rozmowie z SHOW zdradziła, jaką ma receptę na udany związek i nie tylko.

Gratuluję narodzin wnuczki Zosi!

Beata Kozidrak: - Dziękuję! Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Najważniejsze, że rodzina się powiększa.

Często udziela pani rad córce Kasi, jak powinna wychowywać synka Sebastiana?

Beata: - Swoje dzieci już wychowałam. Nie chcę ingerować w sposób wychowania, jaki stosują córka i zięć, bo robią to znakomicie. Możemy tylko delikatnie dzielić się naszym doświadczeniem, ale oni sami decydują, które z rad wykorzystają, to jest ich życie. A wnuczek to moja kolejna wielka miłość.

Reklama

Rozumie już, że ma teraz rodzeństwo?

Beata: - Chyba nie do końca zdaje sobie z tego sprawę, ale na pewno się cieszy.

Andrzej Pietras: - Ale będziemy musieli uważać, żeby każdemu poświęcać tyle samo uwagi.

Beata: - My to znamy z własnego podwórka. Między naszymi córkami jest spora różnica wieku - 12 lat. W pewnym momencie trzeba było więc to wszystko wyważyć i każdej z nich okazać tyle samo miłości i uwagi, żeby między nimi nie było konfliktów.

Jaką babcią jest Beata Kozidrak?

Beata: - Jestem babcią od miłości, po prostu. Gram z wnukiem w piłkę, staram się spędzać z nim czas bardzo aktywnie. Oczywiście Sebastian zdaje sobie sprawę, że ma znaną babcię. Jeździ razem z nami na koncerty. Interesuje go muzyka, gra na perkusji i oczywiście śpiewa. Wie już też, czym zajmuje się dziadek.

Andrzej: - On mnie trzyma za kieszeń spodni, maszeruje ze mną i mówi, że idziemy załatwiać menedżerskie sprawy. Na pytanie, co robi babcia, Sebastian mówi: śpiewa. A dziadek? "Jest profesorem". Nie wiemy skąd mu się to wzięło, jemu profesor kojarzy się właśnie z człowiekiem ważnym, który wszystko załatwia i tak mnie postrzega.

Beata: - Jest fantastycznym dzieciakiem, bardzo chłonnym i bystrym. Ma bardzo rozbudowaną wyobraźnię.

Widzę, że pomimo napiętego grafiku, spędzacie z nim dużo czasu?

Beata: - Na etapie, gdy dziecko zaczyna poznawać świat, gdy zaczyna kochać i okazywać miłość, trzeba z nim spędzać jak najwięcej czasu. Dlatego tak często się z nim widuję. Mam świadomość, że te chwile z małym wnuczkiem nigdy się już nie powtórzą, są ulotne. Nie chcę niczego przegapić.

A teraz z perspektywy czasu nie ma pani poczucia, że coś przegapiła z dzieciństwa córek? W końcu bycie mamą artystką nie jest proste.

Beata: - Teraz po latach widzę, że mam wspaniałe córki, mądre, które świetnie sobie radzą. Moje wyjazdy, mój tryb życia nie zburzyły ich dzieciństwa. To nie chodzi o to, żeby mieć dziecko cały czas przy sobie, ale chodzi o jakość spędzanego wspólnie czasu. Kiedy jestem na scenie, jestem szczęśliwa, uśmiechnięta, zawsze piękna i one to czuły. Gdybym miała inne życie, byłabym nieszczęśliwa, a to przełożyłoby się na dzieci.

Mocno zabolały państwa plotki o rozpadzie małżeństwa córki?

Andrzej: - To co pisali, to bzdura.

Beata: - Jeśli ktoś kłamie, to my z mężem zawsze będziemy reagować. Nigdy w życiu nie dam zranić mojej rodziny. Zresztą chyba tak jak każda matka. Tym bardziej że jestem szczęśliwa, bo związki moich córek są bardzo udane. Jeśli ktoś chce to w jakiś sposób zniszczyć, będzie miał ze mną do czynienia na ringu.

A jak reaguje pani na złośliwe komentarze na temat swojej osoby, wyglądu?

Beata: - Często się śmieję, bo są po prostu głupie. Ja siebie znam, mam dystans do siebie. A zresztą myślę, że fajnie wyglądam, więc nie ma czym się przejmować.

Zresztą nie ma pani za dużo czasu na czytanie informacji o sobie, wciąż jesteście w trasie.

Beata: - W sumie zagraliśmy w tym roku 60 koncertów. Nie narzekamy na brak propozycji.

Andrzej: - Zdarza się wręcz, że odmawiamy. Po prostu w dzisiejszych czasach zorganizowanie koncertu to jest już duży wyczyn, trzeba go dobrze przygotować od strony technicznej, zrobić show. Tego nie można robić tak często.

Rzadko natomiast pojawiacie się na czerwonym dywanie.

Andrzej: - Mamy wygodną pozycję, bo możemy stać trochę z boku. To wszystko kręci się jednak w Warszawie, a my mamy wiele miejsc, gdzie możemy przebywać i mieszkać. Nie musimy się angażować w jakieś akcje i spotkania, które nam nie odpowiadają.

Beata: - Nie musimy bywać wciąż na imprezach, bankietach. Show-biznes to jest nasza praca, ale chodzi o bycie na scenie, a nie w blasku fleszy na imprezie. Uwielbiam tworzyć. Jeśli słyszę, że ktoś mnie określa mianem celebrytki, to jest to absolutna pomyłka, bo ja jestem artystką. Celebrytami są osoby, które mają potrzebę pokazywania się na imprezach, bo tylko w ten sposób mogą zaistnieć. Na miano artysty trzeba naprawdę mocno zapracować.

Pojawiają się kolejne propozycje, żeby była pani jurorką w którymś z talent-shows. Dlaczego konsekwentnie pani odmawia?

Beata: - Wciąż dostaję propozycje bycia jurorem, już są nawet na przyszły rok. Może kiedy przestanę grać koncerty, to się zgodzę. Jestem zwierzęciem muzycznym, scenicznym. Nie umiem się lansować poprzez siedzenie, gadanie i ocenianie innych.

A nie czuje się pani już trochę zmęczona taką liczbą koncertów, tras?

Beata: - Lubię swoją intensywność życia. Nie wiem ile jeszcze będę grać. Kiedy chcę odpoczywać, odpoczywam, jestem wolnym człowiekiem. Kiedy czuję się zmęczona, po prostu jadę do Hiszpanii i ładuję akumulatory w swoim cudownym domu.

Mają państwo kilka nieruchomości na całym świecie.

Beata: - To chyba dobrze, że jesteśmy polskimi gwiazdami, które myślą przyszłościowo. Nasz zawód jest taki, a nie inny i po prostu mądrze lokujemy swoje pieniądze.

Andrzej: - Traktujemy to jako przyjemność, lokatę i przede wszystkim możliwość odpoczynku.

A oprócz wyjazdów, jakie ma pani sposoby na szybką regenerację?

Beata: - Idę do SPA, uprawiam sport, poddaję się masażom. Jednak najlepszym sposobem jest dobry sen. Generalnie bardzo o siebie dbam. Regularnie chodzę do kosmetyczki, na masaże. Ale to jest też powiązane z jedzeniem, trzeba się wsłuchać w to, co mówi nasz organizm. Na scenie spalam dużo kalorii, ale szanuję swoje ciało. Unikam rzeczy smażonych. Do fast foodów mnie też nie ciągnie.

A co pani sądzi o modzie na operacje plastyczne i zabiegi, które mają odjąć kobietom trochę lat?

Beata: - Jeśli chcą zachować młodość, to czy my możemy to komentować? Każda z nas chce wyglądać dobrze. Medycyna estetyczna idzie do przodu. Zasugerowałabym jednak profilaktykę. Niech kobiety wcześniej zaczynają dbać o siebie, a nie dopiero w wieku 50 lat, kiedy już coś trzeba zrobić. Powinny się zastanowić nad tym, co jedzą, jakich kosmetyków używają. Zresztą wszystko jest dla ludzi.

Andrzej: - Co jest w tym złego, że kobiety dbają o siebie. Żyjemy w wolnym kraju i niech każdy robi to, co chce ze swoim wyglądem.

Wszędzie jeździcie razem, jesteście nierozłączni. Jaka jest recepta na tak udany związek?

Beata: - Jak to w życiu bywa, czasami coś denerwuje, a czasami nie potrafię podjąć najprostszej decyzji bez Andrzeja. Jesteśmy ze sobą wiele lat, świetnie się rozumiemy. Wiemy, że możemy na siebie liczyć, uzupełniamy się.

Andrzej: - Miłość i kompromis - to jest chyba recepta.

Beata: -  Po prostu nie spotkałam na swojej drodze równie szalonego mężczyzny jak Andrzej (śmiech).

Magdalena Makuch

SHOW 1/2015

Show
Dowiedz się więcej na temat: Beata Kozidrak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy