Reklama

Ticino - Włochy w Szwajcarii

Kiedy w Alpach ludzie szykują się do zimy, w Ticino jeszcze trwa czas jesiennych wędrówek. Włoskojęzyczny kanton Szwajcarii ma śródziemnomorski klimat. Odnajdziemy go w kuchni i architekturze.

Granicę językową przekraczamy tu niezauważalnie. Na jednej stacji zapowiedzi są po niemiecku, na kolejnej już po włosku. W obu przypadkach są to dialekty, które rozpoznają jedynie wytrawni lingwiści. Każdy natomiast zauważy zmiany w kuchni. W Lugano i Locarno zamiast sznycli w karcie dań królują makarony i polenta, u nas znana pod niezbyt zachęcającą nazwą mamałyga. Jesienią podaje się ją z gulaszem z upolowanych zwierząt.

Dzieła najsłynniejszego architekta ukryte w górach

Danie to jest szczególnie popularne w czasie górskich wędrówek. Daje siłę zapalonym traperom do szybkiego chodzenia po górach. Im udaje się pokonać trasy w czasie, jaki podawany jest na drogowskazach. Niewprawieni turyści muszą pomnożyć ten czas przez dwa, szczególnie, że po drodze czeka kilka atrakcji, np. budowle najsłynniejszego architekta szwajcarskiego Mario Botty.

Reklama

W Mogno warto na dłużej zatrzymać się przy zaprojektowanym przez niego nowoczesnym kościele, który zastąpił zniszczoną przez lawinę starą świątynię. W sąsiednim do Mogno, Bavona, los oszczędził architekturę od katastrof naturalnych. Można więc podziwiać kamienne budowle wtulone w skały. W części domków znajdują się sklepiki z pamiątkami. Na skraju wsi funkcjonuje "grotto". To lokalna nazwa rodzinnej karczmy. Tu spotkamy wielu piechurów, oczywiście nad talerzem polenty.

MP

Życie na gorąco 43/2010

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Szwajcaria
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy