Reklama

Sable Island - wyspa, która nie powinna istnieć

Jedna z najdziwniejszych wysp świata leży na Atlantyku, około 180 kilometrów na wschód od kanadyjskiej Nowej Szkocji. Piaszczysta łacha o długości 42 kilometrów stawia czoła wzburzonym wodom, potężnym prądom i rozszalałym huraganom. Wybraliśmy się z wizytą na Sable Island – wędrujący po oceanie kawałek lądu...

Sable Island podlega ciągłym przemianom wskutek działania trzech silnych prądów morskich: Labradorskiego, Zatokowego oraz Świętego Wawrzyńca, które od tysięcy lat wgryzają się w wyspę, zmieniając jej położenie geograficzne.

To pułapka, ale niezwykle kusząca. Zoe Lucas patrzy ze stacji badawczej na niemal bezkresną plażę marzeń. Lazurowe fale delikatnie obmywają miliardy ziaren białego piasku. Miejsce jest jakby stworzone do krótkiej kąpieli. Jednak biolożka wie, że tutaj, na Sable Island, czyli sierpowatej wyspie pośrodku Oceanu Atlantyckiego, pewne jest tylko to, że pozory mylą.

Reklama

W rzeczywistości przybrzeżne wody pochłonęły już tysiące ludzi, a piasek pogrzebał ich szczątki. W dodatku ta łacha właściwie nie powinna istnieć...

Jak daleko może zawędrować wyspa?

Sable Island leży w odległości około 200 kilometrów od wschodniego wybrzeża Kanady. Jej położenia nie da się jednak precyzyjnie określić – nawet najdokładniejsze mapy morskie kłamią, jeśli chodzi o współrzędne tej długiej na 42 i szerokiej na 1,5 kilometra łachy. Dlaczego? W przeciwieństwie do większości wysp na świecie, z których 90 procent jest pochodzenia wulkanicznego i ma stałe połączenie z dnem, ona nieprzerwanie wędruje po chłodnych wodach Atlantyku: do 14 kilometrów z północy na południe i z powrotem oraz do 30 kilometrów ze wschodu na zachód, zawsze zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

Przyczyną są potężne huragany i trzy konkurujące ze sobą prądy morskie: Labradorski, Zatokowy oraz Świętego Wawrzyńca. Siły te „miotają” łachą, wypłukując piasek i osadzając go w coraz to innym miejscu. Ten cykl trwa od tysięcy lat. – Nie ma na świecie podobnego miejsca. Już samo istnienie Sable Island to cud. Wyspa uwięziona między zimnymi i ciepłymi prądami morskimi zmienia się prawie codziennie – tak amerykańska oceano­grafka dr Sylvia Earle podsumowuje naukowe ustalenia na temat tego fenomenu.

Za sprawą bezustannej transformacji Sable Island stanowi śmiertelne zagrożenie – przede wszystkim dla żeglarzy. Łacha o wysokości niecałych dziesięciu metrów jest właściwie niewidoczna wśród wzburzonych fal Atlantyku, a ze względu na chłodny i wilgotny klimat przez 130 dni w roku ginie za zasłoną szarej mgły. Ta wyspa widmo krąży po bezkresnych wodach oceanu. Szacuje się, iż w ciągu ostatnich 400 lat na jej brzegach ugrzęzło 350 statków – z niektórych wraków pogrzebanych pod piaskiem wciąż wystają maszty, ponad 10 000 marynarzy utonęło w kipieli lub padło łupem rekinów. Biolożka Zoe Lucas prawie co tydzień znajduje na plaży szczątki fok, zaatakowanych przez te drapieżne ryby.

Żywność dla niej i innych naukowców, którzy prowadzą tu badania przez kilka miesięcy w roku, dostarcza samolot, który co dwa tygodnie ląduje na plaży. Jednak miejsce to do dzisiaj słynie z nieprzewidywalności. Nieliczni goście, którzy za specjalnym pozwoleniem mogą tu przypłynąć, nierzadko są świadkami nagłego załamania pogody i zmiany kierunku przybierającego na sile wiatru, co może spowodować wyrzucenie statku na plażę. Natychmiast ogłaszany jest wtedy najwyższy poziom zagrożenia, a odwiedzający muszą opuścić wyspę i jak najszybciej uciec na pokład.

Tego dziwacznego kawałka lądu nigdy nie udało się ujarzmić – wszystkie próby zasiedlenia go okazały się bezskuteczne. Jednak mało kto wie, że Sable Island to jednocześnie naturalny raj dla różnych gatunków zwierząt...

Skąd się wzięły kuce na bezludnej wyspie?

Tam, gdzie jeszcze w ubiegłym stuleciu tonęli ludzie, tysiące fok wychowują teraz swoje potomstwo. Niedaleko od nich pasą się setki dzikich kuców – to efekt wypuszczenia tu kilkudziesięciu koni prawie 300 lat temu. Foki użyźniają swoimi odchodami wydmy, co zapewnia koniom obfitość paszy: to fascynujący cykl życia, rozgrywający się gdzieś między Nową Fundlandią, Grenlandią a Irlandią. Poza tym odpoczywają tu tysiące ptaków morskich. Gdy wiatr wieje w odpowiednim kierunku, a nad Sable Island zalega mgła, ich krzyk niesie się po Atlantyku na odległość wielu kilometrów, stanowiąc jedyny sygnał ostrzegawczy wskazujący na to, że gdzieś tutaj leży wyspa widmo. Skrawek lądu, który wydaje się przeczyć prawom natury – i do dzisiaj krąży po oceanie...

Wyspa bez drzew

Ponad 100 lat temu z inicjatywy kanadyjskiego rządu na Sable Island zasadzono 80 000 drzew – miało to ustabilizować podłoże i umocnić wyspę tak, by mogła opierać się żywiołom Atlantyku. Żadne z drzew nie przetrwało. Rośnie tu tylko trawa.

Koniki nadmorskie

Prawie 300 lat temu na Sable Island wypuszczono kilkadziesiąt koni. Ludziom nie udało się zasiedlić wyspy, jednak zwierzęta pozostały. Dziś plażę i porośnięte trawą wydmy archipelagu zamieszkuje 550 kuców, wywodzących się z czasów pierwszych prób osadnictwa.

350 wraków statków

Wyspa uchodzi za największe cmentarzysko statków na Atlantyku. Od 1583 roku rozbiło się tu ponad 350 jednostek, wskutek czego życie straciło co najmniej 10 000 marynarzy. Wiele wraków do dzisiaj jest pogrzebanych w piaskach Sable Island lub wystaje ponad wydmy. U wybrzeży Kanady często wisi gęsta mgła, a sama wyspa ciągle wędruje i trudno ją zlokalizować – ­dlatego może stać się śmiertelną pułapką.

Świat Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy