Reklama

Najdziwniejsze muzea w Polsce

Nie znajdziecie w nich bezcennych obrazów, narodowych pamiątek czy białych kruków. Ale eksponaty na pewno wprawią was w zdumienie, wywołają zachwyt, niedowierzanie lub uśmiech.


Zapraszamy na wycieczkę po najbardziej niecodziennych muzeach.

Ropucha, gwizdek i muzeum w walizce

W Kudowie Zdroju tuż obok siedziby Dyrekcji Parku Narodowego Gór Stołowych turystów wita znak drogowy "uwaga na żaby". Nie bez powodu. Od 2002 roku działa tu Muzeum Żaby, które może się poszczycić ponad trzema tysiącami eksponatów "na temat" zielonego płaza.

Mydelniczki, broszki, skarbonki, figurki ceramiczne, szklane i popielniczki przyjechały do Kudowy z prawie 20 krajów, a muzeum wciąż dostaje kolejne przedmioty. Powstało zresztą w miejscu, w którym panuje wyjątkowy urodzaj na żaby - na terenie parku występuje m. in. ropucha szara i zielona, żaba trawna i żaba wodna.Właśnie dlatego, żabia ekspozycja ma też pokazać, co już udało się zrobić dla ratowania żab i jakie są plany związane z ich ochroną.

Reklama

W Gwizdałach (woj. mazowieckie) można znaleźć - nomen omen - Muzeum Gwizdka. Gwiżdżące eksponaty, których jest już kilka tysięcy podzielono tematycznie. Są więc gwizdki od czajników, odpustowe gwizdki z gliny, gwizdki - zabawki, gwizdki używane na zawodach sportowych i gwizdki służbowe (milicyjne, wojskowe, kolejowe) oraz obronne i ratunkowe. Są także gwiżdżące instrumenty - flety, okaryny i piszczałki.

Muzeum powstało 10 lat temu z inicjatywy kolekcjonera zabawek - Witolda Tchórzewskiego, który przekazał podstawówce w Gwizdałach pierwsze 53 eksponaty. Muzeum działa w szkole do dziś.

W Łowiczu znajdziecie natomiast muzeum, którego siedzibą jest... walizka! - Pomysł na na stworzenie Muzeum Guzików dojrzewał dość długo. Po pierwsze tradycja rodzinna - moja babka Czesława miała w Łowiczu przed drugą wojną światową duży sklep pasmanteryjny, więc można powiedzieć wychowałem się pośród guzików które pozostały po owym sklepie - mówi Jacek Rutkowski, pomysłodawca guzikowej ekspozycji i wieloletni muzealnik.

Trzon kolekcji stanowią guziki personalne, czyli te które są związane z historycznymi lub współczesnymi (z czasem wszystko staje się historyczne - podkreśla Jacek Rutkowski) przedstawicielami świata kultury, nauki, polityki, sportu i innych dziedzin życia. - Innymi słowy interesuje nas guzik jako materialny ślad istnienia konkretnego człowieka - wyjaśnia Rutkowski.

Muzeum posiada wiele guzików o znacznej wartości historycznej i symbolicznej. Jednym z takich eksponatów są pozyskane niedawno dwa guziki od munduru gen. Władysława Sikorskiego.

Wystawy organizowane są na zasadzie gościnnej - w zaprzyjaźnionych placówkach, muzeum od wielu lat współpracuje też z Towarzystwem Miłośników Gier Guzikowych, organizatorem Mistrzostw Świata w Piłce Guzikowej.

- Jako, że oprócz samego eksponatu zależy nam na udokumentowaniu jego autentyczności - sprawa pozyskiwania guzików jest nieco złożona. Poszukiwania niektórych trwają czasem kilka lat - mówi Rutkowski.

- Od początku działalności mojego muzeum często spotykałem się z pukaniem palcem w czoło, ale kolejne eksponaty m.in. spinka Witkacego wpływały na budowę renomy placówki - dodaje.

Zapałki, tortury i więzienne cele

Wielbiciele mocniejszych, niż oglądanie żab i guzików, wrażeń powinni koniecznie wybrać się do Bystrzycy Kłodzkiej, Zielonej Góry albo Słupska. W Bystrzycy od lat 60. działa Muzeum Ognia czyli Muzeum Filumenistyczne, które mieści się w XIX-wiecznym kościele ewangelickim i szkole parafialnej. Należy uznać je za wyjątkowe, zarówno w skali kraju, jak i Europy. Jest jedyną w Polsce placówką, która zajmuje się historią niecenia ognia - mówi Tomasz Nowicki, dyrektor Muzeum Ognia.

Większość kolekcji stanowią zapalniczki - lontowe, benzynowe, gazowe, elektryczne, chemiczne, krzesiwa metalowe i skałkowe oraz opakowania i etykiety zapałczane z Polski i całego świata.

Równie cenne są dla nas krzesiwa, zapalniczki jak i zapałki. Do ciekawych należą z całą pewnością krzesiwa skałkowe przypominające broń palną, zapalniczki przybierające ciekawe kształty np. aparatu fotograficznego, butelki czy samochodu, zapałki woskowe, absolutny unikat - zapalniczka chemiczna zwana, od nazwiska wynalazcy, lampą Döbereinera oraz arcyzabawne etykiety z okresu PRL. - wylicza dyrektor. Można się z nich dowiedzieć m. in. o tym, że należy oszczędzać węgiel, zbierać makulaturę i... szukać stonki ziemniaczanej - Ludzie dosyć chętnie przekazują eksponaty, które dla nich nie mają ogromnego znaczenia materialnego, dla nas zaś stają się bezcenne - dodaje.

Toast z trąbki i przepisy BHP. Czytaj na następnej stronie.

O gęsią skórkę mogą natomiast przyprawić eksponaty zgromadzone w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, a konkretnie - w piwnicach, w których mieści się Muzeum Dawnych Tortur. Jeśli ktoś jest ciekawy, czym były i do czego służyły maski i kamienie hańbiące, łoże do rozciągania, dziewica norymberska, fotele czarownic czy kołyska Judasza, będzie zachwycony.

Muzeum prezentuje najczęściej oryginalne obiekty służące wymiarowi sprawiedliwości w Zielonej Górze i regionie - na Dolnym Śląsku i w Brandenburgii. Jeszcze w XVII wieku palono tu na stosie kobiety oskarżone o czary - mówi Anitta Maksymowicz, rzeczniczka Muzeum Ziemi Lubuskiej. Właśnie w tym stuleciu, w ciągu zaledwie trzech lat wykonano w mieście ponad 20 wyroków na czarownicach. - Narzędzia tortur wykorzystywane były aż do XVII, a niekiedy i do XVIII wieku - wyjaśnia rzeczniczka. Zwiedzający mogą też czytać księgi z procesów o czary, obejrzeć zrekonstruowany fragment lochu albo inscenizacje wykonywania kar.

Najcenniejszym eksponatem są kamienie hańbiące z piaskowca. Kara ich noszenia przeznaczona była wyłącznie dla kobiet. Sędzia nakładał ją za plotkarstwo, wszczynanie awantur, oszukiwanie kupujących na straganach czy cudzołóstwo.

Na podobnej tematyce, choć z zupełnie innej epoki, skupia się Muzeum Kryminalistyki przy Szkole Policji w Słupsku. Tutaj można wejść do celi z lat 50., z oryginalnymi meblami, pryczą, miską i sztućcami. Do najciekawszych przedmiotów należy pistolet jodowy do ujawniania śladów linii papilarnych z lat 30. i drugi - kieszonkowy, niewiele większy od pudełka zapałek oraz listy gończe za Józefem Piłsudskim i Wincentym Witosem. W jednej z sal znajdziemy kolekcję akcesoriów służących do popełniania przestępstw (m. in. fałszowania pieniędzy i dokumentów), w tym - arsenał odebrany pseudokibicom. Są też narzędzia odebrane kłusownikom - sieci, wnyki i kusze, a nawet replika noża, którego używał Sylvester Stallone w filmie "Rocky". Największy entuzjazm turystów wzbudza kompletna bimbrownia, zabezpieczona przez MO w latach 70.

Toast z trąbki i przepisy BHP

A jeśli już mowa o alkoholach, wszelkiego rodzaju kufle, kieliszki i nietypowe butelki (w kształcie trąbki, ryby, statku, opony, księżyca, a nawet... plemnika!), znajdziemy w Muzeum Pijaństwa w miejscowości Gołąb niedaleko Kazimierza Dolnego. Jego właściciel i pomysłodawca - Józef Konstanty Majewski połączył alkoholową ekspozycję z Muzeum Nietypowych Rowerów. Jak podkreśla pan Józef - muzeum nie ma nic wspólnego z propagowaniem nałogu, ale ma pokazywać kulturę picia. W Muzeum Rowerów zgromadził m. in. bicykle cyrkowe, poziome i inne konstrukcje, bardzo często - własnej roboty. Odważni mogą się nimi przejechać. Kolejność zwiedzania nie gra roli, bo butelki w Muzeum Pijaństwa na szczęście są puste.

Dla prawdziwych koneserów trunków jest jeszcze jedna gratka - Muzeum Tanich Win w Chacie Walońskiej (Szklarska Poręba), zwane w skrócie - MTiWi . Są tu butelki lub choćby same etykietki z "Cyculi", "Pokusy", "Viagry", "Arizony", "Apacza", "Don Diego", "Złotego Jelenia" i dziesiątek innych produktów winopodobnych. Niektóre nazwy ("Maryś osiemnastka mocne przeżycie", "Mocny Walduś K.", "Killer 2 strzelający smakiem") są wyrazem wyjątkowej inwencji specjalistów od marketingu rodzimego przemysłu winiarskiego. Uwagę zwraca kolorowa szata graficzna etykiet, zwłaszcza, że do klasyki gatunku należą roznegliżowane panie. Osoby, które poczują się zgorszone, powinny - dla równowagi - zajrzeć do Muzeum Przestróg Uwag i Apeli. Muzeum znajduje się na terenie Podziemnej Trasy Turystycznej Kopalni Złota w  Złotym Stoku, w jednym z podziemnych chodników Sztolni Gertruda. Działa od 2000 roku i jest zbiorem przepisów BHP z minionej epoki.

- Pewnego dnia dostałam w prezencie od przyjaciółki tabliczkę BHP i stwierdziłyśmy wtedy, że jest to świetny pomysł na stworzenie takiego muzeum ze śmiesznymi tablicami. Podczas zwiedzania, mówiliśmy turystom o akcji "tabliczka - Twój bilet wstępu do kopalni złota." I tak w krótkim czasie udało się ich zebrać ponad 200 - wspomina Elżbieta Szumska, właścicielka kopalni. W tej chwili na ścianach wisi już ponad 260 uwag, przestróg i apeli.

Napisy: "Nie rzucaj młotkiem, będąc na rusztowaniu", "Rolników obsługujemy szybko, sprawnie i życzliwie", "Namawiając do palenia i picia obciążasz swoje sumienie. Pamiętaj!"i "Wejście do toalety za okazaniem książeczki zdrowia" w dzisiejszych czasach bawią, ale nie są jeszcze szczytem absurdu. - Wciąż poszukujemy tabliczki z napisem "Rolniku! Nie myj jaj przed skupem!" - zdradza Elżbieta Szumska.

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: złoto | kopalnia | muzeum | wino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy