Między starym a nowym
Najlepiej wybrać się do Albanii, wypoczywając na Korfu. Z Kerkyry (stolicy wyspy) do Sarandy (stolicy albańskiej riwiery) płynie się niedużym statkiem, a rejs trwa niespełna godzinę. Kiedy statek zbliża się do lądu, już ze znacznej odległości majaczą na horyzoncie zabudowania albańskiego, portowego miasteczka.
W Sarandzie nieustannie rozbudowuje się bazę turystyczną - wciąż powstają nowe hotele i pensjonaty. Na zwiedzanie miasteczka nie ma jednak czasu. W porcie czeka już autokar, który powiezie przybyszów do Butrint - niewielkiej osady, a raczej stanowiska archeologicznego, wpisanego w 1992 roku na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Pięć lat temu wokół wykopalisk ustanowiono Park Narodowy. Podąża się w tym parku, w ślad za przewodnikiem od jednego do drugiego i kolejnych miejsc wykopalisk prowadzonych przez Anglików.
W starożytności istniała tu iliryjska osada (według mitu założona przez uciekinierów z Troi), przekształcona w VII wieku p.n.e. w grecką kolonię i miasto portowe. W kolejnych stuleciach Butrint stało się ważnym ośrodkiem kultu boga Asklepiosa. W II w.p. n.e. miasto znalazło się pod rządami Rzymu i funkcjonowało jako ważny ośrodek portowy - aż do VI w. n.e., kiedy zostało kilkakrotnie spustoszone, w okresie wielkiej wędrówki ludów. Średniowieczna historia miasta wiąże się ściśle z walkami Bizancjum z Normanami i Wenecjanami, a następnie Wenecją i Imperium Osmańskim.
Jak dotychczas archeologowie odsłonili resztki murów obronnych Butrint, starożytny amfiteatr z III w. p.n.e., ruiny domów, baptysterium z VII wieku. Zachowały się w doskonałym stanie ruiny łaźni rzymskich i chrześcijańskiej bazyliki. A na wzgórzu pyszni się odrestaurowana pozostałość zamku weneckiego z wieżą obronną, spełniającą obecnie charakter widokowej, z której roztacza się widok na najbliższą okolicę.
U podnóża wieży urządzono muzeum, obrazujące historię greckiej, rzymskiej i bizantyjskiej przeszłości Butrint. Jak spod ziemi, nieoczekiwanie, zjawia się ktoś z tubylców, oferując za 6 euro angielskojęzyczny przewodnik po Butrint, wzbogacony nie najlepszej jakości fotografiami.
Po zwiedzeniu stanowisk archeologicznych turyści przewożeni są do pobliskiej restauracji na lunch. Krótka przerwa pozwala na kontemplację obejrzanych wykopalisk, pozostałości starożytnego Butrint, które są najciekawszymi tego typu miejscami w Albanii. A po lunchu i krótkim odpoczynku - powrót do Sarandy, gdzie można spacerować długą, nadmorską promenadą wśród palm albo zagłębić się w wąskie uliczki miasteczka, w którym w zdecydowanej mierze mieszka ludność muzułmańska. Stąd nad miasteczkiem góruje minaret, widoczny z każdego miejsca i wskazujący drogę do meczetu. Szukający zabytków raczej się rozczarują; w miasteczku powstają tylko nowe budowle - nowe budynki mieszkalne, kontrastujące jakże często ze starą zabudową.
Z dostępnych źródeł i weryfikacji zasłyszanych informacji na miejscu dowiaduję się, że Albańczycy mają bardzo ekspresyjny styl bycia. Swoje wypowiedzi często podkreślają gestami rąk, wzruszeniem ramion, "wywracaniem" oczu. Albańskie kobiety i dziewczęta mają zdolności manualne, tworzą od wieków skomplikowane hafty służące do dekoracji domostw. Wyszywają także piękne serwetki, tkają kolorowe dywany. Natomiast mężczyźni specjalizują się w wytwarzaniu wyrobów codziennego użytku z metali (miedzi, mosiądzu), np. wszelkiego rodzaju naczyń.
Mężczyźni często przesiadują w kawiarniach, gdzie darzą siebie nawzajem humorystycznymi opowiastkami, zwłaszcza o minionych czasach komunistycznych. Albo słuchają z upodobaniem legend o czynach bohaterów ludowych. Po popołudniowej drzemce (a przed kolacją) przechadzają się ulicami lub odwiedzają krewnych i przyjaciół.
Mężowie zazwyczaj nie pomagają swoim żonom w czynnościach domowych, wychodząc z założenia, że prowadzenie domu to domena kobiet. Albańskie rodziny nie są liczne, najczęstszy model to dwoje rodziców z dwójką dzieci. Po dziś dzień praktykuje się uświęcony tradycją sposób zachowania podczas odwiedzin w albańskich domach. A zwyczaj ten nakazuje, żeby gospodyni podała przybyszowi poczęstunek złożony z liko (rodzaj dżemu) i tureckiej kawy. Następnie gość pyta gospodynię o zdrowie każdego członka rodziny. Gospodyni rewanżuje się tym samym. Dopiero potem można rozpocząć rozmowę na każdy temat.
Albańczycy od najmłodszych lat uczą szacunku dla osób starszych. W niektórych wioskach i małych miasteczkach ściśle przestrzega się zwyczaju całowania ręki starszego gościa przy powitaniu.
Większość Albańczyków, od czasu rządów Ottomanów, jest wyznania islamskiego. Według badań przeprowadzonych jeszcze w 1939 roku - muzułmanie stanowili 70 proc. populacji, 20 proc. należało do Albańskiego Kościoła Prawosławnego, a 10 proc. deklarowało się jako katolicy. Od 1967 roku do upadku komunizmu praktyki religijne były w Albanii zakazane. A w 1973 r. kraj ten został nawet ogłoszony pierwszym ateistycznym państwem.
Wybierając się z Korfu do Albanii warto pamiętać o tym, żeby zabrać ze sobą paszport. To jest niezbędny warunek przekroczenia granicy tego kraju. Wycieczki do Albanii dostępne są tak u rezydenta biura podróży, jak i w każdym biurze turystycznym na Korfu. Oprócz wpłaconej kwoty trzeba mieć przy sobie 10 euro na opłacenie wizy wjazdowej.
Janusz Świąder