Reklama

Kalimnos - ostatnia taka wyspa

Skalista wyspa pośród błękitu Morza Egejskiego, legendy o jej rycerzach i historie o poławiaczach gąbek. A do tego słoneczny koniec roku. To nieodległe spełnienie marzeń o lecie jesienią.

Kiedy dopływa się do Kalimnos promem z sąsiedniego Kos, w oczy z daleka rzucają się naturalne, skalne mury otaczające wyspę niczym warownię.

Żółte i pomarańczowe, postrzępione wapienne skały tworzą pierścień niemal całkowicie otaczający wyspę. Miejscami ten mur jest wysoki na 30 metrów, a czasami aż na ponad 200. Kiedyś te ściany stanowiły naturalną obronę Kalimnos przed piratami. Dziś są jej największym atutem w zdobywaniu nietypowych turystów - wspinaczy.

Kalimnos miało w historii szczęście. Ile razy popadło w tarapaty, tyle razy wychodziło z nich mocniejsze i bogatsze. W starożytności wyspę zamieszkiwali Grecy. Powodziło im się tak dobrze, że wznieśli na niej nawet wspaniałą świątynię Apolla. Jej sława i uroda była tak wielka, że Brytyjczycy w XIX wieku przenieśli jej najciekawsze fragmenty do Londynu, do British Museum.

Reklama

Gdy wyspa weszła w średniowieczu w skład Imperium Bizantyjskiego, ówcześni władcy z Konstantynopola postanowili wzmocnić ją, budując warownię. Jej ruiny, z kamiennymi domami i ulicami można zwiedzać. Wokół zamku wyrosło miasto. To dzisiejsza, urokliwa stolica wyspy, Pothia. Położone na wschodnim krańcu Morza Śródziemnego Kalimnos było doskonałym miejscem do prowadzenia handlu i polityki.

Korzystali z tego Wenecjanie, których kupcy zakładali na wyspie swoje faktorie i porty oraz joannici (zwani później Kawalerami Maltańskimi), którzy na wyspę przenieśli swą bazę i stolicę po upadku wypraw krzyżowych.

Po nich został spektakularny kamienny zamek nad Pothią.

Gdy teren przeszedł pod panowanie Turków Osmańskich, mieszkańcy Kalimnos znaleźli świetny sposób na biznes - zaczęli poławiać gąbki, na które był szalony popyt w tureckich łaźniach. Z czasem, gdy salony kąpielowe upowszechniły się i w Europie, sprzedawali je na całym kontynencie.

Sukces był tym większy, że Kalimnos słynęło z poławiania gąbek najdelikatniejszych. Hojne morze okazywało się jednak czasem kapryśne. Raz na jakiś czas gąbki dopadała zaraza. Po jednej z takich epidemii choroby na początku XX wieku (zwanej tu dżumą gąbek) kilkuset poławiaczy wyjechało na Florydę, a ich grecka społeczność zaczęła słynąć z łowienia gąbek na Karaibach.

Gdy ćwierć wieku temu znów doszło do masowego pomoru gąbek, miejscowi zdecydowali się na rozwój turystyki. Poławiaczom gąbek postawili muzeum, a sami, zamiast schodzić w głębiny, zaczęli zapraszać tych, którzy lubią wspinaczkę. Oświetlone popołudniowym słońcem strome ściany na zachodzie wyspy nie sprawiają groźnego wrażenia. W większości wznoszą się nad drogą wijącą się w rytmie zatok Morza Egejskiego. Te ściany 20 lat temu odkryli dla wspinania skałkowego Włosi. Gdy opisali je w zachodnich magazynach, na wyspę zaczęły ściągać prawdziwe tłumy.

Dzisiaj jest 3500 dróg wspinaczkowych i codziennie przybywają nowe! Wiele sklepów, knajpek i biur podróży żyje ze wspinających się turystów. Wiosną i jesienią wycieczki wspinaczy przedłużają typowy grecki letni sezon turystyczny tak bardzo, że Kalimnos stało się najbogatszą z wysp archipelagu Dodekanez.

Małe, przytulne i niedrogie hoteliki mają dzięki temu obłożenie przez większą część roku. Wypożyczalnie skuterków, na których obowiązkowo jeździ się po tej kieszonkowej wyspie, spotkać można na każdym kroku.

A greckie tawerny kuszą owocami morza, pachną aromatami dojrzewających w słońcu warzyw i pysznego miodu tymiankowego, z którego powstają najsłodsze desery. Zapraszają do późna w nocy. Dla tych, którym ciche Kalimnos wyda się nazbyt gwarne, natura stworzyła naprzeciwko miejscowości Masouri wysepkę Telendos. Jest ona oddalona zaledwie o 800 metrów. Jej szczyt wygląda niczym wulkan, a mieszka na niej zaledwie kilkunastu mieszkańców!

MARCIN JAMKOWSKI I MARZENA HMIELEWICZ

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy