Czarnogóra: Słoneczna strona życia
Piaszczyste, słoneczne plaże nad lazurowym morzem i elektryzujące dzikie piękno wysokich gór - Czarnogóra wciąż pozostaje nieodkryta przez polskich turystów, choć ceny są przystępne, jedzenie znakomite, a widoki zapierają dech w piersiach.
Samolotem dolecimy tu w dwie godziny, podróż samochodem z Polski zajmie niecałą dobę. Kiedy wyjeżdżałam z Polski, jesienne chłody sprawiły, że na ulicach można było zobaczyć sporo ciepłych kurtek. Bez przekonania pakowałam t-shirty i sandały. Ale czarnogórskie wybrzeże Adriatyku powitało mnie 27 stopniowym upałem i prawdziwe letnim słońcem srebrzącym promieniami lazurową taflę spokojnego morza. W połowie października nie ma tu już tłumów. W restauracjach przy budwańskiej promenadzie bez trudu znajdziemy wolny stolik, na ulcinjskiej plaży wciąż zobaczymy kąpiących się i wczasowiczów, ale jest spokojnie i niemal pusto. Pogoda sprzyja zwiedzaniu i wypoczynkowi nad morzem.
Na czarnogórskiej liście Kotor i Zatoka Kotorska to pozycja obowiązkowa. Bez najmniejszej przesady można stwierdzić, że to jedno z najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Wcinająca się w głąb lądu zatoka przypomina nieco norweskie fiordy, choć nie ma charakteru polodowcowego. Składa się z czterech mniejszych zalewów, u których brzegów wyrastają wysokie pasma górskie. Aby podziwiać zatokę z najbardziej widowiskowej i zarazem najbardziej emocjonującej strony, warto do niej pojechać drogą z dawnej stolicy Czarnogóry - Cetyni po tzw. kotorskich agrafkach, czyli wiodącej po stromym zboczu serpentynie liczącej 26 ostrych zakrętów. Choć widoki zapierają dech w piersiach, trzeba pamiętać, że to droga trudna, nie zostawiająca miejsca na błędy. Niektóre odcinki są tak wąskie, że samochody nadjeżdżające z przeciwka z trudem mogą się minąć i trzeba liczyć się z tym, że jeśli trafimy na autokar (a jest ich tu sporo), trzeba będzie się cofać.
Miasteczko położone jest w dolinie przy samej zatoce, na wodach której niemal zawsze można zobaczyć jeden z wielkich cruisserów - to inny popularny sposób na dotarcie tutaj. Niegdyś wody zatoki sięgały niemal samych murów miejskich, jeszcze dziś można zobaczyć kamienny słupek do cumowania na placu w pobliżu bramy starego miasta. Wystarczy ją przekroczyć, by znaleźć się w gąszczu wąskich i krętych uliczek, niewielkich placyków, zgrabnych kamieniczek i świątyń. Warto zajrzeć do katedry św. Tryfona, w której znajdują się fragmenty bizantyjskich fresków, kolekcja 83 relikwiarzy, a także krzyż, którym pobłogosławiono wojska Jana III Sobieskiego przed bitwą z Turkami lub odwiedzić Muzeum Kotów.
W miasteczku, którego bogata historia sięga 3 w p.n.e., miłośnicy architektury mogą tropić ślady Bizancjum, ale przede wszystkim Wenecji - mieszkańcy Kotoru oddali się jej we władanie z obawy przed najazdem tureckim. Poweneckie mury miejskie o długości 4,5 km, których grubość dochodzi nawet do 15 metrów wznoszą się aż na okoliczne wzgórza, łącząc się z twierdzą św. Jana.
Na północ od Kotoru wzdłuż wybrzeża ciągnie się Dobrota, miasteczko przypominające 4-kilometrowe przedmieścia. Domy, pensjonaty i hotele rozproszone są nad lazurowymi wodami, za nimi piętrzą się wysokie góry. Nazwa doskonale oddaje charakter tego miejsca, idealnego na spędzenie rajskich wakacji.
Klimatyczne starówki czarnogórskich miasteczek noszą wspólne cechy. Ślady wpływów otomańskich, weneckich i austrowęgierskich, ale i trzęsień ziemi. Podobnie jest w Budvie. Warto przejść się murami miejskim (ponownie otwartymi dla zwiedzających).
Z budvańskiej starówki znajdziemy wyjścia wprost na plażę, a gwarna promenada wiedzie wzdłuż mariny, przy której możemy podziwiać luksusowe jachty.
To charakterystyczne dla Czarnogóry: wyjątkowe krajobrazy przyciągają tu najbogatszych ludzi świata i wiele miejsc tchnie nieopisanym blichtrem. Z drugiej strony to miejsce wciąż przystępne cenowo, gdzie można stosunkowo niedrogo spędzić wakacje. Nadmorski bulwar tętni życiem nawet po sezonie, na stoiskach można kupić świeże ryby i owoce morza, ale lepiej zajrzeć do jednej z licznych knajpek. Dary morza to specjalność kuchni czarnogórskiej, spróbuj świetnej sałatki z kalmarów lub okonia morskiego w sosie pomarańczowym w restauracji Porto. Po kolacji wybierz się na romantyczny spacer brzegiem morza. Rozświetlony kompleks, który zobaczysz po drugiej stronie zatoki to tzw. Ogródki Dukliańskie.
Jadąc z Budwy wzdłuż wybrzeża na południe będziesz mijać te luksusowe apartamentowce, których budowa wzbudziła swego czasu spore kontrowersje. Jeden z apartamentów kupił Steven Seagal, wypoczywała tu też Adriana Lima, korzystając z prywatnej plaży z widokiem na wyspę świętego Mikołaja (dziesięciodniowy pobyt kosztował ją około 20 tys. euro).
Elitarna klientela korzysta również z wypoczynku na wyspie św. Stefana. Urocze domki z czerwonymi dachami pokrywające wzniesienie zwieńczone kamiennym kościołem odizolowane są na niewielkiej kamienistej wyspie połączonej z lądem groblą. Widok tchnie spokojem i swojską atmosferą, ale w rzeczywistości wszystkie zabudowania należą do ekskluzywnego hotelu (od 800 do 4500 euro za dobę), który zbudowano tu w latach 60. w miejscu starej rybackiej wioski.
Chętnie wypoczywają tu członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej i hollywoodzkie gwiazdy. W tym roku urlop spędzili tu Beckhamowie, którzy nie do końca zadowolili się oferowanym luksusem i przedstawili listę 28 dodatkowych wymagań, wśród nich podwyższone stężenie tlenu w zajmowanych przez nich pokojach.
Wyspa udostępniona jest dla zwiedzających przez dwie godziny dziennie, a wycieczka z przewodnikiem kosztuje 20 euro od osoby. Przez resztę dnia goście hotelu preferują spokój. Większość turystów zadowala się sfotografowaniem wyspy z położonego w górze punktu widokowego, z którego można ją obejrzeć w pełnej krasie.
Podczas gdy bogacze pozostają zamknięci w swoim luksusowym Alcatraz, ceny na miarę zwykłego zjadacza chleba znajdziemy nieopodal w spokojnym miasteczku Petrovac, które z pewnością spodoba się rodzinom z dziećmi lub oferującej rozrywki życia nocnego Budvie.
Kto marzy o pewnym słońcu, może zdecydować się na Ulcinj, najbardziej wysunięty na południe kurort Czarnogóry. W ciągu roku jest tu aż 260 słonecznych dni, a słońcem można się rozkoszować na pięknych piaszczystych plażach, w tym na mierzącej aż 13 km Wielkiej Plaży, której piasek leczy ponoć reumatyzm.
Ulcinj ma swój egzotyczny klimat i wielokulturową atmosferę, bo aż 80 proc. mieszkańców to Albańczycy i Turcy. Historia miasteczka również pobudza wyobraźnię, władali nim niegdyś piraci wywodzący się z miast północnej Afryki. Ulcinscy piraci atakowali statki i wszystkie pobliskie miasta z wyjątkiem Dubrownika.
Na starym mieście można obejrzeć dawny targ niewolników, na który, według miejscowej legendy, trafił sam Miguel de Cervantes. Przetrzymywany w niewoli przez 5 lat, podkochiwał się w córce jednego z pirackich hersztów - Dulcini, która stała się ponoć pierwowzorem pięknej Dulcynei...
Podróżując po czarnogórskim wybrzeżu Adriatyku warto zwiedzić starą część miasta Bar. Nie znajdziemy w niej przytulnych knajpek i sklepów z pamiątkami, a jedyni mieszkańcy to spora kocia rodzina, chętnie pozująca do zdjęć i korzystająca z opieki pracowników muzeum, do którego należy teren (wstęp 2 euro). Bar różni się od innych miasteczek, starówka oddalona jest o ok. 4 km od morza i w znacznym stopniu zrujnowana na skutek wojny, trzęsienia ziemi i... eksplozji przechowywanego tu prochu. W pobliżu muzeum można się zaopatrzyć w lokalne produkty: domową oliwę, sok z granatów i inne przetwory, a także zatrzymać się w jednej z knajpek na kawę i kawałek baklawy.
Z nowej części Baru do włoskiego Bari można przeprawić się promem za 55 euro. W pobliskiej Mitrovicy można zobaczyć tzw. Starą Maslinę, czyli Starą oliwkę. Liczy sobie ona ponad 2000 lat i wciąż rodzi owoce.
Ciepły klimat Czarnogóry sprzyja nie tylko uprawie oliwek, ale też winorośli. Idealnym miejscem do degustacji wina jest "piwniczka" w dawnym schronie, w którym ukrywano myśliwce MIG. W czasie akcji NATO w 1999 roku bomba uszkodziła wejście, a samoloty wybuchały jeden po drugim. Dziś odnowione piwnice należą do położonej w pobliżu lotniska w Podgoricy winnicy Plantaze, jednej z największych w Europie. Wina dojrzewają tu w dębowych beczkach, odbywają się też degustacje, podczas których można skosztować win z typowych czarnogórskich szczepów Vranac ("czarny rumak") i Krstac. Ten ostatni uprawiany jest tylko tutaj.
Ale pyszne wino i uroki riwiery to nie jedyne, co Czarnogóra ma do zaoferowania. Ruszając w głąb lądu możemy poznać nieodkryte dzikie piękno tego górzystego kraju.
Czytaj dalej: Czarnogóra. Dzikie piękno gór
Izabela Grelowska