CITY BREAK: Florencja
Florencja - wiadomo - kultura i sztuka. Ale winokultura czy sztuka kulinarna są tu nie mniej ważne od rzeźby czy malarstwa. A w każdej trattorii zjemy to samo, co jadał, powiedzmy, Leonardo. Miejski przewodnik dla tych, którzy już widzieli Dawida.
Trippa fiorentina, czyli klasyczne flaki po florencku, to główna potrawa powieści Philipa Kazana "Apetyt" (wyd. Znak). Rzecz dzieje się we Florencji w II połowie XV w. Bohaterem jest młodzieniec obdarzony smakiem absolutnym. Nino Latini, syn rzeźnika, kuzyn malarza Fra Filippa Lippiego i kolega Botticellego, malowałby nie gorzej niż ten ostatni, lecz wierny talentowi zostaje (wziętym) kucharzem. W dolach i niedolach towarzyszy mu wspomnienie florenckich flaków z ulicznej kuchni. Książka nadaje się na przewodnik po mieście, a trippa czeka w wielu restauracjach.
We Florencji jada się dużo i dobrze, kłopot z tym, że wcale nie tak łatwo znaleźć miejsce niewypaczone przez armie turystów. Il Latini, mimo że wśród przybyszów popularne, jest takim miejscem. To restauracja przeżywająca stałe oblężenie i przez miejscowych, i przez turystów. Bezkompromisowi kelnerzy, hałas i prosta florencka kuchnia. Za to w ogromnych ilościach. Karta dań niedługa, za to win - monstrualna. Zbieżność nazwy z nazwiskiem bohatera Apetytu przypadkowa, ale dobrze wróży. W ciemno. www.illatini.com
Wizyta w Galerii Uffizi w sezonie to wyzwanie, choć i tak zaledwie spacerek w porównaniu z infernalnym doświadczeniem wizyty w Muzeach Watykańskich. Więc jednak warto. Zwłaszcza jeśli nie mamy niezdrowej ambicji obejrzenia tzw. wszystkiego. Wystarczy wybrać temat, powiedzmy: Florencja połowy XV w. - i dać spokój z resztą. W komforcie poświęcamy uwagę tylko temu, co nas interesuje i - od razu widzimy więcej. Na przykład autoportret Fra Filippa Lippiego wkomponowany w Koronację Madonny dla florenckiego kościoła Benedyktynek.
Mercato Centrale, główny targ miejski, rzeczywiście leży niemal w środku miasta. Choć XIX-wieczny, trzyma średniowieczny fason. Chodząc wśród straganów z najpiękniej oczyszczonymi krowimi żołądkami (podstawa trippa fiorentina), plastrami wołowiny na bistecca, kwiatami cukinii, serami (peccorino przez 36 miesięcy sezonowany w jaskini!), rybami i winami, czujemy się jak bohater "Apetytu", który również odwiedzał florencki targ. Godne polecenia: smażone w głębokim oleju małe rybki i owoce morza przy jednym ze stoisk.
Plac przed kościołem św. Krzyża (Santa Croce) to jedno z ważniejszych miejsc akcji powieści. Mieszkańcy dzielnicy to najwierniejsi stronnicy Medyceuszy, dzielnie walczący w obronie książąt. Plac zachował historyczny i tradycyjny charakter - pod tym względem od średniowiecza nic się nie zmieniło. Przed kościołem nadal odbywają się rozgrywki calcio, dość brutalnego praprzodka futbolu. Jak przed wiekami rywalizują między sobą dzielnice, gra się w strojach z epoki, a tłum na trybunach dosłownie wyje (kalendarz rozgrywek: www.calciostoricofiorentino.it). Przed charakterystyczną fasadą dość często odbywają się inne pokazy natury historycznej - przemarsze gildii i stowarzyszeń, popisy rycerskiej zręczności i konne zawody zbrojnych kawalerów dzierżących kopie. Nie trzeba wcale szczególnego szczęścia, by trafić tu w środek XV wieku.
Wyprawa ku pierwszej połowie wieku XV i florencki fenomen - Fra Angelico, dominikanin, którego beatyfikował Jan Paweł II. Trudno być obojętnym wobec elegancji i uduchowienia jego prac. Ich nagromadzenie (łącznie z jednym ze słynnych Zwiastowań) w klasztorze San Marco, w którym Błogosławiony, jak się tu o nim mówi, spędził dziewięć lat. Pod koniec XV w. klasztor ten stał się także domem reformatora Girolama Savonaroli, po którym jest tu sporo pamiątek.
Nieśmiertelne dania pochodzą z kuchni ubogiej, wiadomo. Nie inaczej rzecz ma się z dwiema klasycznymi toskańskimi zupami - pappa al pomodoro i ribollitą. Pierwsza pochodzi ze Sieny, robi się ją (na patelni) z pomidorów, czerstwego chleba i oliwy. Zdominowała restauracyjne menu Florencji. W wielu lokalach można jeść ją niemal wszędzie jako pierwsze danie, czasem jako amuse-bouche. Ribollita - "powtórnie gotowana" - to fasola, kapusta i znów czerstwy chleb. Obie zupy dobre w Trattorii Mario tuż przy głównym targu (Via Rosina 2) lub w Trattorii dei 13 Gobbi (Via del Porcellana 9R).
Kto nie spróbował zmierzyć się z bistecca fiorentina, na temat steków wciąż nie wie nic. Najsłynniejsza florencka potrawa to ogromny kawał młodej wołowiny z jednej z dwóch tutejszych krowich ras, wycinany w kształcie litery T i zgrillowany na aromatycznym węglu. Nie do podrobienia. Bistecca podają we Florencji w setkach restauracji, wtajemniczeni mieszkańcy miasta od pokoleń wybierają jednak Trattorię Sostanza, znaną jako Il Troia (Via del Porcellana 25/R).
Warto wziąć tu udział w którejś z niezliczonych degustacji (dla początkujących i zaawansowanych) organizowanych w licznych enotekach. Toskańska klasyka - chianti i brunello - to dobry początek, prawdziwa jazda zaczyna się przy spotkaniu z tzw. supertoskanami. To wina, których producenci przedkładają wolność eksperymentu nad sztywne wymogi klasyfikacji. Drogie, świetne, warto pytać.
Najpiękniej położona świątynia miasta - klasztorny kościół San Miniato al Monte. Budowany od XI do XIII wieku przez benedyktynów w formie wczesnochrześcijańskiej bazyliki, jest jednym z rzadziej odwiedzanych przez turystów kościołów Florencji. I dobrze - klasztorny spokój, romańska krypta, centralna kaplica projektu Michelozza i freski Taddea Gaddiego. Plus panorama miasta ze wzgórza.
ŁUKASZ MODELSKI
Twój STYL 9/2014