Reklama

Na własnej skórze: Jak usunąć tatuaż

Najczęściej usuwa się tzw. błędy młodości, imiona byłych partnerów czy nazwy klubów piłkarskich, które kiedyś znaczyły dla nas więcej niż teraz. Mojego błędu młodości postanowiłam się pozbyć za pomocą najnowocześniejszego lasera PicoSure w Klinice Miracki w Warszawie.

16 lat temu był moim powodem do dumy, prezentem urodzinowym od mojego ówczesnego chłopaka i zobrazowaniem mojej buntowniczej natury. Powody do dumy mam już zgoła inne, z chłopakiem rozstałam się 10 lat temu, a i naturę mi trochę życie stemperowało. Upływający czas z mojego niegdyś nowoczesnego i artystycznego tatuażu pozostawił tylko nędzny koszmarek.

Jeszcze do niedawna myślałam, że kiedyś na nim wykonam inny tatuaż, ale do naszej redakcji przyszła wiadomość o uruchomieniu w Klinice Miracki w Warszawie najnowocześniejszego lasera używanego do usuwania tatuaży i przebarwień. To dobra okazja, żeby na własnej skórze przekonać się jak wygląda usuwanie tatuażu.

Reklama

Co musisz wiedzieć

- PicoSure to unikalne urządzenie, które na świecie pojawiło się około roku temu. Firma CynoSure od wielu lat prowadziła badania nad skróceniem impulsu świetlnego, bo czym ten impuls jest krótszy, tym łatwiej rozbija cząstki barwnika - nie tylko tatuażu, ale i przebarwień skóry - wyjaśniał mi dr Krzysztof Miracki, lekarz medycyny estetycznej, który przeprowadził mój zabieg. - Te badania zajęły 20 lat, aż wynaleziono impuls nanosekundowy stosowany w urządzeniach typu Q-switch. W PicoSure impuls jest pikosekundowy, czyli tysiąc razy krótszy.

Lasery typu Q-switch nie radziły sobie z usuwaniem kolorowych tatuaży, a do usunięcia tych wykonanych czarnym tuszem potrzeba było kilkunastu zabiegów. PicoSure można usuwać kolory, a jednolite tatuaże wywabia się podczas kilku sesji.

- Nigdy nie możemy przewidzieć, ile zabiegów będzie potrzebnych - mówi dr Miracki. - Zależy to od miejsca usytuowania tatuażu. Łatwiej jest go usunąć tam, gdzie skóra jest cienka, trudniej gdy jest grubsza. Jakość i głębokość położenia tuszu ma znaczenie, jeśli jest głębiej położony, trudniej do niego dotrzeć.

Na czym polega usunięcie tatuażu? - Rozbijamy na pył stosunkowo dużą cząsteczkę barwnika. Komórki, które usuwają różne rzeczy z naszej skóry, makrofagi, będą transportowały ten tusz do limfy, następnie zostanie on zmetabolizowany przez wątrobę - wyjaśnia lekarz.

Zajmie to organizmowi od czterech do sześciu tygodni. Po tym czasie można powtórzyć zabieg aż do całkowitego usunięcia barwnika.

Przed zabiegami właściwie nie ma przeciwwskazań. - W laserach Q-switch było przeciwwskazanie u osób z tendencjami do bliznowców. Natomiast w tym laserze fala świetlna przemienia się w akustyczną, nie termiczną, więc nie ma potencjalnego zagrożenia wystąpienia blizn - uspokaja dr Miracki.

Cena zabiegu zależna jest od wielkości tatuażu. Te, które mieszczą się w przedziale 5x5 cm kosztują 700 zł za zabieg, a w 10x10 - 1200 zł. Czym większy tatuaż, tym oczywiście wyższa cena.

Jak przebiega zabieg

Na 10 - 15 minut przed zabiegiem pani pielęgniarka na tatuaż nałożyła mi maść znieczulającą i zafoliowała to miejsce, by maść lepiej się wchłonęła.

Podczas zabiegu leżałam na brzuchu, w specjalnych okularach zabezpieczających przed światłem lasera, przypominających te używane w solarium.

Po krótkiej chwili przygotowań pani asystująca doktorowi Mirackiemu włączyła maszynę znieczulającą ciało lodowatym podmuchem, a dr Miracki - PicoSure. Nie ma się co oszukiwać - usuwanie tatuażu boli. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że bardziej niż jego wykonywanie. Na szczęście trwa krócej.

Podczas zabiegu lekarz wodzi laserem po liniach tatuażu w zasadzie jakby go obrysowując na nowo. Towarzyszy temu dźwięk podobny do strzelania z automatycznej zapalarki do gazu. I właśnie przy każdym z tych strzałów odczuwa się ból.

Życie po zabiegu

Mój tatuaż ma 7 na 10 cm. Jego usuwanie zajęło około dziesięciu minut. Po wszystkim potraktowane laserem miejsce zostało wysmarowane maścią ochronną i zalepione opatrunkiem.

Ból minął w zasadzie tego samego dnia. Pozostało tylko męczące swędzenie - podobne do tego, które odczuwa się na dwa - trzy dni po wykonaniu tatuażu.

Opatrunek zdjęłam już następnego dnia rano. Po 24 godzinach przestałam odczuwać swędzenie. Zgodnie z zaleceniami lekarskimi przez kolejne kilka dni unikałam zbytniego moczenia tego fragmentu ciała oraz stale go natłuszczałam kosmetykami. Szczególnie przydał się balsam do ciała w spray’u, dzięki któremu nie musiałam wykonywać skomplikowanych figur gimnastycznych by go zaaplikować.

Tydzień później tatuaż był wyraźnie bledszy. Dwa tygodnie po zabiegu widać było już wyraźnie miejsca, z których został wytrącony barwnik.

Zgodnie z przewidywaniami doktora Mirackiego czekają mnie jeszcze trzy lub cztery zabiegi.

***

Za pomoc w realizacji materiału dziękuję Klinice Miracki z siedzibą w Warszawie przy Alei KEN 45.

"Na własnej skórze" to nowy cykl redakcji Styl.pl, w którym będziemy testować dla Was i opisywać zabiegi kosmetyczne oraz medycyny estetycznej.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy