Reklama

Teoria wzmocnień - część II

Pierwsze miejsce w rankingu antyrakowej żywności zajmują warzywa z rodziny krzyżowych: kapusta biała lub czerwona, brokuły, kalafior.

W swojej książce zaleca Pan dietę przeciwrakową. Co nam szkodzi najbardziej?

David Servan-Schreiber: Z literatury medycznej wynika, że spośród wszystkich produktów spożywczych najmniej służy nam czerwone mięso. Sądzę jednak, że równie, a może nawet bardziej groźny dla zdrowia jest cukier i biała mąka. Ich nadmiar w diecie odpowiada za epidemię otyłości, ta zaś, jak już wiadomo, jest jednym z głównych czynników ryzyka w chorobach nowotworowych. Cukier stymuluje w organizmie procesy zapalne i jednocześnie powoduje wzrost komórek i tkanek - a oba te mechanizmy sprzyjają rozwojowi raka. Jeszcze w XIX wieku spożycie cukru w krajach Zachodu nie przekraczało pięciu kilogramów na osobę rocznie. Dziś wynosi ono 70 kilogramów! Producenci słodzą żywność na potęgę, nawet mieszanki płatków śniadaniowych i różne gotowe dania. Jedna puszka coca-coli zawiera około dwunastu łyżeczek cukru, a znam osoby, które wypijają codziennie litr tego napoju. Nie chodzi o to, by całkowicie z niej zrezygnować czy też nigdy nie jeść czerwonego mięsa, ale by robić to rzadko.

Reklama

Jeśli ktoś szuka reguł, niech przestrzega proporcji 80/20: 80 proc. Diety to produkty zdrowe - warzywa, owoce, rośliny strączkowe, produkty nieprzetworzone. Przy pozostałych 20 proc. można sobie pofolgować i na przykład czasem zjeść deser albo kiełbasę. W jedzeniu czerwonego mięsa trzeba zachować umiar, podobnie jak w przypadku wędzonek. Wszystkich - i mięsa, i ryb, bo w procesie ich produkcji powstają silnie rakotwórcze związki, tzw. nitrozoamidy. Szkoda, bo sam uwielbiam takie produkty, jednak wiem, że zamiast wędzonego łososia można jeść marynowanego.

Co w naszej diecie pomaga zwalczać raka?

David Servan-Schreiber: Numer jeden w tym rankingu to warzywa z rodziny krzyżowych: kapusta biała albo czerwona, brokuły, kalafior, brukselka. Na drugim miejscu są czosnek, biała cebula, szalotka, pory. Zaraz po nich zielona herbata i kurkumina obecna w przyprawie curry. To jeden z najsilniejszych naturalnych związków przeciwzapalnych, jakie do tej pory odkryła nauka. Polecam też produkty bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3, które działają przeciwzapalnie. Są na przykład w rybach.

Przestrzeganie diety może się wydawać skomplikowane. Poza tym w czasach, gdy żywność drożeje, trudniej dbać o zdrowe posiłki.

David Servan-Schreiber: Nic podobnego! Dowodem eksperyment naukowców z Uniwersytetu Laval w Kanadzie, którzy zorganizowali szkolenia dietetyczne dla kobiet. Uczono je, jak jeść zdrowiej, jakie kupować produkty i jak je przyrządzać. Sprawdzano potem, ile wydawały pieniędzy na jedzenie. Ich budżet domowy przeznaczony na żywność wcale się nie zmienił. Kobiety kupowały mniej mięsa, które jest przecież drogie, za to więcej tańszych roślin strączkowych czy warzyw. Na ryby też nie trzeba wydawać fortuny. Świetnym źródłem omega-3 są zwykłe sardynki z puszki w zalewie z oliwy. Co do przestrzegania diety antyrakowej, to najłatwiej do jadłospisu wprowadzić zieloną herbatę. Cebulę czy czosnek dodajemy do wielu potraw. Nie wolno też zapomnieć o aktywności fizycznej, która zmniejsza ryzyko otyłości i wzmacnia siły obronne organizmu. Potwierdza to wiele badań, jedno z nich przeprowadzono wśród kobiet z rakiem piersi.

U tych, które maszerowały sześć razy w tygodniu po pół godziny, ryzyko nawrotu choroby było o połowę niższe. To wspaniały wynik, porównywalny z efektem najnowszych leków. A przecież można

i przyjmować leki, i maszerować.

Propaguje Pan techniki relaksacyjne, np. oddechowe, twierdząc, że stres może odgrywać rolę w rozwoju chorób nowotworowych. Nie wszyscy specjaliści podzielają ten pogląd.

David Servan-Schreiber: Nie chodzi o to, że stres wywołuje raka. Rozumiem, dlaczego wielu onkologów nie wierzy w takie postawienie sprawy. Nie ma w życiu większego stresu niż utrata dziecka. Tymczasem badania prowadzone wśród rodziców, którym dziecko umarło, nie potwierdziły, że nowotwory rozwijają się u nich częściej. Ale są też dowody, że przedłużające się stany rozpaczy i bezsilności sprzyjają postępowi już istniejących nowotworów. Chore zwierzęta przeniesione w nieprzyjazne, pełne zagrożeń środowisko skuteczniej zwalczają raka, jeśli mają możliwość działania i radzenia sobie z trudnościami. To nie stres jako taki, lecz reakcja na niego wpływa na siły obronne organizmu.

Dlaczego w obliczu stresu jedni mobilizują się do działań, a inni poddają?

David Servan-Schreiber: Niektórzy wynieśli ze swych osobistych doświadczeń przekonanie, że jeśli przydarzy im się coś trudnego, to sobie nie poradzą. Istnieją też systemy polityczne, które propagują bezsilność - to, co przez lata przeżywaliście tu w Polsce, pokazało wielu ludziom, że nie ma sensu się starać, bo pewnie się nie uda. Taka rozpacz i bezradność jest wyuczona. Jednak można to zmienić, ucząc się przezwyciężać traumy z przeszłości, leczyć psychiczne rany i szukać swojej wewnętrznej siły, np. poprzez medytację, ćwiczenia jogi czy modlitwę. Wyjść z bezradności pomogą nam dobre relacje z bliskimi ludźmi. Trzeba mieć kogoś, z kim można dzielić się emocjami, nie tylko płakać, ale i żartować. Jeden z najtrudniejszych momentów w mojej chorobie nastąpił, gdy zauważyłem, że przyjaciele już nie potrafią się ze mną śmiać. Tylko dlatego, że miałem raka! Poczułem się, jakbym już nie żył. Najbardziej budujące i twórcze w życiu jest to, co możemy dać z siebie innym. W jednym z eksperymentów rozdano ludziom po 20 dolarów: ci, którzy kupili za nie coś dla siebie, byli mniej szczęśliwi od osób, które wydali je, by zrobić przyjemność komuś innemu. Gdy zdiagnozowano u mnie raka, miałem zaledwie 31 lat. Natychmiast zacząłem się zastanawiać, jaki pozostawię po sobie ślad: czy będę miał dziecko, czy moje życie przyda się innym. Rak był dla mnie bolesnym przeżyciem, ale w pewnym sensie mi pomógł. Wyleczył z arogancji, która oddala od ludzi i od tego, co najważniejsze. Mam dziś więcej energii, lepszą kondycję fizyczną, zawodowo robię ciekawsze rzeczy niż przed chorobą. I jestem szczęśliwszym człowiekiem.

Rozmawiała Aleksandra Stelmach

Przeczytaj pierwszą część rozmowy

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy