Reklama

Opowiadanie Karoliny Chłoń

Widzę Cię w mojej kuchni. Pochylony nad płytą ceramiczną wielką drewnianą łyżką w skupieniu wypełnionym ciszą leniwego sobotniego poranka, przerywaną jedynie równomiernym brzęczeniem lodówki, mieszasz smażącą się na patelni jajecznicę. Wiesz, taką z cebulą i boczkiem, świeżymi i pokrojonymi w drobną kosteczkę soczystymi pomidorami i sporych rozmiarów kawałkiem żółtego sera startego na drobnych oczkach szorstkiej tarki Twoją silną ręką. Staję boso w progu, ubrana w Twoją koszulę w której zdążyłam już podwinąć rękawy do łokci przemierzając drogę z sypialni do kuchni. Oparta biodrem o futrynę, z przechyloną na bok głową, przyglądam Ci się w niemym zachwycie. Widzę Twoją dłoń, mocno zaciśniętą na rękojeści kuchennego noża, którym energicznie siekasz gałązki koperku zmieszane z kilkoma listkami bazylii. Widzę Twoje nagie łopatki, w które tak bardzo lubię wtulać twarz i podziwiam, jak wprawione w ruch tańczą swój taniec sprawiając, że nie potrafię się im oprzeć. Uśmiecham się pod nosem i cichutko, na palcach wręcz, podchodzę do Ciebie. Obejmuję Cię w pasie, przymykam oczy i całą sobą chłonę Twój zapach i Twoje ciepło, opuszkami palców gładząc Twój nagi tors. Mruczę, a Ty jak zawsze na to moje mruczenie, odsuwasz się lekko by móc obrócić się do mnie przodem i pocałować mnie w czoło. Bo ja tak bardzo lubię, gdy całujesz mnie w czoło, ale nie muszę Ci o tym mówić bo sam dobrze o tym wiesz. I o wielu innych rzeczach też nie muszę Ci mówić. Sam je wyczuwasz, szukając ukrytych znaczeń w niewypowiedzianych słowach, czy gestach, czytasz we mnie. Tak samo, jak ja czytam w Tobie. Zwalniam ten mój uścisk i siadam obok Ciebie na chłodnym kuchennym blacie, pozwalając długim nogom dyndać w powietrzu. Lubię nimi machać, bo gdy nie mogę dosięgnąć podłogi, znowu czuję się dzieckiem. Uśmiechasz się do mnie i podsuwasz pod usta drewnianą łyżkę wypełnioną kolorową i pachnącą ziołami jajecznicą. Jest pyszna, dokładnie taka jak lubię: lekko ścięta, ale nie za bardzo i po mistrzowsku przyprawiona Twoją wprawną w sztuce kulinarnej ręką...

Reklama

Innym razem widzę Cię siedzącego na sofie w salonie. Zasłuchanego w szczelnie wypełniające przestrzeń pokoju dźwięki muzyki klasycznej, którą lubię ale jeszcze nie do końca rozumiem. Uczysz mnie jej: uczysz jak rozpoznawać twórców i tytuły ich dzieł. Jest zima, za oknem pada śnieg a w kominku tli się ogień. Podchodzę do Ciebie z kubkiem gorącej czekolady i siadam Ci na kolanach. Wtulam twarz w Twoją szyję i pozwalam Ci lekko kołysać nas w takt nut wypływających z głośnika. Przymykam oczy, a Ty bezwiednie wystukujesz rytm na moim udzie. Siedzimy tak, zasłuchani i zachwyceni geniuszem Wielkich, którzy już dawno odeszli z tego świata zostawiając za sobą spuściznę stworzoną ręką samego Boga. Sekundy zamieniają się w minuty a minuty w godziny... tak mijają nam zimowe wieczory. Czasem też, gdy nie jesteś zmęczony, uczysz mnie grać w szachy. Jesteś cierpliwy i wyrozumiały dla mojego roztargnienia i błędów, które popełniam raz po raz, tym samym dając Ci wygrać każdą kolejną partię.

Przed snem lubię czytać Ci na głos moje ulubione powieści. Twoja głowa spoczywa na moich piersiach, a ja z palcami zatopionymi w Twoich włosach, zabieram Cię w długą podróż w odległe od nas krainy czy dawne epoki. Gdy zasypiasz, delikatnie i najciszej jak umiem, zamykam książkę i odkładam ją na nocny stolik. Jednym pstryknięciem gaszę światło i zasypiam, kołysana Twoim spokojnym i miarowym oddechem. Przy Tobie czuję się taka bezpieczna.

Uwielbiam, gdy ganisz mnie za to że palę papierosy. No bo niestety wciąż je palę, ostatnio chyba nawet odrobinę więcej niż zwykle. Zabawnie marszcząc czoło upominasz mnie i do znudzenia powtarzasz, jak bardzo mnie to zabija i ile pieniędzy tracę każdego dnia. Dlatego wiesz, staram się palić mniej, a przynajmniej nie wtedy gdy jestem z Tobą. Wyjątek stanowią chwile, gdy uczysz mnie prowadzić samochód, no ale wtedy sam rozumiesz - siła wyższa.

Widzisz, bo ja wciąż jeszcze nie znam Twojego imienia. Nie znam też Twojej twarzy. Nie wiem jakiego koloru są Twoje oczy ani włosy. Ale wiesz, od dawna znam Twoją Duszę. Jest fragmentem mojej własnej, jej lustrzanym odbiciem. Dlatego tak bardzo chcę żebyś wreszcie pojawił się obok i został, już na zawsze.


Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy