Reklama

Pół życia na scenie

​"Stasiu, wracaj do puszczy" - wołali za nim szkolni koledzy. To cena, jaką płacił za wczesny debiut, i to od razu w jednym z najsłynniejszych filmów przygodowych.

W moim domu panował duch sportu. Tata, Jerzy, był lekkoatletą, mama, Danuta, była gimnastyczką i jedną z pierwszych osób, które wprowadzały do Polski aerobik. Jedną z jej podopiecznych była żona producenta musicalu »Metro«, która poleciła mamę do pracy w teatrze".

Można powiedzieć, że Fidusiewicz wychowywał się w teatralnej garderobie - już jako małe dziecko obserwował kulisy pracy znanych aktorów. "Widziałem, jak mama daje wskazówki Edycie Górniak i pokazuje Michałowi Milowiczowi, jak ma robić poprawnie salto. Ten świat wydawał mi się bardzo ciekawy", wspomina aktor i dodaje: "Pierwsze prawdziwe łzy spowodowane sztuką wylałem właśnie podczas spektaklu »Metro«. Nie mogłem się pogodzić z tym, że główny bohater umiera".

Reklama

Obserwowanie z bliska artystów sprawiło, że Adam zaczął marzyć o scenie, choć początkowo interesował go też sport. "Trenowałem judo. Miałem nawet pomarańczowy pas", mówi. Jednak w wieku 13 lat dołączył do uczniów szkółki artystycznej prowadzonej przez mamę.

"Później część z nas trafiła do kolejnych przedstawień Janusza Józefowicza, który prowadził Teatr Studio Buffo. Pan Janusz był moim absolutnym idolem, na własne oczy widziałem, jak pracuje bezkompromisowy artysta. Zdarzały się też wybuchy", śmieje się aktor.

Wśród młodych aktorów byli m.in. Natalia Rybicka, Jerzy Grzechnik, Artur Chamski i Kasia Cerekwicka. Podczas pracy nad spektaklem "Piotruś Pan" Adam poznał kolejne osoby, które później zostały gwiazdami. "Pamiętam Justynę Chowaniak, Marinę Łuczenko czy Saszę Strunin", zdradza. Mimo natłoku zajęć starał się normalnie chodzić do szkoły.

"Do ósmej klasy miałem całkiem fajne relacje z kolegami. Później zagrałem w »Pustyni i w puszczy« i sytuacja nieco się skomplikowała". Zaledwie 14-letni Adam wygrał casting do jednego z najsłynniejszych filmów przygodowych dla młodzieży. "To był przypadek. Intensywnie szukali Stasia. Ktoś zadzwonił do szkoły mojej mamy i spytał, czy wśród jej podopiecznych nie ma 14-letniego blondynka. W szkółce były same dziewczyny, więc mama zapytała, czy może przyprowadzić na casting syna", śmieje się Adam.

Wyjazd do Afryki wspomina jako niesamowitą przygodę: "Cztery miesiące w RPA z dala od domu. Jednak to był także reżim. Śmieszne, ale nie znałem tych wszystkich wielkich aktorów, z którymi grałem (m.in. Andrzej Strzelecki, Krzysztof Kowalewski, Krzysztof Kolberger - przyp. red.). To dobrze, bo czułbym się skrępowany. Jestem bardzo wdzięczny mojej mamie, która codziennie przez 12 godzin była ze mną na planie".

Rola Stasia Tarkowskiego zmieniła relacje Adama z rówieśnikami. "Poszedłem do liceum sportowego. Było klasyczne wytykanie palcami, czasem słyszałem, że »gwiazdorzę«, albo: »Stasiu, wynoś się do puszczy«. Musiałem sobie z tym poradzić i myślę, że mi się udało". Pomogło na pewno to, że Fidusiewicz zawsze miał swój własny świat. "Bardzo lubię rysować. Robiłem bardzo dużo szkiców. To jedno z moich niezrealizowanych marzeń - skończyć Akademię Sztuk Pięknych". Na razie Adam jest absolwentem szkoły aktorskiej w Warszawie. Gra w polskich i zagranicznych produkcjach. Bywa też modelem.

***

Adam Fidusiewicz (31) - aktor najlepiej znany z roli Stasia Tarkowskiego w ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza "W pustyni i w puszczy". Występował także w Studio Buffo Janusza Józefowicza. Od 2003 roku gra w serialu TVN "Na Wspólnej". Ostatnio mogliśmy go oglądać w serialu "Bodo" oraz "Czas honoru. Powstanie". Wziął też udział w programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Jego mama, Danuta, gimnastyczka, brała udział w olimpiadzie w Monachium, tata, Jerzy, był lekkoatletą warszawskiej Legii, a wujek, Leszek Fidusiewicz, jest fotografem i autorem słynnego zdjęcia gestu Kozakiewicza.

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy