Reklama

Już tylko ojciec w niego wierzy

Charlie z popularnego aktora stał się pogardzaną osobowością. Ale wciąż stoi za nim jego ojciec Martin.

Alkohol, narkotyki, wybuchowy charakter, oskarżenia o pobicie. To tylko niektóre z problemów Charliego Sheena (49). Jeszcze kilka lat temu był najlepiej opłacanym aktorem w telewizji. Jego serial "Dwóch i pół" bił rekordy popularności, a producenci tolerowali jego złe zachowanie. Do czasu. Po kolejnej awanturze gwiazdor został wyrzucony z obsady. Nie pokajał się, przeciwnie.

- Drzemie we mnie krew tygrysa i DNA Adonisa. Mam dość udawania, że nie jestem wyjątkowy. Ludzie z normalnym mózgiem mnie nie rozumieją - wypalił. - A jeśli chodzi o moje problemy z uzależnieniem, to wystarczy, że zamknę oczy i je pokonam, siłą umysłu - dodał.

Reklama

Wszyscy się od niego odwrócili, nawet bracia pozwalali sobie na ostrzejsze komentarze. Tylko jego rodzice, a zwłaszcza ojciec Martin (74) stali u jego boku. - Przechodził wtedy przez trudny czas, a ja byłem bezradny. Jedyne co mogłem zrobić, to modlić się za niego - wyznał w najnowszym wywiadzie ojciec aktora. - To bardzo samotny człowiek - dodaje.

Gwiazdor dołączył wtedy do grupy wsparcia dla rodzin, których członkowie są uzależnieni. Chciał się dowiedzieć, jak najlepiej pomóc synowi. Sam przed laty miał podobne problemy. Z powodu alkoholizmu w wieku 36 lat przeżył nawet atak serca! Po tym wydarzeniu nawrócił się i od tego czasu nie pije alkoholu. Aby wesprzeć syna, zagrał z nim w serialu "Anger Management".

Wiedział, że scenariusz jest słaby, ale chciał, by syn się czymś zajął i nie miał czasu na balangi. Udało się, ale tylko na chwilę. Charlie wciąż bowiem nie zmienił swojego zachowania. Od czasu do czasu wdaje się w konflikty z prawem.

Niedawno naubliżał publicznie producentowi "Dwóch i pół". - Skur...nu, musisz czuć się naprawdę bezpiecznie tam, gdzie mieszkasz - oznajmił. Obraża znajomych, współpracowników, a potem przeprasza. Nic dziwnego, że już tylko najbliżsi nie poddają się w walce o niego. - Wierzę, że Charlie przez to przejdzie. Potrzebuje tylko czasu - mówi Martin Sheen.

23/2015 Na Żywo

Na Żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy