Reklama

Hollywoodzkie loki i smoky eyes, czyli metamorfoza Basi

W moim rodzinnym miasteczku jest sześć salonów fryzjerskich, ale w żadnym nie potrafią dobrze ściąć włosów. Dzisiaj, pierwszy raz od lat, jestem naprawdę zadowolona z tego, co mam na głowie - mówi Basia, laureatka tegorocznej edycji konkursu "Wygraj metamorfozę z Claudius Hair Treser Team i Styl.pl".

Czarne oczy, długie, ciemne, włosy, pełne usta - teoretycznie uroda Basi powinna ułatwiać fryzjerowi pracę. Jednak, jak sama mówi, dotąd nie miała szczęścia do fryzjerów. - Kilka miesięcy temu przestałam w ogóle chodzić do fryzjera. Po wizycie, która trwała 3 godziny i której efekt był, delikatnie mówiąc, kiepski, powiedziałam sobie: Nigdy więcej - opowiada Basia. - I zaczęłam ścinać włosy sama. Może nie są idealne, ale przynajmniej nie muszę tracić pieniędzy i nerwów.

Metamorfoza, zdobyta przez Basię w konkursie Claudius Hair Treser Team i Styl.pl, miała być "ostatnią szansą" daną fryzjerom. Laureatka do salonu przyjechała wyposażona w materiał ilustracyjny w postaci zdjęć, pokazujących jej wymarzoną fryzurę. - Lubię długie włosy i nie chcę ich skracać. Mam nadzieję, że tym razem "podcięcie końcówek", nie będzie oznaczało skrócenia włosów o połowę. Marzę o farbowaniu ombre, najlepiej z blondem - tłumaczy Basia.

 - Zamiast blondu lepszy będzie ciemniejszy kolor. Taki odcień bardziej pasuje do charakteru Basi. Poza tym wszystko będzie tak, jak chce Basia. Wycieniuję włosy, żeby nadać im lekkości. Obcinanie połowy włosów pod pretekstem ścięcia "samych końcówek", to częsty grzech polskich fryzjerek - mówi Iza, fryzjerka która zajęła się Basią w salonie Claudius Hair Treser Team. Fryzjerka przyznaje, że "zbyt długie końcówki" to najczęstszy, ale nie jedyny błąd popełniany przez fryzjerki. - Dziewczyny nie słuchają tego, co mówią do nich klientki. Ścinają i układają włosy tak, jak nauczyły się dawno temu w szkole fryzjerskiej. A w tym zawodzie trzeba słuchać, myśleć i interesować się trendami. Inaczej ani klient ani sam fryzjer nie będzie zadowolony z ostatecznego efektu - dodaje Iza.  I radzi: - Jeśli nie umiemy dobrze opisać fryzury, która chcemy mieć po wyjściu z salonu, przynośmy zdjęcia. Wbrew temu co czasem sądzą klientki, to żaden wstyd, wręcz przeciwnie. Takie "ściągi" ułatwiają nam pracę.

Reklama

Po trzech godzinach starań włosy Basi nabrały blasku, ich końcówki z czarnych zmieniły się na kasztanowe, a wycieniowane pasma nabrały życia. Po wysuszeniu Iza ułożyła fryzurę w grube,  jak sama mówi "hollywoodzkie" loki. - Wow! W końcu mam fryzurę, w której sama się sobie podobam! Jak gwiazda filmowa! - taka była pierwsza reakcja Basi, gdy zobaczyła swoją nową fryzurę. - Okazuje się, że istnieją dobrzy fryzjerzy!

Drugim etapem metamorfozy był makijaż. Karolina, która była odpowiedzialna za tę część przemiany, zaproponowała Basi smoky eyes, w połączeniu z ustami w pastelowym kolorze. Aby optycznie powiększyć oczy Basi, Karolina zagęściła jej rzęsy. - Gdzie się podziały moje małe, chińskie oczka?! - śmiała się Basia, gdy zobaczyła się w lustrze.

 - Jestem bardzo zadowolona. Efekty tej metamorfozy, przeszły moje oczekiwania. Teraz wiem, że mogę mieć fajną fryzurę i że istnieją dobrzy fryzjerzy. Ciekawe co powie mąż, kiedy wrócę do domu! - mówiła Basia po wyjściu z salonu. 


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy