Reklama

"Jestem swoją własną żoną"

Charlotte von Mahlsdorf urodzona jako Lothar Berfelde w 1928 roku, w wieku nastoletnim odkryła, że jest kobietą w ciele mężczyzny. I wtedy też zabiła swojego ojca - hitlerowskiego oficera. Charlotte von Mahlsdorf jako transwestyta przeżyła dwa największe reżimy XX wieku: nazizm i komunizm - po wojnie założyła Gründerzeit Museum (Muzeum Rzeczy Codziennych), gromadząc przedmioty także z domów wypędzonych.

Charlotte jest przykładem osoby wykluczonej, która staje się strażnikiem pamięci. Historie wszak piszą zwycięzcy. Każdy z systemów i ludzi mu oddanych pisze historie od nowa na swoich własnych zasadach, zagarnia masową wyobraźnię i pamięć, ustalając nową hierarchie wartości, odsyła w niebyt dotychczasowe świętości. Tymczasem Charlotte zakłada swoje Muzeum Rzeczy Codziennych, cząstek naszej pamięci, stając się tym samym orędownikiem naszej wewnętrznej wolności. Bo człowieka można zniszczyć, zniewolić, zagłodzić ale nie można mu odebrać jego myśli, przekonań, systemu wartości i wspomnień. A właśnie tego najbardziej chciałaby Władza, chcąc abyśmy myśleli jak wszyscy i wierzyli w to samo.
 

Reklama

- Chcieliśmy się zająć tym tekstem właśnie dziś, ponieważ mamy wrażenie, że nasz kraj się obecnie niebezpiecznie unifikuje, wręcz fundamentalizuje religijnie i światopoglądowo. I tu pojawia się pewien problem: nie można nikogo zmusić, aby uwierzył w coś innego niż wierzy. Jeżeli próbujemy coś zniszczyć i tak pojawi się jakaś Charlotte von Mahlsdorf, która to ocali i postawi na półce. A my jedynie z nieskrywaną chęcią zwiedzamy jej muzeum... - mówi Karolina Kirsz, reżyserka spektaklu.

autor: Dough Wright występuje: Adam Pater
przekład: Bogusława Plisz-Góral
reżyseria: Karolina Kirsz
scenografia: Aleksandra Szempruch


Premiera Teatr WarSawy 28 października, godz. 20. Kolejny spektakl 29 października, godz. 20.



Styl.pl/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy