Reklama

Ela z Warszawy

Dojrzała i piękna? To właśnie ja! Mam 49 lat i promienieję pięknem tej specyficznej aury, która otacza osoby zadowolone z życia. Wiecie o czym mówię: uśmiech na twarzy, błysk w oku, wyprostowana sylwetka i sprężysty krok. Pewność siebie i asertywność, ale bez arogancji. Życzliwość wobec ludzi, szacunek do przyrody. Pozytywne spojrzenie na świat. Poczucie, że na tej trzeciej zmianie zaczyna się bardzo ciekawy rozdział życia.

Droga do tego stanu nie była ani łatwa, ani nie wiodła na skróty. Mam biografię zapewne typową dla pokolenia urodzonego w latach '60. Dzieciństwo w PRL-u, okres dojrzewania w stanie wojennym, wczesna młodość w pierwszych latach transformacji. Czasy burzliwe, ale i bardzo ciekawe. Moi rodzice, ówczesne "słoiki"z Kielecczyzny przyjechali na studia do Warszawy. Tu się urodziłam, chodziłam do szkoły i na uniwersytet.

Wychowałam się na starej Pradze-Północ, przecznicę od Brzeskiej, a Bazar Różyckiego z Cyganami i flakami-pyzami gorącymi był moją piaskownicą. Od dziecka miałam dużą wyobraźnię, rysowałam i malowałam, recytowałam wiersze, grałam w szkolnych przedstawieniach, pisałam długie listy i dużo czytałam. Na matematyce było mi obojętne czy postawię plus czy minus. Mój pomysł pójścia do szkoły aktorskiej został mi wybity z głowy przez "rozsądnych" rodziców, więc wybrałam mądrzejszy kierunek. Kilka lat po studiach spędziłam za granicą. Małżeństwo, pierwsze prace, dziecko. Rozwód. Sama z małym dzieckiem.

Ciągła walka z czasem, zmęczeniem, problemami finansowymi. Dałam radę, choć bywało bardzo ciężko. Chciałam być niezależna, założyłam firmę, moja praca była dobrze płatna, ale bardzo stresująca i wyczerpująca. W głębi duszy uciekałam do marzeń o pracy twórczej, pisaniu książek, artykułów. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Z czasem zyskałam uznanie klientów, moje zlecenia były coraz ciekawsze, było ich coraz więcej i coraz lepiej zarabiałam. Kupiłam mieszkanie, samochód, wyjeżdżaliśmy na wakacje za granicę. Tylko dusza cały czas uciekała.

Spotkałam na swojej drodze wiele życzliwych ludzi. Mogę powiedzieć, że jestem szczęściarą. Ktoś mi powiedział: "Zawsze masz wybór. Możesz albo stać w kącie i płakać, że coś ci nie wychodzi, albo coś z tym zrobić". To była bardzo ważna lekcja. Została mi w głowie. Zaczęłam przeprowadzać porządki w moim życiu, może nie według standardów Perfekcyjnej Pani Domu, ale moje standardy w zupełności mi wystarczą. Jeszcze nie wszystko jest idealnie, jeszcze nie wszystko lśni, ale jest dobrze. Zmniejszyłam liczbę klientów, zredukowałam koszty, zaczęłam oszczędzać. Sprzedałam samochód. Zeszły rok był przełomowy. Powiedziałam sobie: teraz albo nigdy, kobieto zrób coś wreszcie ze swoimi marzeniami o twórczym życiu. Skończ z myśleniem o tym, zacznij działać! I zaczęłam.

Reklama

Od 4 miesięcy prowadzę bloga lajfstajlowego dla kobiet -/+ 50 fajna-baba-nie-rdzewieje.pl i sprawia mi to ogromną frajdę, choć jest to spore wyzwanie pod wieloma względami. Odmłodniałam, daje mi to niesamowitą energię i zapał do życia. Blog dopiero raczkuje, ale mam wiele planów z nim związanych, m.in. różne "eventy" w realu. Chcę inspirować dojrzałe kobiety do tego, aby uwierzyły w siebie, w swoje możliwości i w to, że wiele jeszcze mogą zdziałać. Niech o siebie dbają, żyją zdrowo i spełniają marzenia. Niech ich życie będzie dzięki temu pełniejsze i piękniejsze.

Niektórzy dzielą się pieniędzmi, ja chcę dzielić się energią i pogodnym podejściem do życia. YES, WE CAN.


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy