Reklama

Barbara z Krzepielowa

Witam Was, jestem Barbara, oczywiście, że ja także jestem neokobietą.

W tym roku mija trzydzieści lat odkąd prowadzę z mężem gospodarstwo rolne.

Długo szukałam drogi dla siebie, aż zaświtała mi myśl o przestawieniu gospodarstwa na ekologię. Postanowiłam wraz z mężem odwdzięczyć się naturze, matce Ziemi i uprawiać ją w sposób tradycyjny, bez wszechobecnej chemii.  Dzięki temu, mając pięćdziesiąt cztery lata i zaczynam żyć na nowo, odkrywać rzeczy, które dotychczas były dla mnie niewidoczne.

Od kilku lat nasze gospodarstwo posiada certyfikat gospodarstwa ekologicznego. Bycie blisko natury co roku zatacza koło. Znowu czekam z dreszczykiem emocji na wiosnę, przylot ptaków, wrzucenie ziaren do ziemi, cud deszczu i kiełkowania. Zapach siana, a nawet gnoju w mojej oborze to wyjątkowa przyjemność.

Kocham zwierzęta. Mamy w gospodarstwie krowy, kozy, owce, każde z nich ma swoje imię. Po podwórzu paradują  indyki, kaczki i kury. Podglądanie zwierząt wraz z przemijającymi porami roku. Odbieranie porodów, karmienie, obserwacja jaskółek w gniazdach to nasz dzień powszedni, a można go nazwać cudem.

Gdy zbliżałam się do pięćdziesiątki, zamarzyłam, żeby mieć w oborze krowy rasy jersey, popijać ekologiczne mleko, robić ekologiczne sery, no i spełniłam swoje marzenie. Moją zwyczajną historię kobiety ze wsi uważam za szalenie niezwykłą, bo to przecież wyjątkowe móc przemienić mleko w ser, cały proces tworzenia sera wykonywać własnymi rękoma. Na początku była myśl, trochę mleka, podpuszczki, dużo, dużo serca i powstał ser.  Proces tworzenia sera dojrzewającego to wręcz artyzm, to codzienna  dbałość o szczegóły, przestrzeganie zasad technologii tworzenia, higieny, to wymyślanie smaków, to moja radosna twórczość.

Ser z surowego, ekologicznego mleka od krówek rasy jersey nieskromnie uważam za muzykę smaków dla podniebienia. Nasze sery zdobywają  uznanie wśród najbliższych, na różnych konkursach, a najważniejsze - wśród klientów naszego gospodarstwa.

Mówią, że z wiekiem pojawiają się coraz to nowe ograniczenia. Ja widzę to odwrotnie, im jestem starsza, ograniczenia znikają. Widzę jaśniej, wyraźniej, jestem odważniejsza i nabieram pewności, że wszystko może się zdarzyć.

Życzę sobie i wszystkim paniom, aby miały odwagę stawiać sobie nowe wyzwania i cele po pięćdziesiątce, zwłaszcza kobietom na wsi. Nauczmy się witać każdy dzień z uśmiechem.

Praca ze zwierzętami, uprawianie ziemi w sposób ekologiczny daje mi niezwykłe poczucie jedności z naturą, ładu i harmonii.

Reklama


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy