Reklama

Aneta z Białegostoku

3 lipca 2010, po obronie pracy magisterskiej na ocenę bardzo dobrą, w wieku 51 lat zostałam magistrem wychowania fizycznego - średnia ocen 4,86 - jedna z najwyższych na uczelni. Trzynaście lat temu słowo menopauza wywoływało u mnie kołatanie serca i lęk, postanowiłam więc, że muszę coś z tym fantem zrobić. Chciałam też dokonać zmian w swoim życiu, przestać być kurą domową niańczącą swoje duże córki, udowodnić, że potrafię, mogę, jestem w stanie, że wiek nie jest barierą.

Miałam udaną rodzinę. Córki, kochającego męża zapewniającego nam utrzymanie. Nie pracowałam, byłam "perfekcyjną panią domu''. Kiedy spojrzałam z dystansu na swoje życie, zobaczyłam zabieganą i obsługującą rodzinę kobietę.  W wieku 46 lat złożyłam dokumenty do Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego i Turystyki, o przyjęciu miał zadecydować między innymi egzamin sprawnościowy (piłka siatkowa). Chciałam stchórzyć i nie podchodzić do niego: "Co ja tu robię? Stara baba, a wkoło dzieci w wieku mojej najstarszej córki". Przełamałam się i zdałam jako jedna z najlepszych.

Byłam najstarszą studentką na uczelni, traktowaną bez taryfy ulgowej ze względu na wiek. Przeżyłam letni obóz sportowy w Wilkasach, gdzie jak w wojsku zajęcia zaczynały się od dziewiątej rano i trwały do siedemnastej - wszystkie na ocenę. Z dumą wspominam moją walkę z pędnikiem i kiedy w końcu udało mi się wypłynąć i usłyszeć jak instruktor z brzegu krzyczy patrzcie jak 5 płynie (to mój numer), szczęście mnie rozpierało. Później kanclerz szkoły ściągał mnie motorówką, bo się zgubiłam na jeziorze i nie miałam sił wrócić. Dalej idąc za ciosem, po obronie pracy licencjackiej złożyłam dokumenty na studia magisterskie z wychowania fizycznego.

Decyzja o podjęciu studiów była najlepszą w moim życiu. Dzięki niej mogłam uczyć się, nabywać umiejętności, walczyć z sobą, pokonywać strach, być dumną z siebie i robić to wszystko, co tylko może robić student wychowania fizycznego. Teraz mam 56 lat i moje życie jest bogatsze interesujące i lepsze. Wspólnie z rodziną prowadzę pensjonat. Dodatkową atrakcją  w naszej działalności jest profesjonalna hala do badmintona z pięcioma kortami. Naszym celem jest promocja i rozwój badmintona w naszym mieście i nie tylko. Razem z córką i zięciem prowadzę dwa razy w tygodniu zajęcia z badmintona dla dzieci i młodzieży.

Zajmuję się młodszymi dziećmi. Kwalifikacje i legitymację instruktora zdobyłam na uczelni. Wiele radości sprawiają mi zajęcia z dziećmi, zwłaszcza że uczęszcza na nie moja trzyipółletnia wnuczka. Czuję się spełniona i doceniona. Robię to, co lubię, w otoczeniu rodziny. Oprócz sportu fascynuje mnie życie i twórczość francuskiego malarza i grafika de Toulouse Lautreca. Chciałabym pojechać do Francji i odwiedzić miejsca jego życia i twórczości.

Reklama

Wiem, że nie należy bać się wieku, on nas nie ogranicza. To my same się ograniczamy. Zawsze jest czas, aby podjąć wyzwanie i wygrać.


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy