Reklama

Wybieg dla każdego. Moda otwiera się na nowe

Jeszcze do niedawna, żeby zostać modelką, trzeba było spełnić szereg kryteriów. Na topie była młodość i zgrabne wysportowane ciało. Kilka sezonów temu moda rozpoczęła jednak walkę z "potworem", którego sama stworzyła, i przez wiele dekad karmiła: nierealnym kanonem piękna.

Dzięki social mediom do głosu doszedł ruch body positive. Stał się tak wyraźny, że nie sposób było dłużej go ignorować. Jak się okazuje pandemia przyśpieszyła zmiany i transformacje. Najwięksi projektanci zaczęli inwestować w różnorodność.

Jeszcze do niedawna w kampaniach największych domów mody trudno było dostrzec dojrzałość. Prym wiodły nastolatki. Ograniczenia związane z wiekiem powoli przestają jednak obowiązywać. Obecnie, jeśli modelka ma w sobie to "coś", data urodzenia nie gra roli. Siwe włosy zaczynają być glamour, a zmarszczki stają się atutem.

Reklama

Podczas tegorocznego Milan Fashion Week Fendi zaprosiło do współpracy kobiety, które już jakiś czas temu przekroczyły magiczną trzydziestkę. Yasmin Le Bon, Cecilia Chancellor, Penelope Tree w niczym nie ustępowały młodszym koleżankom. Wręcz przeciwnie skradły show i pokazały, że moda nie ma wieku.  

Przykłady przekraczania bariery wieku można znaleźć i na polskim gruncie. Doskonałym przykładem jest postać Heleny Norowicz. 86-letnia aktorka kilka lat temu rozpoczęła karierę w modelingu. Po tym, jak wzięła udział w kampaniach kilku polskich marek modowych, posypały się kolejne propozycje. Swoje zdjęcia Helena Norowicz prezentuje również na Instagramie.

XS przechodzi do lamusa

Modelki plus size przez długi czas budziły kontrowersje. Wiele osób nie traktowało ich poważnie. Mówiono, że kobiety w rozmiarze większym niż 36 nie poradzą sobie na światowych wybiegach, gdzie wymaga się określonej figury i postawy. Moda nie lubi jednak stagnacji.

Na tegorocznym Fashion Weeku modelki plus size prezentowały kolekcje wielu znanych marek. Jill Kortleve, Alva Claire i Precious Lee wystąpiły w show Versace. To nowość, ponieważ Donatella dotychczas angażowała jedynie bardzo szczupłe i wysokie kobiety. Ponadto Jill Kortleve pojawiła się w pokazie Chanel. To zwiastuje duże zmiany.

Z backstage’u na wybieg

- Czy zawód modelki rzeczywiście jest nam potrzebny? - zapytał dyrektor kreatywny Paco Rabane podczas ostatniego pokazu, zapraszając na wybieg znajome aktorki, stylistyki, a także osoby pracujące w firmie i czuwające nad jej sukcesami. Nową kolekcję prezentowały także stażystki, które dopiero zdobywają doświadczenie w świecie wielkiej mody.

O wydarzeniu w mediach społecznościowych zrobiło się głośno, jednak Paco Rabane nie było pierwszą firmą, która zdecydowała się na taki krok. Rok temu Gucci zaangażowało w show załogę pracującą na backstage’u. Na wybiegu w kształcie karuzeli oprócz modeli pojawili się również oświetleniowcy oraz obsługa techniczna. To znak, że świat luksusu staje się bardziej otwarty.

Nowe twarze

O tym, że świat wielkiej mody jest środowiskiem ekskluzywnym, wiadomo już od dawna. W ostatnim czasie na wybiegach zaczęło brakować nowych twarzy. Projektanci bali się inwestować w świeżość, ponieważ dobrze znane nazwiska przynosiły komercyjny sukces i gwarantowały rozgłos.

Tym bardziej odważna wydaje się decyzja Prady, by do pokazu zaangażować zupełnie nowe i nieznane dotąd modelki. Każda z dziewczyn prezentujących kolekcję zaliczyła swój wielki debiut. To z pewnością otworzy im drzwi do świata luksusu. Czy takich gestów w przyszłości będzie więcej? Miejmy nadzieję.


Zobacz także:

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy