Reklama

Woody Allen - geniusz czy artysta potwór?

Powrót Allena - czy raczej: seria powrotów - w pierwszych latach nowego stulecia to jedna z najbardziej niezwykłych historii w dziejach amerykańskiego kina i show-biznesu.

Ale nawet kiedy Allen znajdował się w stanie względnego zawieszenia, jego wydajność wcale nie spadła. W następstwie rozpadu związku z Mią Farrow w 1992 roku - po tym, jak Farrow znalazła w mieszkaniu Allena nagie zdjęcia swojej córki Soon-Yi - padły oskarżenia o molestowanie seksualne Dylan, adoptowanej córki, stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych bohaterów amerykańskiego życia kulturalnego.

W marcu 1993 roku zespół badawczy szpitala Yale-New Haven oczyścił Allena z wysuwanych przez Farrow zarzutów o molestowanie siedmioletniej Dylan. Farrow wystąpiła z oskarżeniem w sierpniu 1992 roku, Allen zaś wniósł o przyznanie mu wyłącznego prawa do opieki nad adoptowanymi Dylan Farrow i Mosesem A. Farrowem, a także nad Satchelem, biologicznym synem pary.

Reklama

Farrow złożyła później osobny wniosek w Sądzie Opiekuńczym o unieważnienie adopcji Mosesa i Dylan przez Allena, która nastąpiła w 1991 roku. Wprawdzie nigdy nie zdołano udowodnić zasadności oskarżeń o molestowanie Dylan, które wysuwała Mia Farrow, niemniej wielu ludzi uwierzyło w ich prawdziwość. Ludzie ci wskazywali na liczne przykłady skłonności bohaterów kreowanych przez Woody’ego do młodych dziewcząt, jednocześnie zapominając o oczywistym prawie artysty do fantazjowania w swojej twórczości, i wyciągali z tego krzywdzący wniosek, że w życiu prywatnym Allen byłby zdolny do strasznych czynów.

Uznali, że nie będą oglądali dzieł artysty potwora. Po skandalu z 1992 roku Allen ani nie przeprosił, ani nie wyraził żalu z powodu swojego zachowania w stosunku do Farrow; z oburzeniem odrzucił wszelkie oskarżenia. W przeprowadzonym w 2005 roku przez Petera Biskinda wywiadzie dla "Vanity Fair" Janet Maslin, krytyczka współpracująca z "New York Timesem", powiedziała: "Niektórzy nigdy nie wybaczą Allenowi skandalu z Mią Farrow. Nawet nie chcą oglądać jego filmów".

Inni postrzegają Woody’ego zgoła inaczej. Jennifer Belle jest autorką czterech znakomitych, szalonych i bardzo zabawnych powieści, w tym Little Stalker, historii trzydziestotrzyletniej kobiety, która, udając trzynastolatkę, zaczyna pisać listy do swojego idola, Arthura Weemana, bardzo znanego reżysera filmowego.

Belle jest jedną z najwierniejszych fanek Allena, każdy jego nowy film stara się obejrzeć już pierwszego dnia wyświetlania, i to na pierwszym pokazie. Manhattan widziała, jak sama przyznaje, ze sto razy. Kiedy Belle o czymś opowiada, robi to z takim samym entuzjazmem, z jakim pisze. "Przez wiele lat całkowicie identyfikowałam się z Mariel Hemingway, bo byłam w jej wieku - powiedziała. - Teraz utożsamiam się z Diane Keaton. Dziś Mariel jest tą irytującą dziewczynką, która zawadza. No i super. Woody pisze o mnie, o moich wcieleniach. Pisze o mnie jako złośnicy. Jako dziewczynie pracującej, która chce zarabiać i spotykać się z facetami. Jako niezadowolonej żonie. Jako znudzonej kurze domowej, bujającej dzieci na huśtawce i jeżdżącej do Chinatown na poszukiwanie zioła, które postawi ją na nogi. Jako szesnastoletniej kokietce. Niesamowite, że ten mężczyzna potrafi coś takiego. Żaden inny facet tego nie umie. Woody rozumie kobiety. Rozumie dziwki. Rozumie mądre kobiety".

Opowiadała o Allenie takim tonem, jakby uprawiała stand-up. "Woody zrobił najgorszą rzecz, jaką mężczyzna może zrobić kobiecie - stwierdziła, mając na myśli związek Allena z Soon-Yi, adoptowaną córką Mii Farrow. - W życiu nie widziałam niczego gorszego. To było jak morderstwo. Wściekłość w stanie czystym".

Kariera Allena zaliczyła jednak dołek nie w 1992 roku, kiedy został on oskarżony o molestowanie dziecka, ale dopiero siedem lat później, gdy nakręcił kilka naprawdę kiepskich filmów (Drobne cwaniaczki, Klątwa skorpiona, Koniec z Hollywood). W 2000 roku wystąpił w słabiutkiej komedii pod tytułem Dar z nieba. W 2005 roku Peter Biskind napisał, że "w ostatniej dekadzie zmniejszyła się amerykańska widownia filmów Allena. Entuzjazm hollywoodzkich studiów, które niegdyś traktowały go jak księcia, wyraźnie osłabł i nawet nowojorscy krytycy, do tej pory jego najwierniejsi sojusznicy - kibice z rodzinnego miasta - kolejne filmy przyjmowali ziewaniem.

Wyglądało to tak, jakby Allen, filmowiec, który w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a nawet przez większość dziewięćdziesiątych, tak, wydawałoby się, łatwo nawiązywał kontakt z wpływową, nawet jeśli nieco oderwaną od rzeczywistości miejską Ameryką, naraz stał się dla niej nieistotny".

Mimo to w 2011 roku znów był wielki, większy niż kiedykolwiek przedtem, dziś zaś odnosi sukcesy, jakich nigdy wcześniej nie odnotował. Skandal z 1992 roku nie wpłynął na jego wydajność; w istocie niektóre spośród filmów nakręconych już po wybuchu afery należą do jego najlepszych obrazów - mowa o Mężach i żonach (1992; większa część scenariusza powstała przed skandalem), Strzałach na Broadwayu (1994), Jej wysokości Afrodycie (1995), Wszyscy mówią: kocham cię (1996), Przejrzeć Harry’ego (1997) i Celebrity (1998). Po tych sukcesach Allen jak zwykle przeżył okres krótkiego zastoju. I, również jak zwykle, wrócił na szczyt filmami, które można zaliczyć do najbardziej udanych w jego karierze.

Napisanie tej książki zajęło mi dwa lata. Przez ten czas pośrednio uczestniczyłem w szalonej jeździe kolejką górską, jaką niewątpliwie są życie i twórczość Woody’ego Allena, to wypuszczanie na zmianę bardzo udanych i niemal beznadziejnie złych filmów. Po sukcesie O północy w Paryżu - który zarobił ponad sto pięćdziesiąt jeden milionów dolarów na całym świecie - przyszła porażka w postaci Zakochanych w Rzymie. Największy przebój kasowy Allena, Blue Jasmine, zarobił dziewięćdziesiąt siedem i pół miliona dolarów na całym świecie i zyskał entuzjastyczne recenzje. David Thompson z "New Republic" nazwał ten obraz arcydziełem i największym dokonaniem Allena. Głosy zachwytu ucichły, kiedy pojawiła się ospała Magia w blasku księżyca, którą Woody sklecił, bez inwencji, z kopii swoich wcześniejszych dokonań.

W 2013 roku Mia Farrow ponownie zarzuciła Allenowi, że ten dwadzieścia lat wcześniej molestował Dylan, i raz jeszcze rozpętała kampanię przeciwko niemu. W ramach tej akcji na łamach "Vanity Fair" ukazał się artykuł Maureen Orth, nawiązujący do jej własnego artykułu opublikowanego przez ten magazyn w 1992 roku. Dodatkowo "New York Times" zamieścił komentarz przyjaciela Farrow Nicholasa Kristofa, "Times" zaś wydrukował list Dylan Farrow.

Starania Farrow spełzły jednak na niczym, przyćmiło je bowiem entuzjastyczne przyjęcie Blue Jasmine, za którym poszły nagrody: Złoty Glob i Oscar dla Cate Blanchett. W "Timesie" ukazało się pełne oburzenia zaprzeczenie oskarżeniom, ujęte przez Allena w formę listu; za Allenem ujęła się adwokat Linda Fairstein, specjalizująca się w przestępstwach przeciwko dzieciom; Moses Farrow, syn Woody’ego i Mii, zaprzeczył zarzutom (posunął się wręcz do tego, że nazwał matkę spragnioną zemsty manipulatorką); wsparcia Allenowi otwarcie udzielili Diane Keaton, Dick Cavett, Wallace Shawn, Janet Maslin, jak również mnóstwo innych osób; strona Daily Beast opublikowała bardzo przekonujący artykuł reżysera Roberta Weide’a, który wziął Woody’ego w obronę.

Jak na ironię, mniej więcej w tym samym czasie Johnowi Villiers-Farrow, bratu Mii Farrow, postawiono zarzut molestowania seksualnego dwóch dziesięcioletnich chłopców z Maryland. Oskarżony przyznał się do dwóch zarzutów, podtrzymując przy tym twierdzenie o własnej niewinności, i spędzi w więzieniu co najmniej dziesięć lat.

Cate Blanchett odebrała Nagrodę Akademii Filmowej dla najlepszej aktorki za rolę w Blue Jasmine, Sally Hawkins była nominowana w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa, a Allen otrzymał nominację za najlepszy scenariusz oryginalny. Blanchett zdobyła również Złoty Glob, pomimo rozkręconej przez Mię Farrow kampanii wymierzonej w Allena. Wydawało się, że nie może być lepiej.

Ale kiedy pod koniec 2014 roku do kin trafiła Magia w blasku księżyca, szczęście znów się od Woody’ego odwróciło. (W filmie oglądamy kolejną wersję romansu starszego mężczyzny z młodszą kobietą). Sumę niepowodzeń powiększyła klapa teatralnej wersji Strzałów na Broadwayu, która zebrała kiepskie recenzje i szybko zeszła z afisza. Wyprodukowanie sztuki kosztowało Letty Aronson, siostrę i agentkę Allena, oraz jej inwestorów piętnaście milionów dolarów; Woody, który sam nie włożył w przedsięwzięcie ani centa, podobno nawet nie zamierzał z nimi rozmawiać. "Nie chciał mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy sfinansowali to fiasko, mimo że główną producentką przedstawienia była jego siostra" - napisano w "New York Daily News".

Najsurowsi krytycy zachowania Allena chętnie łączą dwie sprawy: związek z Soon-Yi Previn (i jego rozmaite elementy: okrutny sposób, w jaki Mia dowiedziała się o romansie - znajdując nagie zdjęcia adoptowanej córki - nawiązanie współżycia z adoptowaną córką swojej partnerki i ogólnie zdradę, jakiej dopuścił się wobec Mii) z rzekomym molestowaniem seksualnym Dylan.

Dla tych, którzy oskarżają go o przestępstwo na tle seksualnym, nie mogąc poprzeć zarzutów żadnymi dowodami, te dwa zdarzenia wydają się nie do odróżnienia. Nietrudno jednak dojść do wniosku, że społeczeństwo prawie nie zauważa - a jeśli zauważa, to chętnie wybacza - związków między starszymi mężczyznami i młodszymi kobietami, zarazem - jak najbardziej słusznie - dużo surowszym okiem patrząc na przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci.

Nawet jeśli Allen rzeczywiście jest przestępcą seksualnym, to należy do niezwykle rzadkiego gatunku kryminalistów ułatwiających ścigającym zadanie poprzez pozostawianie za sobą czytelnych śladów: w filmach, w książkach i opowiadaniach, a nawet w wywiadach - na przykład już w 1966 roku, kiedy rozmawiał z "Playboyem". Zapytany wówczas, czy chciałby mieć dzieci, Woody odpowiedział: "Osiem albo dwanaście małych blondyneczek. Uwielbiam blondyneczki".

Krytycy raz jeszcze, prawie z dnia na dzień, wykonali zwrot i ponownie na pierwszy plan wysunęły się kontrowersje. Nic zatem dziwnego, iż Allen uparcie powtarza, że nie zwraca uwagi na ich opinie (prawda to czy nie?). Znów pojawiły się oskarżenia:75
A.O. Scott napisał w "New York Timesie", że nie sposób oglądać Magii w blasku księżyca "bez refleksji na temat życia osobistego pana Allena - ani po seansie uniknąć dyskusji o tym, czy reżyser jest zboczeńcem, potworem, czy może nierozumianym artystą, którego życiowa postawa nie ma związku z twórczością".

 Fragment pochodzi z książki Davida Evaniera "Woody Allen. Biografia"

Styl.pl/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy