Reklama

Tofu czy schabowy

Coraz więcej osób, także moich znajomych, zastanawia się, czy warto zrezygnować z jedzenia mięsa i przerzucić się tylko na warzywa i korzonki.

Dieta wegańska ciągle jest na topie. W miastach jak grzyby po deszczu powstają knajpki wege serwujące roślinne burgery. Nawet wędliny i wino wegańskie stają się modne. Coraz więcej moich znajomych rezygnuje z mięsa. Chwilowo albo definitywnie, z powodów zdrowotnych, światopoglądowych lub ekologicznych. Tymczasem w dyskontach królują prawdziwa kiełbasa i bekon, a ze statystyk wynika, że jednak przeciętny Polak nadal zjada bardzo dużo mięsa - aż 74 kg rocznie. Do tego w telewizji rekordy popularności bije program Tomka Jakubiaka "Sztuka mięsa", w którym na ekranie, ku rozpaczy roślinożerców, przez bite pół godziny latają tłuste boczki, wypasione szynki i podgardla wieprzowe. 

Reklama

A ja? Ja jako człowiek zajmujący się żywieniem i trendami kulinarnymi stoję w rozkroku pomiędzy sałatą a golonką i głośno się zastanawiam. Owszem, zaprzestanie jedzenia mięsa ma swoje plusy. Globalnie weganie przyczyniają się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych, bo to właśnie mięso i jego przetwory są odpowiedzialne za jej lwią część. Lokalnie - nie przykładają ręki do wylesiania gruntów pod tereny przeznaczone na uprawę pasz dla zwierząt. A indywidualnie? Zyskują na zdrowiu, lekko chudną, no i dostarczają organizmowi mniej tłuszczu, a co za tym idzie - kwasów nasyconych, które powodują powstawanie blaszki miażdżycowej w tętnicach, a w konsekwencji rozwój chorób serca i układu krążenia. 

Jedzenie dużej ilości warzyw i owoców zabezpiecza przed rakiem, nadciśnieniem, kłopotami trawiennymi i przedwczesnym starzeniem. Ba, jak donieśli niedawno naukowcy z Yorku (badania zostały przeprowadzone na 40 tysiącach ludzi i opublikowane w magazynie "Social Science & Medicine"), wraz ze wzrostem ilości oraz częstości spożywania warzyw i owoców rósł u badanych poziom zadowolenia. Krótko mówiąc - roślinożercy mają lepsze samopoczucie, są szczęśliwsi i bardziej zadowoleni z życia niż mięsożercy. 

Z drugiej jednak strony prawda jest taka, że o ile warzyw nie sposób przedawkować, o tyle owoców nie można jeść bezkarnie, szczególnie tych słodkich (czyli tak naprawdę wszystkich poza jabłkami, grejpfrutami, kiwi, agrestem czy wiśniami). Ci, którzy chcą zachować szczupłą sylwetkę, powinni jeść owoce na pierwsze i drugie śniadanie, bo czereśnie, truskawki, arbuzy, melony, winogrona bądź gruszki mają dużo fruktozy, która co prawda potrzebna jest do pracy mózgu, ale równocześnie mocno napędza apetyt i powoduje nadaktywność - to dlatego dietetycy ostrzegają, by nie jeść słodkich owoców po południu, a już zwłaszcza przed snem. 

Mięso w diecie - oczywiście w niedużych ilościach i nie każde - ma też swoje zalety. Krwisty befsztyk czy tatar to zbawienie dla anemików, sportowców, kobiet w ciąży borykających się ze spadkami poziomu żelaza, dzieci i młodzieży. By przyswoić tyle żelaza, ile mieści w sobie 100-gramowa porcja wołowiny, trzeba by zjeść kilka kilogramów szpinaku! Chude mięso zawiera białko lepiej przyswajalne niż to roślinne, a także wszystkie niezbędne aminokwasy, tzn. takie, których organizm nie potrafi sam wytworzyć, a które są potrzebne do budowy narządów i tkanek. Jeśli dołożymy do tego witaminy A, D, E, K oraz te z grupy B, jak również pierwiastki mineralne: wapń, magnez, fosfor, cynk, miedź, siarkę, a zwłaszcza żelazo, wyjdzie na to, że chude mięso jest zdrowe i w niedużych ilościach (zgodnie z zaleceniami WHO - do pół kilograma tygodniowo) nam potrzebne. 

Nie mam nic przeciwko wegetarianom i weganom, sama jem coraz mniej mięsa i moja rodzina także, ale myślę sobie, że mody przychodzą i odchodzą, a w żywieniu, tak jak i w życiu, ważna jest różnorodność. Pamiętam, jak Urszula Dudziak parę lat temu mówiła w jednym z wywiadów, że teoretycznie jest na diecie wegańskiej, ale praktycznie robi to tylko dla córek, bo tak naprawdę kocha golonkę i schabowego, a gdy nikt nie widzi, to i całą kurę zje. Schabowy zatem czy kiełki? Złoty środek. Im bardziej urozmaicona jest nasza dieta, tym większy zysk dla organizmu, któremu w ten sposób dostarczymy najróżniejsze składniki odżywcze.

Katarzyna Bosacka

Dziennikarka, autorka programów kulinarnych i zdrowotnych. Namiętnie gotuje dla rodziny i przyjaciół, namiętnie je. Ma męża i czworo dzieci: Jana, Zofię, Marię i Franciszka. 

PANI 4/2019

Zobacz także:


Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy