Reklama

Światła na... Michała Szpaka

W maju będzie reprezentował Polskę w 61. Konkursie Piosenki Eurowizji. Czy powtórzy, a może przebije, sukces Edyty Górniak sprzed 22 lat?

Wiek - 25 lat, zawód - wokalista, skąd pochodzi - Jasło, miejsce zamieszkania - Warszawa

Pani: Największy sukces?

Michał Szpak: - Chyba to, że się nie poddałem. Po wydaniu pierwszej płyty ("XI" z 2011 r. zawierająca pięć utworów, m.in. promujący ją singiel "Po niebo" - red.) miałem kilka lat przerwy. Mówili: "Zmarnował się talent". Nikt nie wierzył, że wrócę. Ale Michał Szpak to człowiek, który wierzy w siebie i zna swoją wartość. Artysta musi być jakiś.

Czy w Polsce wystarczy być długowłosym mężczyzną z pomalowanymi paznokciami, żeby być kontrowersyjnym?

Reklama

- Na początku ludzie nie mogli zrozumieć mojego wizerunku. Wychodziłem na scenę w legginsach, koturnach, miałem kobiece ruchy. Wzorowałem się na zachodnich artystach, jak Steven Tyler z Aerosmith czy Axl Rose z Guns N’Roses. Kobietom się to spodobało, zrozumiały mój zamysł.

Kto więc ma z tobą problem?

- Niektórzy mężczyźni. Mają zaburzoną percepcję mojej osoby. Głos lubią, bo mówią: "Jak zamknę oczy, to Szpak jest OK". Ale ja nie potrafię być zwykły. Jestem ziemianinem (uśmiech), jednak nigdy nie bałem się wyrażać siebie. Poza tym przed kamerami obowiązuje inna rzeczywistość, widzowie muszą być pobudzani. Może poza głosem charyzma to kolejny dar, który posiadam? Mam oddaną grupę fanów w wieku od 16 do... 80 lat. Jest wśród nich 75-latka, która specjalnie dla mnie poszła na lekcje obsługi komputera, abyśmy byli w kontakcie. Wiesz, jakie to dla mnie cudowne, że mogę komuś pomóc? Jedni doceniają moją muzykę, a inni determinację, fakt bycia sobą, tym "innym". Ja nie staram się być modny, tylko prawdziwy. Wyrażam siebie w kolorowy sposób, żyję tak, jak chcę, nie robię nikomu krzywdy.

Próbowano cię poróżnić z Edytą Górniak, która przegrała z tobą w preselekcjach do Eurowizji.

- W duszy jestem hipisem. Przekazuję dobre emocje i pozytywne myśli. Mimo fali hejtu pozostałem sobą. Co do Eurowizji - miałem świadomość, z jakimi osobowościami konkuruję (Edyta Górniak, Margaret - red.). Kiedy usłyszałem o wygranej, ogarnęły mnie euforia, radość... ale i smutek, bo poczułem negatywne emocje jednej z uczestniczek. Wiedziałem, co ta przegrana dla niej znaczy. Po wyniku spontanicznie przytuliłem się do wszystkich artystów.

Rozmawiamy przed Eurowizją, jesteś typowany na faworyta, masz miliony odsłon na YouTube, wiele za granicą. Odczuwasz presję?

- Dla mnie występ przed publicznością z 51 krajów to wielki zaszczyt. Jeśli przyjaciel prosi mnie o zaśpiewanie piosenki na urodzinach, to umieram ze strachu. A przed wielotysięczną publicznością czuję się jak ryba w wodzie. Wielka scena pozwala na oddalenie, nikt nie może mnie dotknąć. W życiu prywatnym nadal jestem wstydliwy. W szkole byłem jeszcze bardziej, bałem się iść po kredę do innej klasy. A na scenie mogę wykrzyczeć wstyd, złość, miłość, frustrację, pragnienia.

Na nadgarstkach masz kilka tatuaży. Powiesz, co symbolizują?

- Pierwszy był krzyż, po śmierci mamy, która zmarła w ubiegłym roku. Symbol pamięci, choć zbyt mocno ją kochałem i była zbyt inspirująca, aby o niej zapomnieć. Obok czerwona kreska oznaczająca naszą miłość. Latawiec na drugiej ręce symbolizuje wolność i przypomina, że warto mieć osobę, która przytrzyma mnie, kiedy zechcę odlecieć za wysoko. Ten tatuaż zafundowali mi przyjaciele na urodziny. Jest też małe serce, które mnie, introwertykowi, ma pomóc otworzyć się emocjonalnie na innych. I pacyfka, bo jestem wyznawcą idei peace and love. Kocham ludzi, nawet jak mnie krzywdzą, czego wiele osób nie pojmuje.

A kto z powszechnie znanych cię motywuje, lubi, wspiera?

- Kuba Wojewódzki powiedział, że zawsze trzyma moją stronę. Zdumiony byłem telefonem z gratulacjami od Michała Bajora, artysty legendy. Jacek Cygan z kolei uznał, że moja ballada jest kolejnym utworem po piosence Edyty Górniak, który ma szansę na Eurowizji. Najbardziej zdziwił mnie SMS od Kingi Rusin. Napisała, że zasługuję na sukces i że cieszy się, iż mogła mnie poznać, bo jestem prawdziwy. Takie słowa dają mi siłę.

Rozmawiała Magdalena Kruszewska

Pani 05/2016

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy