Reklama

Stworzyły siebie, zmieniły świat

Czy cudzoziemka może zostać ważnym politykiem w kraju takim jak Indie? Czy kobieta może sterować głową Państwa Watykańskiego? Czy, nie będąc artystką, może z samej siebie uczynić dzieło sztuki? Tak, jeśli tylko ma w sobie tę boską iskrę - kreatywność i determinację pozwalającą ustanawiać i osiągać cele niedostępne dla ludzi przeciętnych. Maciej Brzozowski, autor książki "Boskie Włoszki", przedstawia dziesięć wyjątkowych kobiet, ich nietuzinkowe losy i nieprzeciętne metody realizowania własnych ambicji.

Izabela Grelowska, Styl.pl: Było tylko 10 miejsc i wśród dziesięciu wyróżnionych boskich Włoszek znalazła się Luisa Casati, osoba, której największą i jedyną zasługą było to, że stworzyła własny styl.

Maciej Brzozowski: - To jedna z moich ulubionych postaci. Całe życie pracowała na to, żeby być znaną i traktowała to niemal jako akt artystyczny.  W rezultacie stworzyła niesamowity brand pod nazwą Luisa Casati. Jest on tak silny, że wiele lat po jej śmierci wciąż pozostaje inspiracją dla świata mody i sztuki. W 1998 roku John Galliano stworzył dla Diora kolekcję poświęconą Casati. W 2010 Tilda Swinton pojawiła się w Acne Magazine w sesji, w której jest ucharakteryzowana na markizę.  Dwa lata temu Carolina Herrera również jej poświęciła kolekcję torebek, a to tylko niektóre przykłady. Trzeba bardzo świadomie pracować nad własnym stylem, żeby stać się, jak mawiała moja bohaterka , "żyjącym dziełem sztuki". Markiza Casati to także najczęściej portretowana  kobieta w historii. Zaraz po Matce Boskiej.

Reklama

W książce wielokrotnie pojawia się słowo trendsetterka i to nie tylko w odniesieniu do Casati, ale i kobiet, które odegrały ważną rolę w polityce.

-  Wyczucie stylu jest bardzo ważne, bo pozwala nie tylko wykreować siebie, ale też wpływać na życie i styl innych. I chociaż to słowo brzmi bardzo współcześnie, to trendsetterkami były i Matylda z Canossy, i hrabina Castiglione, ale przede wszystkim Katarzyna Medycejska, która znacząco wpłynęła na życie i kulturę Francji.

- Była to dziewczyna z rodu Medyceuszy, bardzo znanego we Florencji, ale we Francji  została uznana  za parweniuszkę. Na francuski dwór królewski, który był wtedy centrum Europy i pępkiem świata, przywiozła różne nowinki takie, jak  buty na obcasie czy majtki, które zaczęła nosić jako pierwsza z pań z towarzystwa. Zaczęła namawiać, a właściwie zmuszać , swoje dwórki,  żeby nosiły gorsety i utrzymywały 33 cm obwód w talii. Śmiało wprowadzała różnego rodzaju trendy i kulinarne i ubraniowe. 

- Choć dziś jest kojarzona z rzezią w dniu św. Bartłomieja i prześladowaniami hugenotów, to w rzeczywistości jako jedna z pierwszych osób zajęła się sprawą tolerancji religijnej i zauważyła, że dla dobra państwa ważna jest koegzystencja dwóch rożnych wyznań. To też był rodzaj trendsetterstwa.

  Inne bardzo współczesne pojęcie to kreowanie wizerunku.  "Boskie Włoszki" można czytać jak podręcznik kreowania wizerunku na przykładach historycznych. Bohaterki stały się mistrzyniami w tej dziedzinie, zanim ona się w ogóle pojawiła.

- To tak, jak z bohaterem komedii Moliera, który nie wiedział, że mówi prozą. Jeśli popatrzymy na osoby, które obecnie - we własnym przekonaniu - zajmują się kreowaniem wizerunku, to zauważymy, że od moich bohaterek dzieli je otchłań. Współcześnie, nawet specjaliści, ograniczają się często do rzeczy zupełnie powierzchownych.

- Natomiast kobiety, które przedstawiam, miały bardzo bogaty i szeroko zarysowany plan. Dokładnie wiedziały, co, jak, gdzie, kiedy będą chciały robić i jak to osiągnąć. Ich kreacja nie dotyczyła tylko ubrania i wyglądu, ale także zachowania, sposobu dobierania przyjaźni, partnerów i miłości. Pracowały nad tym przez całe lata. Kreowanie wizerunku okazuje się być rzeczą czasochłonną, wymagającą inteligencji i ogromnej kreatywności.

Pewna autorka książek historycznych powiedziała mi kiedyś, że "kobiety władcy miały zawsze złą prasę". Czy trudno było odsiać warstwę historycznych plotek i dotrzeć do prawdy o tych postaciach?

 - Było to zadanie trudne, a być może nawet niewykonalne. Kim jestem, żeby osądzić, czy Katarzyna Medycejska była sprawczynią rzezi w noc św. Bartłomieja, jeśli nawet wytrawni historycy nie są w tej kwestii zgodni? Staram się opierać na faktach, podkreślać relatywizm sądów, nie generalizować i nie dzielić bohaterek na dobre i złe. Każda z nich ma wiele cech pozytywnych i negatywnych. Niektóre z nich zmieniają się w sposób widowiskowy, jak córka Mussoliniego, inne nieustannie budzą kontrowersje lub otoczone są nimbem tajemnicy. Częściowo możemy je poznać na podstawie w miarę obiektywnych dokumentów i relacji, jak Krystynę Wazównę lub Papieżycę. To powolne odkrywanie bardzo złożonych postaci jest trudne, ale ciekawe.

- Bardzo chciałbym wiedzieć, jaka była Matylda z Canossy, ale XI wiek to epoka bardzo odległa, co mocno utrudnia ocenę. A nie jest ona łatwa nawet w przypadku żyjących bohaterek książki: Soni Ghandi czy Carli Bruni. 

- Sonia Ghandi, która stoi na czele jednej z największych demokratycznej partii świata, czyli Hinduskiego Kongresu Narodowego, jest w Indiach osobą równie znienawidzoną, co kochaną. Ma rzesze zwolenników i przeciwników.  Bywa chwalona i ganiona za te same rzeczy, np. za to, że będąc cudzoziemką zajęła się polityką. 

 Trudno jest dotrzeć do prawdy historycznej, ale można przypomnieć zapomniane postaci. Bo o ile historia Katarzyny Macedońskiej jest dobrze znana i często przywoływana, to Matylda, choć wiąże się z jednym z najważniejszych wydarzeń historycznych, jest zapomnianą postacią.

- Tak, Canossa kojarzy się z cesarzem klęczącym na mrozie, żeby uzyskać przebaczenie papieża, ale nie pamiętamy, że stoi za tym kobieta.

- Inna bohaterka, którą wyciągam na światło dzienne to zapomniana dzisiaj Jadwiga Toeplitz-Mrozowska. Natrafiłem na książkę, w której została uznana za jedną z najbardziej znanych postaci życia kulturalnego przedwojennych Włoch. Zaintrygowała mnie. Zaczynała karierę jako dość zdolna aktorka. Grała w Krakowie, we Lwowie, w  Warszawie. Była kochanką Boya-Żeleńskiego, który umieścił ją w Szopce krakowskiej i zadedykował parę bardzo udanych wierszy.

- Później, będąc żoną bankiera, jednego z najbogatszych ludzi Włoch, została słynną podróżniczką. Nie poznawała jednak świata jak znudzona żona milionera, ale jak prawdziwy globtroter, przedzierając się przez dżunglę, czy odkrywając przełęcze w górach Pamiru.

Jadwiga powraca do nas jako Włoszka, a przecież pochodziła z Polski i tu zaczynała karierę.  

- Tak, w książce o Włoszkach znalazły się dwie cudzoziemki.  Każda z nich spędziła jednak najbardziej interesującą  część  swojego życia we Włoszech. Dla  Krystyny Wazówny było to 30 najszczęśliwszych lat. Jadwiga we Włoszech wystąpiła w zupełnie nowej roli. Została członkinią Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, pierwszą kobietą w tej prestiżowej organizacji. Pisała ciekawe książki, które do dzisiaj czyta się z dużą przyjemnością.

- Pamiętajmy też, że Włochy to państwo liczące sobie dopiero 150 lat. Właściwie ani Matylda, ani Papieżyca, ani Katarzyna Medycejska nie były Włoszkami, a mieszkankami któregoś z państw Półwyspu Apenińskiego.  Pierwszą Włoszką w tym zestawieniu jest kobieta szpieg hrabina Castiglione.

Jaki był klucz doboru bohaterek?

 - Wybrałem kobiety, z którymi chciałbym spędzić 20 godzin w pociągu. Kobiety, które chciałbym poznać, z którymi chciałbym porozmawiać. A klucz? Chciałem by były to postaci złożone, nietuzinkowe, o niesamowitych losach. Mam nadzieję, że takie właśnie wydadzą się czytelnikom.


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy