Reklama

Przyjemność czekania

Osiedla byłego ZSRR już na dobre weszły do kanonu historii sztuki XX wieku. Jednak bloki to nie jedyny wart uwagi element postradzieckiego krajobrazu. Intrygujące piękno małej architektury (a konkretnie: przystanków autobusowych) w swoich fotografiach od lat uwiecznia Christopher Herwig.

Zaczęło się od rowerowej wycieczki. Długiej, ponieważ Herwig na dwóch kółkach przemierzył trasę z Londynu do Petersburga. Po drodze fotograf mijał imponujące gmachy, światowej sławy zabytki oraz popularne w całej Europie Środkowej i Wschodniej bloki z wielkiej płyty. W tym krajobrazie dostrzegł jednak coś jeszcze - przystanki autobusowe, których formy wraz z posuwaniem się na wschód, stawały się coraz dziwniejsze.

O tym, jak przedziwne formy prozaicznym obiektom potrafi nadać ludzka wyobraźnia, można przekonać się również w Polsce. Wystarczy opuścić duże miasta i udać się na wędrówkę powiatowymi drogami, by zobaczyć zaskakujące konstrukcje z drewna, betonu i blachy falistej, w których ludowe motywy mieszają się z inwencją kreatywnych mieszkańców.

Reklama

Polska pomysłowość to jednak nic w porównaniu z autobusowymi wiatami, powstającymi krajach byłego ZSRR. Uwiecznione na zdjęciach Herwiga przystanki, przyjmują niemal rzeźbiarskie formy. Funkcja wydaje się nie mieć tu znaczenia: liczy się kształt (często okrągły lub wieloboczny), kolor i zdobienia. Przystanki malowane są na przedziwne kolory, okładane mozaiką i pokrywane polichromią. "Urodziłem się i wychowałem w Kanadzie, a kraje sowieckie zawsze stanowiły dla mnie zagadkę", cytuje fotografa "National Geographic". "Byłem zadziwiony, jak bardzo te przedziwne, barwne konstrukcje kontrastują z monumentalną, sowiecką architekturą. To niesamowite, że tak fantazyjne bryły powstały w kraju, w którym każdą dziedzinę życia regulowały surowe przepisy. Jak to możliwe, że one wymknęły się centralnemu planowaniu"?

W poszukiwaniu najciekawszych przykładów małej architektury Herwig przemierzył prawie 30 tys. kilometrów. Poruszał się samochodem, rowerem i pieszo, pokonując drogę od Morza Czarnego do stepów Kazachstanu. Swoje zdjęcia regularnie publikował na instagramowym profilu, który dziś obserwuje ponad 10 tys. osób. Z wykonanych w czasie podróży zdjęć powstał również album: "Soviet Bus Stops" (wyd. Fuel). Publikacja z czasem zyskała taką popularność, że do księgarń niedawno trafiła jego kontynuacja.

Herwig nie tylko fotografował, ale i zadawał pytania, starając się dociec, w jaki sposób powstawała ta niezwykła mała architektura. Jak się okazuje w większości tworzyli ją mieszkańcy, a ich działania podyktowane były  - wbrew pozorom - czysto pragmatycznymi przesłankami. Dla przykładu, wiele przystanków powstawało po to, by dzieci z okolicznych wiosek były w stanie dojechać do szkoły. Warstwa estetyczna stanowiła tylko dodatek: często odpowiadali za nią lokalni rzemieślnicy czy członkowie tej samej ekipy, która budowała drogę. Bywało jednak i tak, że za projektowanie przystanków brali się artyści. Jeden z nich opowiedział Herwigowi, że stworzona przez niego bryła miała nawiązywać do miejscowych tradycji hafciarskiej.

Herwig swój projekt realizuje od niemal 20 lat. Pytany o to, dlaczego tyle czasu poświęcił jednemu zagadnieniu, odpowiada: "Jako fotograf szukasz tematu, do którego mógłbyś się przyssać i który przez długi czas będzie dawał ci radość", tłumaczy. "Ja przy tym projekcie czuję się jak odkrywca. Cały czas wydobywam na światło dzienne coś nowego". 

***Zobacz także***

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy