Reklama

Mówiła, że kto lubi seks, nie może być całkiem zły

Alexis, nienawidzimy cię!" - krzyczeli na jej widok fani "Dynastii" w latach 80. To był dowód uznania dla Joan Collins, której kreacja "złej kobiety" zadecydowała o niebywałym sukcesie tej opery mydlanej.

Po latach harówki w branży filmowej, grania drugoplanowych ślicznotek i ról mocno ryzykownych (na koncie miała produkcję softporno), znalazła się wtedy na szczycie. Jej stawki były tak zawrotne (120 tys. dolarów za odcinek), że pojawiła się tylko w 13 z 22 odcinków ostatniej serii "Dynastii", bo producenci uznali gaże Collins za rujnujące.

Dama imperium

Ćwierć wieku później, w marcu ubiegłego roku, wyglądając jakby czas nie miał nad nią władzy, pojawiła się w Pałacu Buckingham, by przyjąć tytuł Damy Imperium Brytyjskiego za działalność charytatywną i rozsławianie ojczyzny na świecie. W białej kreacji z czarnymi akcentami, klasycznym toczku i woalce, prezentowała się nieskazitelnie. Żadnych cekinów, agresywnego różu, piór czy kiczowatej biżuterii. Zero niecenzuralnych wypowiedzi, z których słynie. Przybyła z młodszym o 32 lata mężem Percym Gibsonem, a także córkami, Tarą i Katy. Prawdziwa królowa życia, której losy to gotowy materiał na serial.

Reklama

To, że Joan czeka kariera w show biznesie, było jasne już 23 maja 1933 r., w chwili jej narodzin, gdyż przyszła na świat jako dziecko tancerki i agenta artystycznego (jej ojciec prowadził interesy m.in. Toma Jonesa). "Lekcje tańca zaczęłam brać w wieku 3 lat, a mając 15 lat, dostałam się do prestiżowej Królewskiej Akademii Teatralnej" - wspomina Collins.

Jaki był jej dom? Gwiazda trochę plącze się w zeznaniach. Raz opowiada o nadopiekuńczej matce, chuchającej na dzieci, kiedy indziej narzeka, że nigdy nie usłyszała od rodziców: "kocham cię". Na pewno bolała ją opinia ojca (świetnie zarabiającego i notorycznie niewiernego żonie). Uważał, że córka powinna szybko i korzystnie wyjść za mąż, bo Pan Bóg, hojnie obdarzając ją urodą, poskąpił talentu. Joan bardzo się starała, by dowieść, że nie ma racji. "Robiłam wtedy wszystko, żeby zadowolić wszystkich oprócz siebie - wspomina.

Jednym z tych "innych" był 33 -letni gwiazdor Maxwell Reed. W pokoju 17-letniej Joan wisiał plakat ze zdjęciem irlandzkiego przystojniaka. Kiedy zwrócił na nią uwagę, była zachwycona. Na pierwszej randce wrzucił do jej drinka jakiś środek odurzający i kazał oglądać pornograficzne pisma. "To nie były nagie kobiety, ale ludzie uprawiający wyuzdany seks. Byłam wystraszona, bardzo młoda i bardzo głupia - wspomina Collins.

- Potem urwał mi się film i ostatnie, co pamiętam, to że leżę na sofie i on mnie gwałci. Czułam się winna i zastraszona. Nie zerwałam z nim, ale umawialiśmy się przez kolejne miesiące. Zmuszał mnie do seksu. W końcu mi się oświadczył. Uznałam, że skoro zabrał moje dziewictwo, nikt mnie już nie zechce i się zgodziłam. Takie były lata 50.".

To tylko obowiązek

Po pierwszym doświadczeniu erotycznym zanotowała w pamiętniku: "Nie wierzę, żeby jakakolwiek kobieta mogła to lubić". Małżeński seks traktowała potem jak uciążliwą konieczność. A Maxwell miał duży temperament. "Na szczęście mieliśmy zwykle włączony telewizor, więc nie miałam problemu ze skoncentrowaniem się na czymś innym. Jak na ironię, okrzyknięto mnie wtedy najseksowniejszą dziewczyną Wielkiej Brytanii" - wspomina Joan. Sado-masochistyczne skłonności męża przerażały ją.A jego denerwowało to, że ma w łóżku Śpiącą Królewnę.

Coraz częściej dochodziło do awantur. Kroplą, która przepełniła kielich, był incydent w ekskluzywnym klubie. Pewien petrodolarowy szejk zaproponował Reedowi 10 tys. funtów za "wypożyczenie" mu Joan na jedną noc. Wtedy to były ogromne pieniądze (według dzisiejszych relacji cenowych to ok. 1 mln 200 tys. zł). Reed, mający kłopoty finansowe, uznał, że to świetny interes. Skończyło się dziką awanturą, groźbą pokaleczenia twarzy i ucieczką Joan do rodziców.

Ratunkiem i przepustką do Hollywood okazał się dla Joan film "Ziemia faraonów". Potem kontrakt zaproponowała jej wytwórnia Fox. W zamian za stałą stawkę, Collins miała przyjmować wszystkie propozycje. Zwykle były to produkcje klasy B, eksploatujące jej reputację "brytyjskiej gorszycielki". Sama starała się rzetelnie zapracować na tę opinię.

Urok seksu poznała w krótkotrwałym związku z Sydneyem Earlem Chaplinem (synem Charliego). Potem byli inni... "Żyłam, jak chciałam i sypiałam, z kim chciałam - wspomina gwiazda. - Miałam jedną zasadę: nie chodzę do łóżka z facetami, od których zależy moja kariera. Chyba dlatego nigdy nie przebiłam się w Hollywood. W tamtych czasach obowiązywała tzw. kanapa castingowa. Najlepsze role dostawało się za seks". Joan Collins twierdzi, że dlatego właśnie koło nosa przeszła jej tytułowa rola Kleopatry, na której jej szczególnie zależało. Ale może tylko tak się jej wydaje. Liz Taylor, szczęśliwsza rywalka, była jednak aktorką innego formatu.

Dramatem skończył się związek Joan z Warrenem Beatty. Seksowny przystojniak dopiero zaczynał karierę. Dla niego Joan zapomniała o Hollywood. Żyli namiętnością, uciekali przed coraz liczniejszymi wierzycielami. Wtedy Joan zaszła w ciążę. Oboje uznali, że to najgorszy moment. "Bałam się jak diabli, to były lata 60. i jedyną opcją wydawał się jakiś rzeźnik z Tijuany" - wspomina Collins.

Kiedy udało się przeprowadzić aborcję w USA, w gabinecie gwarantującym warunki szpitalne, poczuła tylko... ulgę. Ale uczucie się wypaliło. Kolejne małżeństwa Joan podsumowała jako pomyłki. Anthony Newley okazał się niepoprawnym kobieciarzem. Ron Kass, szef wytwórni muzycznej, zaczął od kokainy, a skończył na heroinie. Szwedzki piosenkarz Peter Holm miał swoją minutę sławy, potem kłopoty, a na dodatek okazał się nieprawdopodobnym nudziarzem. Emocjonalne porażki nigdy nie odebrały Joan radości życia.

Twierdzi, że żaden mężczyzna nie złamał jej serca. Najwyżej ukruszył kawałek. A radą na smutek po rozstaniu jest urlop w tropikach, u boku opalonego przystojniaka, bo tajemnica wiecznej młodości to seks i makijaż. Ktoś, kto ceni sobie uroki łoża (i stołu!), nie może być człowiekiem do gruntu złym. A kiedy przychodzą kłopoty, myśli, co zrobiłaby w jej sytuacji Alexis.

Życie na Gorąco Retro
Dowiedz się więcej na temat: Joan Collins
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy