Reklama

Lubię swoje gafy

Wiem, kiedy się urodziłam, ale nie wiem, ile mam lat. Od dzieciństwa w mojej głowie nic się nie zmieniło.

Magda Gessler, restauratorka, autorka książek kucharskich

Obrazek z przeszłości: na podłodze klocki. Obok ludziki z plasteliny. Mam czarne od węgla ręce, właśnie kończę rysunek. W domu pachnie cynamonem, bo jednocześnie piekę placek. Do dziś mam mnóstwo pomysłów. Wracam o pierwszej w nocy do domu i myślę: „Cholera, nigdzie nie zadzwonię, bo wszyscy śpią!”. Nie kładę się, tylko wymyślam przepis na śliwki w koniaku. Potem hałasuję garnkami. Wschodzi słońce, a ja rozcieram w rękach liście laurowe z pomysłem: rozsypię je na schodach w mojej włoskiej restauracji. Noc to czas zabawy. Cztery piece w moim domu, żeliwne garnki, kredki, ścinki materiałów... moje laboratorium.

Reklama

Eksperymentuję ze smakami, kolorami. Wciąż chcę być czarodziejką. Zaskakiwać. Jak wczoraj, kiedy na urodziny przyjaciela ściągnęłam solistów z opery w Madrycie, żeby zaśpiewali arię z Carmen. Młodości potrzebna jest miłość. Jeśli przestanę kochać, stanę się stara.

Gdy spotykam interesującego mężczyznę, chcę zwrócić na siebie jego uwagę. Pcha mnie to do niedorosłych pomysłów. Słynnemu naukowcowi namalowałam na ścianie w pokoju nagi autoportret, kiedy wyszedł na chwilę do kuchni. Kiedy indziej ukochanemu mężczyźnie przemeblowałam w popołudnie dom, burząc ścianę, a na gruzie rozłożyłam świeczki i kieliszki z szampanem. Bywam niefrasobliwa i nie zamierzam się zmieniać. Ktoś mi kiedyś powiedział: „Twoja córka w poprzednim życiu była twoją matką”. Dwudziestoletnia Lara jest mądra i zrównoważona. Od niej uczę się dyplomacji, dystansu. Nie zawsze kontroluję reakcje. Na przykład podczas eleganckiej kolacji potrafię wydać z siebie pisk, bo... mam nadmiar energii. Gestykuluję, zrzucając zastawę ze stołu, dostaję czkawki ze śmiechu.

Lubię swoje gafy. Jak przy okazji wizyty pewnej królowej. Wściekłam się, gdy po raz kolejny jej attaché tuż przed przyjazdem gości zmieniał układ stołów w mojej restauracji: „To chcą państwo zjeść tę kolację czy nie?!”. Wierzę, że nie wygląd, ale stan umysłu naprawdę odmładzają. W klinice chirurgii plastycznej męża mogłabym zrobić sobie operację. A ja wolę utrzymać wagę „nieszczupłą”, bo dzięki temu moja twarz wygląda młodziej, niż przeszczepiać tłuszcz z pośladków na policzki.

Marta Bednarska, Magdalena Kuszewska

Fragment artykułu "Wiecznie młodzi".

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama