Reklama

Kobiety są przedsiębiorcze!

Nie chcą być trybikami w korporacyjnych machinach. Mają własna filozofię, talenty, pomysły i kreatywne nastawienie do rzeczywistości. Mają marzenia. Czasami po prostu nie mają innego wyjścia. Kobiety, które zakładają własne firmy.

Nie siedzą z założonymi rękami. Nie czekają, aż ktoś je zatrudni i postawi warunki. Same wychodzą z inicjatywą i stawiają własne.

Nierzadko założenie własnej firmy jest odpowiedzią na brak pracy, ale nie tylko. W Polsce 1/3 firm jednoosobowych i około 1/4 firm zatrudniających do 50 pracowników prowadzona jest przez kobiety i te firmy cieszą się większą stabilnością sytuacji finansowej, a także sprzedaży i poziomu cen, niż przedsiębiorstwa prowadzone przez mężczyzn (raport Instytutu Badań i Analiz OSB oraz Firmy.net).

Kobiety radzą sobie coraz lepiej, wejście na drogę przedsiębiorczości wiąże się jednak z licznymi obawami.

Reklama

- Kobiety są przyzwyczajone do spełniania przede wszystkim ról opiekuńczych i boją się, że w przedsiębiorczości takie podejście może się nie sprawdzić  - twierdzi  Aneta Wątor, trener i mówca motywacyjny. -  Że nie poradzą sobie z umiejętnością asertywnego komunikowania swoim pracownikom, co powinni robić, a czego nie.  Że będą się zbytnio litować. Okazuje się jednak, że ich empatia i umiejętność zrozumienia drugiej strony jest dużym plusem w prowadzeniu biznesu - dodaje.

Gdy nie ma innego wyjścia

- To, co najbardziej sprzyja rozwojowi kobiecych biznesów, to determinacja. Część  kobiet przedsiębiorców ma bardzo silne wsparcie męża, ale jest też wiele takich, które decydują się na założenie biznesu, bo dosłownie nie mają innego wyjścia. Często w ten sposób rodzą się największe sukcesy i ponadprzeciętne rezultaty - podkreśla Aneta Wątor.

Pod ścianą życie postawiło panią Izabelę Chodkiewicz. Kiedy po 34 latach pracy jako nauczycielka została zwolniona, stanęła przed nie lada problemem. - Kto przyjmie do pracy kobietę wieku 56 lat? Emeryturę mam wypracowaną, ale żeby ją dostać muszę czekać jeszcze  6 lat, do tego czasu powinnam się chyba zamrozić, żeby przeżyć - opowiada pani Izabela, która mimo trudnej sytuacji nie poddała się i postanowiła sama zadbać o swój los.

- Wzięłam udział w Unijnym Programie Aktywizacji Zawodowej i dostałam grant, dzięki któremu założyłam własną firmę eigo de art. Projektuję i szyję dość ekscentryczne, a zarazem unikatowe suknie ślubne. Nie znoszę nudy, mam dość "białych bez" - wszystkie są do siebie podobne. Ja bawię się modą i kocham to. Wykorzystuję tylko ekologiczne materiały - polski len to moim zdaniem najpiękniejszy materiał świata.

Pani Izabela robi coś nie tylko dla siebie - projektuje dla kobiet, które dalekie są od ideałów prezentowanych na okładkach magazynów ślubnych.

- Moja Panna Młoda wcale nie jest młoda, ma około 35-45 lat. Nie jest też szczupła bo nosi rozmiar 44-46. Chcę pokazać, że te kobiety są piękne i wyjątkowe, że zasługują na miłość i szczęście. I na wyjątkową oprawę w dniu ślubu. Bo moja Panna Młoda może sobie pozwolić na ekstrawagancję i nie musi schlebiać popularnym gustom.

Kobiece biznesy i biznesy kobiet

Specjaliści nie mają wątpliwości, że wiele cech uważanych za typowo kobiece może okazać się niezwykle cennym zasobem przy prowadzeniu firmy. - Empatia, pracowitość i... kobiecość - Aneta Wątor wylicza mocne strony kobiet i wyjaśnia:  - Umiejętność odczytania tego, co odczuwa druga osoba, co nią kieruje, czego ona potrzebuje jest niezwykle cenna. Kobiety są też zazwyczaj niebywale pracowite. Łączą życie zawodowe  z opieką nad dziećmi i prowadzeniem domu - są doskonałymi organizatorami. Sama kobiecość, miłe uosobienie, serdeczność również są zaletami, o czym czasami się zapomina.  Mężczyźni często nie chcą konkurować z kobietami i bywa, że kiedy  przychodzi do współpracy traktują je ulgowo  - dodaje.

Co warte podkreślenia  kobiety  sprawdzają się nie tylko w "kobiecych" branżach. Pani  Magdalena Węgiel wraz córką założyła hodowlę ryb, przywracając tym samym ponad 80-letnią tradycję hodowli pstrąga w Ojcowskim Parku Narodowym. Tradycję zapoczątkowaną...również przez kobietę  księżną Ludwikę Czartoryską w 1935 roku.

- Nigdy nie dzieliłam pracy na damską i męską. Pracowałam wiele lat w branży IT i to był męski świat, ale nie zwracałam na to uwagi. Ważne były dla mnie kompetencje i umiejętności - mówi Magdalena Węgiel, założycielka firmy Pstrąg Ojcowski. - Dlatego, kiedy zajęłam się hodowlą pstrąga nie zastanawiałam się nad  tym, czy to zajęcie dla kobiety. Nie myślałam o tym, czy kobiece cechy mogą mi pomóc czy przeszkodzić. Celem było odtworzenie stawów  i założenie rodzinnej firmy, która stawia na jakość i działa z poszanowaniem przyrody. Ludzie szybko dostrzegli, że dla mnie to nie jest zabawa, że podchodzę do tego poważnie i docenili to.  Może niektórych dziwi to, że kobiety prowadzą taką firmę, ale spotykam się raczej z akceptacją i wyrozumiałością - dodaje.

Nie ulega jednak wątpliwości, że empatia i wrażliwość są samym jądrem filozofii, jaką wyznaje pani Magdalena.

- Kiedy patrzy się na stawy, trzeba widzieć przede wszystkim ryby, nie pieniądze - mówi Magdalena Węgiel. - Warto pamiętać o tym, że pstrąg, który waży 30 dag, rósł przez półtora roku, a potokowy nawet przez 2,5 roku.  A ludzie bez wahania są w stanie go zmarnować, wyrzucić do śmieci, bo sklepowe półki uginają się od nadmiaru produktów i nie szanujemy już żywności. Ja chciałabym pokazać, że można działać szanując przyrodę i otaczający świat. Że warto sięgać po tradycyjne metody i stawiać na jakość. Że dążenie do tworzenia jak największych firm nie musi być jedynym kierunkiem.

 Bądź pewna siebie!

Empatia pomaga, ale oprócz atutów mogą pojawić się wady, które potrafią sparaliżować każde przedsięwzięcie. Co najczęściej staje na przeszkodzie kobiecej przedsiębiorczości?

 - Największą  barierą jest strach i brak wiary w siebie - uważa Aneta Wątor. - Często same się demotywujemy, a swoim myśleniem sabotujemy własne cele. Wbrew pozorom są to bardzo realne przeszkody, które mogą prowadzić do porażki. Dlatego, żeby cokolwiek budować, trzeba mieć mocne fundamenty: akceptację i pewność siebie, wiarę we własne możliwości. Jeżeli mamy z tym problemy, proponuję najpierw popracować nad nastawieniem, a dopiero później wyjść do innych i pokazać, co mamy światu do zaoferowania  - dodaje.

Pewności siebie i przebojowości można się uczyć od dziewczyn, które swoje firmy otwierają za granicą i to tego nieźle sobie radzą! Eliza Kowalska od 6 lat mieszka w Pradze. - Razem z mężem przyjeżdżaliśmy tutaj grać na imprezach (oboje jesteśmy dj-mi) i zakochaliśmy się w tym mieście - opowiada. - Jedyne czego mi tutaj brakowało, to miejsce, gdzie mogłabym kupić dobre ciuchy. Jedyne w swoim rodzaju, inspirujące, ręcznie wyrabiane ubrania, które niekoniecznie zrujnują mój portfel. Nie masową produkcję, powtarzalną linię ubrań projektowaną gdzieś pomiędzy działem cięć kosztów, a taśmą produkcyjną. Na świecie za dużo jest ciekawych projektantów ubrań, żeby marnować pieniądze na sieciowe produkty. Dlatego otworzyłam "No Rush".

 W butiku "No Rush" Eliza sprzedaje ubrania polskich projektantek: - Sama nie projektuję, ale znam kilka dziewczyn z Polski, które są świetne w swoim fachu. Dlatego sprowadziłam ich ciuchy do Pragi. Każde ubranie, które sprzedaję  ma w sobie pasję i radość jego twórcy. Każdy egzemplarz jest wyjątkowy, dostępny w niewielkich ilościach.

W prowadzeniu butiku przydatne okazały się wcześniejsze doświadczenia zawodowe (architekta krajobrazu i visual merchandisera), ale Eliza podkreśla też wagę  kompetencji miękkich: - Otwartość na ludzi, wspólna kawa czy kieliszek wina u mnie w butiku. Generalnie "No Rush", zwolnij. Utrzymuję osobistą więź z moimi klientkami. Myślę, że to jest klucz do sukcesu - mówi i z humorem dodaje: - I na pewno pomaga umiejętność rozróżniania więcej niż siedmiu kolorów.

- Chęć walki, siła woli, przebojowość, pasja - Monika Matura, która prowadzi w Pradze salon piękności La Mature nie ukrywa, że pewność siebie była sprawą kluczową. - Postawiłam wszystko na jedną kartę. Oczywiście były trudności. Na początku największą była nieznajomość języka czeskiego i niechęć Czechów do polskich produktów, ale poradziłam sobie. Co jeszcze sprzyja? Otwartość, chęć poznania ludzi, wrażliwość, spokój, cierpliwość, umiejętność słuchania - dodaje.

Jak to zrobić?

Słabe poczucie własnej wartości  i brak pewności siebie nie sprzyjają nie tylko przedsiębiorczości, ale również rozwojowi karier osób zatrudnionych na etacie. Nie znaczy to, że trzeba pogodzić się sytuacją i zrezygnować z marzeń. Dzięki pracy nad sobą można zmienić nastawienie, choć może się okazać, że nie jest to łatwe zadanie.

- Pewności siebie można się nauczyć, tak, jak można się nauczyć języka angielskiego - mówi Aneta Wątor. - Niektóre osoby, były tak wychowywane, że od dziecka są pewne siebie. Inni muszą włożyć w to wysiłek, podobnie jak w naukę języka obcego. Nie nastąpi to z dnia na dzień, będzie wymagało dużo pracy i zaangażowania.  Ale metodą małych kroków i systematyczną pracą nad sobą możemy tego dokonać.  Możemy naśladować ludzi pewnych siebie i dzięki temu nabierać podobnych umiejętności.  Dla przykładu: ludzie pewni siebie zawsze są wyprostowani, starają się schludnie wyglądać, są przekonani co do słuszności swoich opinii. Można brać z nich przykład - dodaje.

Pierwszy mały krok  do zbudowania pewności siebie? - Akceptacja siebie, ze swoimi wadami zaletami. Musimy się przyznać przed sobą do braku pewności siebie, a jednocześnie uświadomić sobie, że możemy to zmienić i że chcemy to zmienić - podkreśla Aneta Wątor.

Udane biznesy mają różne początki: to może być stare hobby, albo nowo odkryty talent, nagłe olśnienie lub długo przygotowany projekt. Niszę na rynku towarów i usług można odkryć, kiedy samemu się takiej usługi poszukuje lub kiedy znalazło się sposób, jak pomóc innym. Przed wprowadzeniem swoich pomysłów w życie warto udowodnić sobie, że zasługuje się na sukces. A zacząć można od kształtowania codziennych nawyków.

 - Codziennie tym, co robisz, powinnaś mówić sobie, jak dobra jesteś. Że potrafisz i że dasz radę.  Nie sprawiajmy sobie zawodu każdego dnia - radzi Aneta Wątor. - Często tak właśnie robimy,  mówimy sobie: "zacznę się odchudzać", "od dziś będę biegać"  i nie robimy tego.  Puszczamy słowa na wiatr i same w nie wierzymy. To można zmienić. Metodą małych kroków możemy każdego dnia stawać się odrobinę lepsze i co raz bardziej w siebie wierzyć - dodaje.



Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama