Reklama

Jak rodzi się przemoc

Jeśli ktoś raz przekroczył pewne granice: uderzył, obraził, to za drugim razem będzie miał jeszcze mniejsze opory, by to zrobić - mówi psycholog Piotr Mosak.

Nie znam kobiety, która świadomie związałaby się z mężczyzną stosującym przemoc - żeby ją bił, upokarzał i niszczył psychicznie.

Piotr Mosak: Tak nigdy nie dzieje się na początku znajomości. Ale już wtedy występuje mnóstwo symptomów ostrzegawczych, tylko kobiety nie chcą ich widzieć. Gdyby któraś z nich była bardziej uważna, dostrzegłaby, że on np. o dziewczynie kolegi mówi: "ta wredna suka". Wyraża się wulgarnie i źle o byłych partnerkach, jest agresywny w komentarzach politycznych, dostaje szału, gdy zdenerwuje go taksówkarz. Charakterystyczne, że mężczyzna mający problem z agresją jest szczególnie czarujący podczas fazy zdobywania. I gdy kobieta, w której się zakochał, jest ciepła, miła, delikatna, on szybko zaczyna nad nią dominować.

Reklama

Z jakiego domu pochodzi taki mężczyzna?

- Mam wrażenie, że często są to synowie agresywnych ojców i czułych matek. Z pewnością z takiego, w którym brakowało szacunku do drugiego człowieka, zwykle do kobiety. Myślę, że taki człowiek nie miał dobrych relacji ani z matką, ani z ojcem. Za agresywną postawą kryje się najczęściej niechęć do kobiet. Oni pozornie je lubią i rozumieją. Ale chodzi im wyłącznie o "zdobycie głowy". Zdaniem tych mężczyzn kobiety są złe, podłe albo głupie.

Skąd bierze się taki przekaz: kobiety są złe?

- Najczęściej od ojca. Ale religia i kultura też go wzmacniają. Kto zerwał jabłko? Oczywiście kobieta. Wracając do ojca: jeśli chłopiec widzi pewien model związku i to, że tata w domu jest panem i władcą, to szybko uczy się tego mechanizmu. Jeżeli związek rodziców się nie rozpadł, w podświadomość zapada mu jeszcze jedna rzecz: że taka sadomasochistyczna relacja to jedyna możliwa między kobietą a mężczyzną.

Człowiek zdolny do przemocy ma poczucie winy?

- Bardzo różnie. Niektórzy kompletnie nie mają poczucia winy, ale są też tacy, których przeraża to, co robią. Oni się rozkręcają, bo kobiety na to pozwalają. Zwykle w taką relację wpisana jest obsesyjna zazdrość. Ona bierze to za dobrą monetę, a on myśli: "Jesteś moja, prędzej to ja cię wyrzucę na śmietnik, ty nie masz żadnych praw". Zresztą pojęcie: "kobieta nie ma praw", jest tu kluczowe.

Kobiety często myślą, że jak jest zazdrosny, to znaczy, że mu zależy.

- Ale tylko na sobie. Potrzeba kontroli nie ma nic wspólnego z miłością.

Co jest jeszcze taką agresją, której nie zauważamy?

- Obrażanie się, zrywanie dialogu. Jeśli dorosły mężczyzna obraża się, czyli odwraca na pięcie i wychodzi z domu, wysiada z samochodu, zostawia swoją partnerkę na imprezie, to trzeba uciekać albo umawiać go z psychologiem. Obrażanie się jest manipulacją. Ta osoba nas w ten sposób karze, stawia się w pozycji decydującej: "To ode mnie zależy, kiedy będziemy rozmawiać. Ty możesz tylko przepraszać. Ja się zastanowię, czy i kiedy te przeprosiny przyjmę".

Przerażająca jest ta eskalacja. Jakby takiego mężczyznę jeszcze bardziej nakręcało to, że ona staje się ofiarą.

- Bo tak jest. Ofiara jest od tego, żeby ją kopać. Niedawno czytałem wyniki amerykańskich badań, przeprowadzono je wprawdzie wśród dzieci, ale moim zdaniem ten mechanizm dotyczy także dorosłych. Jeśli jedno dziecko było przez kogoś popychane, to właściwie natychmiast reszta też zaczynała je popychać. Mamy w sobie taki zwierzęcy odruch, że słabszych jednostek nie lubimy.

Istnieje taka możliwość, że ten sam mężczyzna w związku z inną kobietą może nie być agresywny?

- Jeśli jest inna relacja, to tworzą się nowe zasady. Owszem, będzie próbował instynktownie naruszyć granice partnerki. Ale jeśli ona ostro zareaguje, on najprawdopodobniej się wycofa, nauczy szanować jej granice. Mężczyzna ma pewne predyspozycje, żeby zostać katem, ale partnerka przyjmująca rolę ofiary daje mu pole do popisu.

Co myśli taki człowiek? Co się dzieje w jego głowie?

- Na początku, w swoim pojęciu, ją kocha. A myśli tak: "Jak to, ona chce pracować? Mieć własne zdanie?". On ma swoją wizję związku i reaguje furią, kiedy kobieta do niej nie pasuje.

To wyzwala w nim agresję?

- Tak, bo chce być symbiotyczny na własnych zasadach. Ona ma być taka, jak on ją sobie wyobraził. Dla większości ludzi dużym problemem jest przyjęcie do wiadomości, że ktoś okazał się inny niż nasze wyobrażenia o nim. Ale w miarę dojrzały człowiek w końcu się z tym godzi. On nie umie tego zaakceptować. W takiej sytuacji traci poczucie bezpieczeństwa, czuje się zagrożony. Pewność siebie, wywyższanie się świadczą o bezsilności i niskim poczuciu własnej wartości. Ludzie pewni siebie nie muszą tego ogłaszać wszem i wobec. Agresywny mężczyzna ciągle walczy ze światem, musi udowodnić, że jest najlepszy. Dlatego wcale mnie nie dziwi, że takie osoby często zajmują wysokie stanowiska. Są zawody, gdzie ostrość i pewna bezkompromisowość są pożądane. To często profesje dające władzę - prawnik, polityk. A czym tak naprawdę jest przemoc? Metodą wymuszania władzy.

Bezsilność zamienia się w sadyzm?

- Taki może być finał. Znęcanie się nad kimś daje mu specyficzną przyjemność. W ten sposób wyrzuca także agresję w stosunku do świata.

Taki związek ma jeszcze szansę?

- Jeśli się kochają i widzą swoje błędy. Gdy on przychodzi do psychologa i mówi: "Nie wiem, co się ze mną dzieje, potrzebuję pomocy, ja ją kocham". Ale trzeba pamiętać, że jeśli ktoś raz przekroczył pewne granice: uderzył, obraził, to za drugim razem będzie miał jeszcze mniejsze opory, by to zrobić. 

Rozmawiała Katarzyna Troszczyńska

------

Piotr Mosak - psycholog, psychoterapeuta, trener, wykładowca, edukator seksualny, publicysta. Pracuje z parami, singlami, zespołami m.in. nad komunikacją, relacjami, asertywnością. Ma żonę, troje dzieci, psa i kota, a ostatnio krety w ogródku.

PANI 2/2012

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Dowiedz się więcej na temat: przemoc psychiczna | przemoc w rodzinie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy