Reklama

Dzięki tej książce nauczysz się gotować

„Wbrew pozorom gotowanie nie różni się zbytnio od jazzu. Najznakomitsi muzycy jazzowi mają wrodzone zdolności do improwizacji, niezależnie od tego, czy upiększają standardy, czy rozkładają je na części” – pisze w swojej książce Samin Nosrat. I ja jej wierzę.

W sumie wierzę tylko jej, bo książkom kucharskim nie ufam. Oglądam przepiękne ilustracje, sięgam po przepis, wykonuję wszystko krok po kroku i porównując zdjęcia z publikacji z tym, co znajduje się moim talerzu, czuję się jak bohater "Upadku" Joela Schumachera. Chodzi mi konkretnie o jedną scenę z filmu - grający główną rolę Michael Douglas wchodzi do restauracji, by coś przekąsić. Nie może dostać tego, o co prosi. Zdesperowany wyciąga broń. W końcu otrzymuje zamówienie, tyle że w pudełku posiłek wygląda zupełnie inaczej niż na reklamującym go zdjęciu.

Reklama

Wracając do książek kucharskich - mam ich sporo, w nadziei, że rozwinę swój talent kulinarny, korzystam jednak z pojedynczych, by wybrać zaledwie garstkę przepisów. Pogodziłam się z faktem, że mistrzynią patelni nie zostanę, ciesząc się, że jest choć kilka potraw, które potrafię zrobić naprawdę dobrze.

Zaskakujące, jak wiele rzeczy, które mają wpływ na nasze życie, dzieje się przez przypadek. Tak też było z książką "Salt Fat Acid Hea. Cztery składniki" Samin Nosrat. Kupiłam ją na kiermaszu charytatywnym, bo uważam, że dobre akcje warto wspierać. Mój wybór był wyłącznie intuicyjny - ujęły mnie ilustracje w formie rysunkowej, więc padło akurat na tę, a nie inną lekturę. Obrazków było naprawdę mało, jak na niemal pięćset stronicową księgę, co ewidentnie sugerowało, że jest bardziej do czytania, nie oglądania.

Niemal zapomniałam o mojej zdobyczy, dopóki nie trzeba było pozbierać rozsypanej wieży z lektur, która wreszcie postanowiła się rozpaść, nie wytrzymawszy fundamentów postawionych w okolicach grudnia. Wzięłam "Salt Fat Acid Hea. Cztery składniki", zajrzałam i prawdziwie przepadłam.

***Zobacz także***

To jest nauka 

Nie pierwszy raz wypominam nauczycielom biologii zmuszanie uczniów do opanowania wiedzy dotyczącej pantofelka, chociaż wiem, że nie do nich powinnam mieć pretensje, lecz do skostniałej podstawy programowej. W procesie edukacji przyswajaliśmy wiedzę, która do niczego później nie była nam potrzebna, tymczasem mogliśmy poznawać rzeczy, dzięki którym łatwiej by nam się żyło.  

Czytając dzieło Samin Nosrat zatęskniłam za szkołą. W jaki klarowny i prosty sposób przedstawione tu zostały reakcje chemiczne! W jaką piękną wielokulturową podróż zabrała czytelnika autorka! Ile różnych wątków zostało poruszonych - nie sposób nawet ich wymienić. Skutkiem ubocznym tej wielowymiarowej wiedzy jest to, że wreszcie można nauczyć się gotować - ale nie krok po kroku, według przepisu, tylko tak prawdziwie, rozumiejąc procesy zachodzące podczas obróbki danych pokarmów. 

Warto w tym miejscu rozszerzyć cytat z początku artykułu, porównujący gotowanie do jazzu: "Louis Armstrong potrafił sprowadzić nawet najbardziej skomplikowaną melodię do prostego utworu na trąbkę, podczas gdy obdarzona nadzwyczajnym głosem Ella Fizgerald mogła starannie dopracować i perfekcyjnie wykonać każdą prostą melodię. Jednak aby tak doskonale improwizować, muzycy musieli najpierw opanować podstawy języka muzycznego, a następnie nawiązać relacje ze standardami jazzowymi. Podobne zasady i prawidłowości leżą u podstaw sztuki kulinarnej. Doświadczony szef kuchni może sobie pozwolić na improwizowanie, ponieważ ma do tego solidne podstawy" - tłumaczy Samin.

Kolejnym atutem książki jest (jak widać po powyższym fragmencie) piękny literacki język. Prawdziwą sztuką jest opowiedzieć o gotowaniu w taki sposób, żeby czytelnik sam chciał gotować, a przy tym sprawić, że nie oderwie się od lektury.

Samin Nosrat porusza wiele wątków. Okazuje się, że gotowanie wyzwala mnóstwo uczuć i emocji, a idealne danie jest tylko uwieńczeniem drogi, na której znaleźli się przyrządzający posiłki. Autorka z niejednego pieca chleb jadła (i dosłownie, i w przenośni), pracowała w najlepszych restauracjach na całym świecie. Jednak w jej narracji słychać nie zadufaną w sobie profesjonalistkę, ale mądrą, rezolutną dziewczynkę, która swoją pasją chce zarażać świat. Nic dziwnego, że jej książka została bestselerem "New York Timesa".

Nie jest to lektura tylko z przepisami, chociaż takie też tu czytelnik znajdzie. To historia o tym, co zrobić, by czuć się pewnie we własnej kuchni, bądź restauracji i by przyrządzanie posiłku dawało radość i gotującemu, i temu, kto ów posiłek będzie spożywał.

Jeśli więc zechcecie mieć prawdziwe podstawy do bycia wirtuozem, sięgnijcie śmiało po partyturę "Salt Fat Acid Hea. Cztery składniki". Niech muzyka swoim zapachem wypełni cały dom.  

*****

Chcę pomóc 1 % - Strona Fundacji POLSAT - Jesteśmy dla dzieci

Zobacz także:  


Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: gotowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy