Reklama

Człowiek - paradoks

Angielski folkowiec zakochany w Paryżu Charlie Winston dał się poznać szerszej publiczności za sprawą przeboju "Like A Hobo" z płyty "Hobo". Teraz prezentuje nowy album "Running Still".

Charlie, napisałeś niedawno, że nie ma książki bez czytelnika. Parafrazując te słowa, nie ma muzyki bez...

- ... poczucia wolności, bycia w procesie ciągłego “stawania się", tworzenia siebie. Drogi. Nie chodzi tu jednak o drogę ewakuacji, ucieczki, raczej o drogę prowadzącą do czegoś, zmierzającą ku czemuś. Czemuś nienazwanemu, nieskończonemu, trudnemu do pojęcia, opisania, nazwania... Między innymi tym dla mnie jest muzyka; to podróż w nieznanym kierunku, to droga ku nieznanemu przeznaczeniu. Dzięki niej i poprzez nią, mogę zabierać w tę podróż ludzi, dając im- niekoniecznie to, czego oczekują. Zaskakiwać ich.

Reklama

- Muzyka to przestrzeń bez granic, bez mentalnych pułapek i “pudełek". Czasem brzmi jak ciemny deszcz z filmów Davida Lynch`a, czasem ma lekkość balonu. Nie ma w niej jednak nakazów i zakazów, słowa: “muszę". Daje niezbywalne prawo do bycia totalnie wolnym i nielogicznym w swoich wyborach. Do bycia spontanicznym, nieprzewidywalny. Jest jak malarstwo Salvadora Dali, jak taniec “Skrzypka na Dachu": pełna energii, empatii, emocji. Poprzedni album: “Hobo" , pełen był czystej  wolności, opowiadał o odwadze by tę wolność osiągnąć, by nie bać się swej  wrażliwości, mieć odwagę bycia jedynym w swoim rodzaju. Unikalnym. I znaleźć - w którejś z najgłębiej leżących wewnętrznych warstw “tysiąca mnie" /“thousand me`s“ - przy aut./ miejsce, gdzie chaos spotyka światło. Najnowszy album: “Running Still" - jest inny. To  podróż zgodna z kierunkiem wewnętrznego “flow".

 “To go with the flow" jest zresztą jedną z  “50 Krótkich Lekcji Życia", książki, która wywarła na tobie swój wpływ,  napisanej  Reginę Brett. Krótkie zdania - mocny przekaz. 

 - “God Never Blinks" to podtytuł tej książki... Prostolinijne mądre, krótkie “lekcja życia". Gdy zacząłem ją czytać, moją pierwsza reakcją było: “Wiedziałem!" Ale te wszystkie zdania, słowa, ich znaczenie, widziane czarno na białym, na papierze,  spowodowało, że poczułem się tak, jakbym odkrył całkiem nowy ląd. Tak, “to go with the flow" jest jedną z lekcji... Inną, która szczególnie utkwiła mi w pamięci jest: “Nigdy nie osądzaj". Każda “etykietka“ przyklejona do człowieka, zabija “linie papilarne" jego osobowości, charakteru. Tak więc, nie osądzajmy, nie wydawajmy za szybkich ocen. Uczmy się jednak rozróżniać oceny od opinii, a opinie od oczekiwań. Te ostanie, zawiedzione, mogą “zabić". Paulo Coelho w “Alchemiku", napisał, ze każdy z nas ma prawo do Własnej Legendy. Czasem kruchej, czasem mocnej - ale zawsze własnej.  Ważne, by dać jej komfort i czas dorastania we własnym rytmie. W swojej odrębnej “geometrii szans". A kiedy masz wątpliwości, zawsze możesz przecież zacząć stawiać pytania...

 Twoja muzyka zadaje pytania, czy daje odpowiedzi?

 - Zdecydowanie stawia pytania. Dawanie odpowiedzi to jak dojście do końca drogi, za którą nie ma już nic. Dlatego w mojej muzyce, nie daję ludziom tego, czego się spodziewają. Daję im to, czego sam potrzebuję. Dlaczego to robię? Ponieważ chcę “wyjąć" ludzi z ich kokonów. Zmobilizować ich do bycia spontanicznymi nieprzewidywalnymi w swoich ludzkich reakcjach: by dopuścili do głosu swoją wyobraźnię. Wyobraź sobie, że muzyka może być czasem dla nich jak koło ratunkowe. A teraz wyobraź sobie, że kiedy jesteś w ciągłym ruchu, rozwoju, podróż - widok przed twoimi oczami wciąż się zmienia. I nagle docierasz do punktu przeznaczenia. Co czujesz? Dla mnie, ten punkt może być tylko rozczarowaniem. To, co najważniejsze, to być w ciągłym procesie zmian, mając przeznaczenie przed sobą. Wciąż i wciąż.

I pozwala ci wciąż mieć marzenia...

 -  (uśmiech) W odpowiedzi opowiem ci historię. Dawno, dawno temu, w Kyoto żył sobie pewien Mnich. Był już bardzo stary, ale wciąż miał swoje marzenia. Najważniejszym z nich było to, by kiedyś odnaleźć Złoty Budynek. Miejsce, gdzie wszystko jest możliwe. Mnich przeszedł Ziemię wzdłuż i wszerz. Dzień po dniu, rok w rok wierząc, że to miejsce istnieje naprawdę. W końcu, znalezienie Złotego Budynku stało się jego celem nadrzędnym, samym w sobie. Pewnego dnia, marzenie to się spełniło: Mnich znalazł swoje miejsce ze snów. A teraz pytanie do ciebie. Co wtedy zrobił?

 -... ?

 - Spalił Złoty Budynek. Pytasz: “dlaczego?“ Ponieważ w chwili gdy go ujrzał, zdał sobie sprawę, że dotarł do końca swojej drogi. Jego misja się skończyła. Oś jego życia się złamała. Nie ma już o czym marzyć. Czy nie ważniejsza jest więc sama droga, niż jej cel?

 Tak więc, twój “pociąg" wciąż cię wiezie w nieznane. Czy w tej podróży jest czas na zauważenie detalu?

 - Kocham świat szczegółów. Detal jest tym, co określa osobowość wszystkiego co nas otacza. Z natury jestem ciekawy świata; zwłaszcza w muzyce szczególną uwagę zwracam na każdy szczegół, punkt-zapalnik. Detal to klucz do “inwestowania w świat" . Ale, pytałaś też o czas... Tak, czuję się człowiekiem w ciągłym procesie “stawania się", rozwoju, ale bywają chwile, gdy mam wrażenie, że czas płynie jak na obrazie Salvadora Dali “Trwałość Pamięci"...

Mówiąc o pamięci... Pamiętam fragment jednej z Twoich najpiękniejszych piosenek “Boxes", w której z cegiełek budowałaś tysiąc odmian samego siebie. (“With empty building blocks I can make a thousand me`s"  -przyp. red).  Gdyby tak się stało, jakiego koloru byłaby ta  mozaika?

 - To byłby kolor, który... nie istnieje. Taki, którego nie sposób opisać, bo nie ma swojej  nazwy. Unikalny. To słowo jest zresztą dla mnie szczególne. Wiesz, właściwie we wszystkim, co pozwala mi wyrażać siebie, staram się znaleźć własną unikatowość, niepowtarzalność. Kim jestem? Systemem naczyń połączonych, w którym staram się odkrywać warstwę za warstwą, dochodząc do wniosku, że droga ta prowadzi do... plus nieskończoności. Krainy, która nie ma końca. Myślę, że... (uśmiech) jestem paradoksem...

 W jednej z piosenek na twoim najnowszym albumie; “Running Still" pada - nawet w tytule - pytanie: “Gdzie mogę znaleźć szczęście?“

 - ...to jest właściwie pytanie, które zawiera jeszcze inne: dokąd zmierza ten świat pełen konsumpcji, gdzie nas zabiera, w jakim kierunku idziemy, w jaką grę przyszło nam grać...?

 Dokad ty zmierzasz, Charlie...?

 - Jestem w ciągłym “procesie", ale lubię tego “ducha zmian“. To inspirujące. O ile więc mój pierwszy album mógłbym porównać do podróży pociągiem, do bliskiego kontaktu z ziemią i migającymi obrazami, o tyle “Running Still" jest ściśle związany z wodą. Jak rzeka - najpierw muska twoje stopy, by dotrzeć do serca i głowy... Stąd też w pierwszym wideoklipie albumu (“Hello Alone") tak istotny udział wody... Rzeka płynie, ale jest w niej również coś stałego ,constans... Dualizm w jedności...

 - Paradoks...

 - Mówiłem! Ale wiesz co? Jedną z “50 lekcji życia" jest też ta: “Uwierz w cuda"...

Jeden z nich zobaczyłam na własne oczy: podczas Twojego energetycznego, ale i poetyckiego koncertu w radiowej Trójce, na sam koniec, wykonując “Lift me Gently", niesamowitą pieśń, która kojarzy mi się z “Modlitwą Rzeki", a w której  przekreśliłeś słowo  “life" w tytule, zostawiłeś publiczność oniemiałą...

- Powiedziałem wtedy, że zostawiam Was, moją Publiczność w nastroju innym, niż tym, jaki udało mi się wprowadzić poprzednią piosenką... Leonard Cohen wiele lat temu napisał pieśń: “Zuzanna". O tym, że “Wszyscy dążą do miłości/i żeglować będą zawsze/gdy Zuzanna trzyma Lustro". Chciałbym, by w mojej muzyce, jak w lustrze, odbijały się ludzkie najprawdziwsze emocje. Zaś samo lustro, było pytaniem, a nie  - odpowiedzią. .

 - Dlaczego jednak w tekście “Live me Gently", przekreśliłeś  ostatnie słowo: “gently"?

 By dać wybór. Refren tej pieśni brzmi: “Ponieś mnie delikatnie. Lub zostaw tu, gdzie jestem". Tak więc - jestem.

 I wielkie dzięki za to.

Rozmawiała Justyna Tawicka

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: płyta | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy