Reklama

Bankier Boga, kreator królów

Był wnukiem chłopa, ale możni świata zabiegali o jego łaskę. Niejednokrotnie to on decydował, kto trafi na szczyty władzy. Dla siebie chciał tylko jednego - nieograniczonej możliwości robienia pieniędzy. Kiedy umierał w 1535 roku, zostawiając fortunę wartą 2% europejskiej gospodarki, jego żona zabawiała się z kochankiem, a nieślubna córka i nieliczni przyjaciele byli zajęci swoimi sprawami. Ale Jakub Fugger był spełnionym człowiekiem. Żył tak, jak chciał.

Czasy były brutalne. Piekarzy przyłapanych na fałszerstwie chleba topiono, oszustom odcinano ręce, za to król mógł z łatwością nie spłacić pożyczki, a nawet wtrącić swego wierzyciela do lochu - szczególnie jeśli nie był to człowiek dobrze urodzony. A Jakub nie był dobrze urodzony. I chętnie pożyczał królom.

Książę trwoni, kupiec zyskuje

Albo przynajmniej książętom. Pierwszy dobry interes Jakub robi w wieku 26 lat, kiedy rodzinna firma wysyła go na mało istotny odcinek do Austrii. Ma zrobić rozeznanie w górnictwie nie będącym do tej pory w sferze zainteresowań Fuggerów. Wykorzystując fatalną sytuację rozrzutnego księcia Zygmunta, Jakub udziela mu ryzykownej pożyczki pod zastaw srebra wydobywanego w Schwaz. To ogromna transakcja, która da mu kontrolę nad srebrem, które rozlicza po zaniżonej cenie, by następnie odsprzedawać władcy po zawyżonej.

Reklama

Dla Fuggerów górnictwo to nowość. Od czasów dziadka, który porzucił pracę na roli i ruszył do miasta, zdążyli nieźle się ustawić, handlując tkaninami. Jednak Jakub, siódme dziecko w rodzinie i niedoszły zakonnik, nie będzie przerzucał beli materiałów na jarmarkach. Stawia na przemysł wydobywczy.

Bankier czyni cesarza

Fugger ma już na oku lepiej zapowiadających się graczy niż lekkomyślny Zygmunt. Choćby młodego Maksymiliana Habsburga, wtedy jeszcze niezbyt wpływowego króla. Ale czy wpływów nie uzyskuje się za pomocą bogatych przyjaciół?

Za namową Fuggera Maksymilian pożycza Zygmuntowi pieniądze pod zastaw księstwa. Zygmunt nie może spłacić pożyczki, bo Fugger odmawia mu pieniędzy. Księstwo trafia w ręce Maksymiliana, który wie już, że z Fuggerem warto trzymać.

Rozochocony Maksymilian postanawia odzyskać Wiedeń i zająć Węgry, a zamierzenia te finansuje, sięgając do kieszeni Fuggera, który w zamian chce... praw do wydobycia miedzi na terenie Węgier.

W północnej części Europy rynek miedzi jest wkrótce w jego rękach, więc czemu by nie iść dalej? Jakub zalewa miedzią rynek wenecki, zbija ceny i osiąga monopol.

Kogo stać na wojnę?

Nie ogranicza się do przemysłu wydobywczego: sponsoruje portugalską wyprawę do Indii, zostaje jednym z największych hurtowników przypraw, handluje urzędami. Jednak to bycie bankierem jest największą i najbardziej skomplikowaną grą. Dzięki niej trzyma w garści władców, finansując wojny lub wstrzymując fundusze. Kiedy Maksymilian postanawia ruszyć Rzym, Fugger zapewnia mu środki jedynie na początek wyprawy. Zbytnio dba o swoje interesy w Watykanie.

Bankier Boga rozprawia się z lichwą

Tylko przedsiębiorstwo Fuggera jest na tyle potężne, by zapewnić bezpieczne transfery pieniędzy z Niemiec do Watykanu. Fugger nie przewozi ich wozami jak inni. Po prostu wypłaca ze swojego oddziału na miejscu. Wkrótce zostaje najpotężniejszym finansistą w Watykanie. To on opłaca gwardię szwajcarską, łapówkami doprowadza do wyboru Juliusza II na papieża i... bije watykańską monetę.

Jest jeden problem. Kościół potępia lichwę. Pożyczki udzielane na procent, cieszą się złą sławą. Nie to żeby Jakub obawiał się ekskomuniki, ale fatalna kampania wizerunkowa rozpętana przez pewną grupę myślicieli, zaczyna mu doskwierać.

Fugger wynajmuje uczonych, zamawia traktaty i doprowadza do debaty publicznej, której zwieńczeniem jest dyskusja na uniwersytecie w Bolonii. Na wszelki wypadek wysyła też list do Leona X (swojego dłużnika), w którym broni pożyczania na procent.

Zadziałało. Papież wydaje bullę zmieniającą definicję lichwy i od tego czasu możemy bez grzechu pożyczać na procent!

Pożyczka, która odpala reformację

Wyobraźmy sobie urząd kościelny, dzięki któremu jest się drugim człowiekiem w cesarstwie. I że ten urząd jest na sprzedaż. Kuszące, prawda? Albrecht Hohenzollern uległ tej pokusie i zaciągnął u Fuggera gigantyczną pożyczkę na zakup biskupstwa Moguncji. Spłata? Pieniądze najlepiej wycisnąć z wiernych, na przykład wprowadzając nowy odpust. Oficjalnie - zebrane fundusze płynęły na przebudowę bazyliki św. Piotra. W praktyce - połowa lądowała w kieszeni Jakuba. Odpust świętego Piotra doprowadza furii niejakiego Marcina Lutra, który stawia ostatnią kropkę pod swoimi "Dziewięćdziesięcioma pięcioma tezami" i przybija tekst do drzwi katedry w Wittenberdze. Oczywiście Fugger nie wywołał reformacji. Zamoczył jedynie w siarce zapałkę, którą odpalono lont.

Pan i chłop

Kiedy w 1524 roku wybucha powstanie chłopskie, myśli Jakuba nie zaprząta to, z jakiej warstwy społecznej wywodził się jego dziadek. Bieżące interesy są na pierwszym miejscu. Zresztą Jakub ma już tytuł szlachecki, jest właścicielem kilku miejscowości, a kiedy mówi, że "gra królem",  to nie ma na myśli figury karcianej. Bunt najbiedniejszej i najbardziej uciskanej części społeczeństwa jest zagrożeniem dla jego interesów i Jakub Fugger chętnie sięga do sakiewki, by sponsorować wojska mające chłopów okiełznać. To krwawa rozprawa, która kosztuje życie 100 000 ludzi i wiąże się przerażającymi okrucieństwami. Panowie feudalni reagują nerwowo: wyłupują oczy, odcinają palce, a tych którzy przeżyli pozbawiają wszelkich praw. Perspektywa naruszenia nierówności jest dla ówczesnego establishmentu tak przerażająca, że przeciwko chłopom wspólnym głosem wołają duchowni katoliccy i protestanccy. Niemieccy chłopi nie podniosą głowy przez kolejne 400 lat.

Fuggerei

Kości zabitych chłopów już dawno obróciły się w pył, ale pomnik jaki Fugger sobie wystawił, wciąż trwa, ukazując inne oblicze Jakuba: zatroskanego o los biednych filantropa. Fuggerei - pierwsza na świecie dzielnica, zbudowana w celu pomocy ubogim, istnieje w Augsburgu do dziś (odbudowana po pożarze) i spełnia tę samą funkcję. Bramy dzielnicy nadal zamykane są na noc (od 22-6). Nawet zasady przyjmowania się nie zmieniły: trzeba być biednym katolikiem z Augsburga, by ubiegać się o miejsce. Gdy się je dostanie, trzeba wypełniać obowiązki ustalone w 1523 roku: opłacać roczny czynsz w wysokości guldena reńskiego (0,88 euro) i codziennie odmawiać trzy modlitwy za pana Jakuba Fuggera.

Tekst opracowany na podstawie książki Grega Steinmetza "Największy bogacz wszech czasów. Jakub Fugger i jego epoka"


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy