Reklama

Ja sama - część II

Skończyła 38 lat i polubiła siebie. Wreszcie. Bo długo czuła się nie taka. Za mało zdolna. Nieporadna towarzysko. Brzydka. Nieodporna na krytykę. Dziś mówię: Jestem nie najgorszą matką. Czułą partnerką. Niezłą artystką. Zdrową egoistką. I dobrze mi z tym.

Ważniejsza miłość - macierzyńska czy do mężczyzny?

Kasia Nosowska: Zanim urodziłam syna, nie wierzyłam w uczucie bezwarunkowe. Mikołaj to jedyna osoba, którą kocham, za to, kim jest, bez względu, jaki jest. Ten jeden raz moje serce zdobyło się na takie idealne uczucie. Jako matka kocham prawie doskonale. Jako kobieta pracuję nad sobą. Z sukcesem, bo od ośmiu lat - najdłużej w życiu - jestem z tą samą osobą. Z nim nie pozwalam sobie na dziecinne gierki, amputowałam też część własnej chorobliwej dumy.

Dla miłości…

Reklama

Kasia Nosowska: Nie poświęcę wszystkiego. Na pewno nie porzuciłabym śpiewania dla miłości, związku. Chyba że dla Mikołaja, ale wściekłabym się, gdyby tego zażądał.

Mężczyzna pożądany: Jim Morrison czy Czesław Niemen?

Kasia Nosowska: Podobają mi się twarze ze skazą. Piękne w nieoczywisty sposób. Najbardziej jednak fascynuje mnie umysł mężczyzny i bezwzględnie pożądane - poczucie humoru.

Uszereguj według ważności: seks,narkotyki, rock'n'roll…

Kasia Nosowska: Zdecydowanie seks. Tak wiem, nie komponuję się z wizerunkiem istoty seksualnej - bo jestem "Kasią naszą kochaną". Narkotyki z listy skreślam. Panicznie boję się odkształcenia rzeczywistości, mam zbyt rozbuchaną wyobraźnię, po narkotykach pewnie bym zwariowała. Rock'n roll też mogę skreślić - nie lubię tego słowa. Hey jest stonowane, nudnawe. Nie pasujemy do wizerunku szaleńców, którzy robią zadymy w hotelowych pokojach.

Poligamia czy monogamia?

Kasia Nosowska: Mam na koncie pięć związków - niewiele jak na prawie czterdziestoletnie życie. Interesuje mnie zgłębianie istoty bycia razem tak długo, jak to jest możliwe. Ale nie mam złudzeń. Wcześniej czy później człowiek się rozgląda. Każdemu może przytrafić się idiotyczny epizod. Gdybym się strasznie zakochała, nie mówię o fascynacji, tylko karmicznym połączeniu, dałabym sobie prawo, żeby odejść. Partnerowi również.

Kocham mojego mężczyznę, bo…

Kasia Nosowska: Jest cierpliwy. I wybrał mnie spośród miliona.

Małżeństwo czy konkubinat?

Kasia Nosowska: Kiedyś marzyłam o welonie, teraz myślę o ślubie niechętnie. Nie chce mi się.

Sposób na faceta?

Kasia Nosowska: Jeśli mam uwodzić - to słowem. Inne metody znam z obserwacji, ale nigdy nie stosuję.

Blondynka czy brunetka?

Kasia Nosowska: W środku czuję się łysa. Eksperymentuję do woli, ale na dobrą sprawę jest mi wszystko jedno, czy mam na głowie szwedzki blond, czy płomienny kasztan. Jako blondynka nie jestem słodsza, a w roli brunetki nie nabieram cech męskich. Choć znajomi twierdzą, że w ciemnych włosach wyglądam bystrzej. Moim zdaniem głupia bywam w każdej fryzurze.

Innym kobietom zazdroszczę…

Kasia Nosowska: Gracji. Aury elegancji. Umiejętności bycia damą - to potrafi na przykład Christy Turlington. Ja wciąż czuję się nieprzystosowana, oszołomiona. Nieporadna.

Operacja plastyczna czy drogi krem?

Kasia Nosowska: Chciałabym wierzyć, że zmarszczki, cellulit mnie nie dotyczą, bo niezależnie od wieku będę wyglądać dobrze, ale to bzdura. Rozmawiamy o operacjach między nami kumpelkami, widzę obłęd - kobiety wokół o odmiennych typach urody upodabniają się do siebie, mają ten sam wyraz twarzy. Na moim ciele coraz więcej zwisów, ale pocieszam się, że babcia i mama wyglądają młodziej co najmniej o dekadę, niż wskazuje na to metryka. Skalpelowi mówię: nie!

Trik, który pomaga urodzie…

Kasia Nosowska: Wiem, co mnie ośmiesza - pomalowane usta i błyszczyk plus mocne oczy - w takim zestawie wyglądam jak pani trudniąca się nierządem.

Rozmiar: Ideał i rzeczywistość…

Kasia Nosowska: Marzę o ubraniach z metką 38, w których występowałam 18 lat temu. Bardzo interesowałby mnie komentarz: "Ona jest chyba chora…". Wtedy będę wiedziała, że mam właściwy rozmiar.

Mała czarna czy bojówki?

Kasia Nosowska: Wciąż za często chowam się w spodniach workach, ale marzę o małej czarnej!

Podróbka czy oryginał.

Kasia Nosowska: Zdecydowanie oryginał. Nie mam jednak skłonności do ulegania markom.

Gdybym wygrała w lotto?

Kasia Nosowska: Kupiłabym dom. Potrzebujemy przestrzeni, a nie stać mnie na wymarzoną, przedwojenną

willę na Saskiej Kępie. Wyjechałabym do Azji, tak żeby podróżować niespiesznie, wyruszyć

bez daty powrotu. Jechać i jechać.

Wieczór w mieście czy w domu?

Kasia Nosowska: Nie jestem samotnym dziwadłem, które siedzi w domu z nosem w książkach. Przeciwnie, lubię ludzi, chętnie podejmuję ich w domu. Miasto, sporadycznie. Celebrujemy z Mikołajem wieczory, są kuchenne rozmowy i filmy na kanapie. Mam szczęście, że syn chce ze mną rozmawiać. Wiem, co u niego słychać. Gdy był w drugiej klasie podstawówki otrzymałam kategoryczny zakaz okazywania mu publicznie czułości, ale poza spojrzeniami innych przytulamy się.

Moje marzenie o szczęściu…

Kasia Nosowska: Bez związku ze stanem posiadania i okolicznościami zewnętrznymi. Szczęście dają proste sprawy: rozmowy z Mikołajem, kupowanie kwiatów albo słoika miodu na targu, gotowanie. Jest taka płaskorzeźba na moście Karola w Pradze. Trzeba jej dotknąć, by spełniło się marzenie. Ja też stałam w kolejce i głaszcząc, pomyślałam: chciałabym czuć się szczęśliwa bez względu na okoliczności. Czyli spokojna. Epizodów niepokoju jest coraz mniej.

Emocje czy rozum?

Kasia Nosowska: Nie mogłabym wyjść na scenę, gdybym nie podlegała emocjom. Staram się wplatać w życie rozsądek.

Na poziomie codzienności to oszczędne zakupy w supermarkecie. Albo postanowienia w stylu:

Nie kupię nowej kiecki, dopóki nie schudnę.

Bezpowrotnie straciłam szansę…

Kasia Nosowska: Na powrót do dzieciństwa. Bogu dzięki! Za nic nie chciałabym znowu być dziewczynką. Nie podobałam się sobie. Nie wiedziałam, co lubię, a czego nie. Czy jestem ładna, czy okropna. Mądra, czy głupia. Głównie czułam się samotna, przestraszona. Lubię etap, do którego doczołgałam się, lubię

myśleć, co się wydarzy, zanim przyjdzie ostateczne.

Najważniejszy człowiek:

Kasia Nosowska: Chciałabym powiedzieć: Mikołaj. Mama, tata, mężczyzna... Ale wszystkie drogi wiodą do mnie.

Przecież kiedy nadejdzie koniec, i tak będę sama.

Wiek emerytalny…

Kasia Nosowska: Zacznie się, gdy uznam, że nie chcę wchodzić już na scenę. Wtedy będę komunikować się, pisząc. Książki, piosenki. Ale dżinsy będę nosić do końca życia.

W dniu 40. urodzin…

Kasia Nosowska: Będę miała poczucie - zostało mniej niż więcej. To nie przelewki, ostatni dzwonek przed deadlinem, żeby stać się fajnym człowiekiem. Żeby stać się kimś, przy kim inni czują spokój.

Wysłuchała Marta Bednarska

Przeczytaj pierwszą część rozmowy

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy