Reklama

Żona powie „dość”?

Adam Małysz zakończy karierę kierowcy?

Kochanie, mój samochód się spalił. Ale nie bój się. Nic mi się nie stało. Spłonęło wszystko, nawet paszporty. Jak wyrobię duplikat, wracam do Polski - poinformował żonę w telefonicznej rozmowie Adam Małysz (37).

Pod Izabelą Małysz z pewnością ugięły się nogi. A potem musiała poczuć wielką ulgę, że jej ukochany nie będzie już ryzykował życia w morderczym wyścigu Dakar, rozgrywającym się na bezdrożach Argentyny. Ulgę tym większą, że nazajutrz podczas kolejnego etapu wyścigu, na skutek wycieńczenia i odwodnienia zmarł polski motocyklista - Michał Hernik (†39).

Reklama

To już 28 ofiara w historii rajdu, której nie dane było dojechać do mety. Adam startował w Dakarze już po raz czwarty.

- Iza strasznie przejmuje się, gdy Adam się ściga. Przeżywa jego starty dużo bardziej, niż kiedyś jego skoki - zdradza "Na żywo" znajoma Izabeli. - Wiele razy prosiła go, by znalazł sobie mniej niebezpieczne zajęcie - kwituje nasza informatorka.

Mogliśmy tam zostać na zawsze

Czy po niebezpiecznej przygodzie Małysz zrezygnuje z adrenaliny, jaką zapewniają wyścigi? - Czekaliśmy bardzo długo na pomoc, nie mieliśmy wody, bo wszystko spłonęło. Przy temperaturze prawie 50 stopni myślę, że też mogliśmy tam wręcz zostać na zawsze- przyznał szczerze na łamach wywiadu.

Zarzucił organizatorom, że zanadto narażają życie uczestników. - Organizator funduje w drugi dzień rajdu tak potężny wysiłek, że wielu z zawodników odpada. Zastanawiamy się, czy to nie jest specjalnie robione- skwitował.

Czy na starcie Dakaru Orzeł z Wisły już nie stanie?

3/2015 Na Żywo


Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy