Reklama

Zakopały topór wojenny

Jeszcze niedawno unikały się jak ognia, a pytane o powód konfliktu nabierały wody w usta. Dziś są największymi przyjaciółkami.

Maria Niklińska (29) odkąd pamięta postrzegała swoją mamę Jolantę Fajkowską (49) jako kobietę niezwykle mądrą, zaradną i samodzielną. Imponowały jej te cechy, sama chciała taka być. Jednak nadopiekuńczość matki oraz próba sterowania córką i jej życiowymi wyborami doprowadziły między nimi do konfliktu. - Te kilka lat to był ciężki dla nich obu okres. Tygodniami do siebie nie dzwoniły - wspomina koleżanka Niklińskiej.

Dzieciństwo Marysi nie było usłane różami. Uczucie łączące jej rodziców wygasło i kiedy się rozstali, wychowywali ją dziadkowie. Mamą nazywała babcię, a do własnej mamy mówiła i mówi do dziś Jolu. Brakowało jej zapracowanej mamy do tego stopnia, że kiedy widziała ją w telewizorze, obejmowała ekran i całując go, prosiła mamę, by spędziła z nią choć kilka godzin.

Reklama

Marysia dojrzała szybciej niż jej rówieśnicy. Miała marzenia i chciała je realizować. Problem w tym, że nie wszystkie podobały się jej mamie. Pani Jolancie zależało, by córka wybrała zawód, który zapewni jest pozycję i dostatek. Robiła, co mogła, by trzymać jedynaczkę z dala od showbiznesu. Jednak ambitna dziewczyna nie dała sobą manipulować. Miała inne plany.

Na 2 miesiące przed maturą zmieniła szkołę, zamieszkała sama, potem ukończyła warszawską Akademię Teatralną, a w końcu wyjechała do Nowego Jorku, by kształcić się w Circle in the Square Theatre School. Na domiar złego odcięła się od sławnej mamy i postanowiła, że do wszystkiego dojdzie sama. Udowodniła, że jej marzenia nie są jedynie kaprysami niedojrzałej dziewczynki.

Po "Tańcu z Gwiazdami", w którym na widowni próżno było szukać pani Jolanty, jej kariera nabrała tempa. Tylko w tym roku zobaczymy ją aż w czterech serialach: "Klanie", "Na Wspólnej", "Na dobre i na złe", a już jesienią w "Na krawędzi". Nie jest tajemnicą, że Maria miała za złe matce, że rozstała się z jej ojcem, a potem wieloletnim partnerem Eligiuszem Kisałą, którego ona traktowała jak ojca.

Pani Jolanta niedawno wyszła za mąż za Krzysztofa Karpińskiego. Maria zaakceptowała te wybory, podobnie jak matka jej decyzje. - Moja mama jest bardzo nowoczesną osobą, która naprawdę wiele rzeczy może zrozumieć - mówi aktorka. A jej mama dodaje: - Cóż mi pozostało? Pogodzić się z tym i wierzyć, że jestem Marysi potrzebna. Skrzydeł jej podcinać nie będę.

Iza Kraft

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy