Reklama

Z piwnicy w wielki świat

Ojciec oddał mu swój aparat, a mama pozowała. W piwnicy, w której zrobili mu ministudio. Dziś on im się za wszystko odwdzięcza.

Sesja modowa na egzotycznej wyspie? A może w Madrycie, Paryżu lub Bombaju? Marcin Tyszka (35) robi zdjęcia na całym świecie. I jeśli tylko może, zabiera ze sobą rodziców!

- To oni dali mi poczucie, że mam wszystko na wyciągnięcie ręki. Wspierali mnie - mówi fotograf. Zresztą robią to stale, bo gdy organizując sesję na Bali, wymarzył sobie, że będzie robił zdjęcia modelkom w stadzie dzikich prosiąt, to oni zorganizowali casting wśród świń. - Moi biedni rodzice towarzyszą mi we wszystkim - przyznaje juror "Top Model". I wynagradza im to, jak tylko potrafi.

To ojciec Roman Tyszka, który pracował na placówkach w Ameryce Środkowej, a potem miał firmę importującą do Polski banany, nauczył go, że chcieć znaczy móc. Robił wszystko, by jego jedynemu synowi niczego nie brakowało. Gdy koledzy Marcina marzyli o wyjeździe np. do Bułgarii, on z rodzicami zwiedzał Japonię, Stany, Kubę. Oczywiście ich opieka nie ograniczała się do wspólnych wyjazdów.

Reklama

- Gdy zapragnąłem tańczyć, rodzice zapisali mnie na kurs tańca. Trenowałem przez całą podstawówkę - opowiada Marcin. Kiedy zainteresował się chemią, rodzice zbudowali mu laboratorium. - Dopiero gdy zrobiłem w nim wybuch, powiedzieli mi, żebym był bardziej ostrożny - dodaje. Potem przyszedł czas na telewizję.

Bycie jednym z prowadzących "5 10 15" dało mu szansę na poznanie przyszłych modelek i zarobienie pierwszych pieniędzy. - Podróżowałem już sam i zrozumiałem, że nie chcę wiązać się z telewizją - mówi. W wieku 16 lat odkrył fotografię. Pierwszy aparat należał do jego ojca. Pierwszą modelką była mama, Mirosława.

Po kilku latach do jego ministudia w piwnicy zaczęły już przychodzić gwiazdy. Magda Mielcarz, Justyna Steczkowska, Renata Gabryjelska. W wieku 22 lat Marcin Tyszka w Polsce osiągnął tyle, że zaczął szukać pracy za granicą. Osiągnął sukces, ale zapłacił za to... samotnością. - Pewnego dnia, wśród okładek z gwiazdami światowego formatu, które zrobiłem, zostałem sam. Tylko jadłem i piłem czerwone wino. Przytyłem 12 kilo - opowiada.

Przyjaciele? - Mam przy sobie kilka zaufanych osób, ale nie jest ich wiele - zdradza fotograf. Czyżby w show-biznesie ufać można było tylko własnym rodzicom?

Emilia Snarska

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Tyszka | kariera | rodzice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy