Wreszcie pogodził się z tatą
Mróz, śnieg i noclegi na lodzie. Jan Mela (26) dobrze to zna! Wyprawą na oba bieguny z podróżnikiem Markiem Kamińskim w 2004 roku pokazał, że wszystko jest możliwe. Nawet bez nogi i ręki.
Więcej czasu zajęło mu kruszenie lodu, który oddzielał go od ojca, Bogdana. Jan nie ukrywa, że w dzieciństwie ich relacje nie należały do łatwych. Ojciec był surowy, wymagający. Wciąż się kłócili, potrafili nie rozmawiać ze sobą całe tygodnie.
- Czułem, że choćbym nie wiem jak się starał, nie sprostam jego oczekiwaniom - wyznał w niedawnym wywiadzie Jan Mela. Nie lepiej było po jego wypadku. - Tata się nie litował. Stawiał wyzwania, kazał ćwiczyć. Wychodził z założenia, że głaskanie nic nie da - wspomina.
Minęło sporo czasu, nim zaczęli rozmawiać, a Jan zrozumiał, że wszystko, co robił ojciec, robił z miłości. W marcu obaj wyruszyli z wyprawą na Syberię. Mimo że Bogdan Mela jest po zawale, choruje na wątrobę i nadciśnienie, dał się namówić. Zrobił to dla syna, ale też dla siebie.
- Jestem bardzo dumny z taty - mówi Jan. - Pokazał mi, jak człowiek potrafi się zmieniać. Mogę powiedzieć, że wypracowaliśmy sobie przyjaźń.
16/2015 Rewia