Reklama

Weekendowa żona

Czy przez nadmiar pracy może rozpaść się jej małżeństwo?

Na premierę "Króla dramatu" w teatrze Imka z udziałem Małgorzaty Kożuchowskiej (41) Bartłomiej Wróblewski (35) przyjechał prosto z domu w Konstancinie. Nie widział żony od kilku dni, więc zapewne cieszył się, że wreszcie będzie mógł spędzić z nią trochę czasu.

Gdy aktorka przygotowywała się do premiery, Bartek samotnie spędzał wieczory w ich podwarszawskim domu i mógł tylko tęsknić za rozmowami z ukochaną, wspólnymi kolacjami, spacerami.

Kiedyś marzyła o domu z dużym ogrodem

Pani Małgorzata od kilku miesięcy bardzo intensywnie pracuje. Próby i premiera w Imce, spektakle w Teatrze Narodowym, zdjęcia do "rodzinki. pl" i "Prawa Agaty" zajmują jej tyle czasu, że musiała zrezygnować z tego, co dla niej najważniejsze - ze szczęścia, jakie daje jej bliskość męża. Na razie wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że Bartek znosi to cierpliwie, gdyż wie, że jego żona nie mogłaby żyć bez pracy.

Reklama

- Marzę czasem o dużym domu z ogrodem, który sama urządzę - mówiła pani Małgorzata w wywiadzie kilka lat temu, gdy mieszkała w wynajmowanej kawalerce w okolicach Nowego Rynku. Wtedy jeszcze nie było jej stać na własne mieszkanie, a o domu mogła tylko marzyć.

- Mam dość obijania się o cudze meble - zwierzała się. Gdy wreszcie kupiła swoje pierwsze cztery kąty na Powiślu, była bardzo szczęśliwa. - Małgosia uwielbia to mieszkanie i nawet kiedy razem z Bartkiem przeprowadziła się do domu pod Warszawą, nie chciała się go pozbywać - mówi w rozmowie z nami koleżanka aktorki. 

Okazało się, że teraz, kiedy ma mnóstwo pracy w stolicy, o domu, który przecież już ma, nadal może tylko marzyć. Codzienne dojazdy do Warszawy i wieczorne powroty do męża bardzo ją męczyły, kiedy docierała późno w nocy do domu, nie miała już siły na nic. To podobno Bartek zaproponował, by na czas prób do "Króla dramatu" i zdjęć do "rodzinki. pl" przeprowadziła się na Powiśle i pani Małgorzata się zgodziła. To trochę dziwne, że młode małżeństwo zdecydowało się zamieszkać oddzielnie...

Poprzedni partnerzy jej nie rozumieli

- Chciałabym mieć takie miejsce, w którym będę mogła się schować i natychmiast zapomnieć o wszystkich porażkach i stresach, ale jednocześnie marzę, by za parę lat móc spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że nie przegapiłam w swoim życiu niczego, co ważne - mówiła niedawno aktorka.

- Gosia coraz częściej zastanawia się, czy to, że tak ciężko pracuje, ma sens. W kwietniu skończyła 41 lat i wciąż nie ma czasu na... życie - twierdzi znajoma aktorki.

Jest jeszcze jeden problem. Panuje opinia, iż pani Małgorzata boi się, że przez nadmiar pracy może rozpaść się jej małżeństwo. Kiedyś, zanim poznała Bartka, mówiła, że wszystkie jej związki kończyły się dlatego, bo jej partnerzy nie mogli znieść jej nieustannej nieobecności i tego, że zamiast im, cały swój czas poświęca pracy.

- Zawsze myślałam, że muszę brać sobie coraz więcej na głowę, by czuć się potrzebna. Moi partnerzy nie byli w stanie tego zrozumieć i odchodzili... - powiedziała w wywiadzie.

Wkrótce będą mieli czas tylko dla siebie

Podobno niedawno obiecała sobie i Bartkowi, że po wakacjach zrezygnuje z niektórych propozycji zawodowych, by spędzać więcej czasu z mężem. Więc moment, kiedy na dobre wprowadzi się do ich wspólnego domu i zrezygnuje z nocowania w warszawskim mieszkaniu, jest już coraz bliższy.

KK

Życie na gorąco 22/2012

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Kożuchowska | małżeństwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy