Reklama

Traktuję męża jak króla...

...bo jestem jego księżniczką - mówi Małgorzata Socha.

Jest młoda, piękna i świetnie ubrana. Pracuje po kilkanaście godzin dziennie i jeszcze znajduje czas na zabawę. Cud-dziewczyna!

Rolą cwanej, ale jednocześnie gapowatej Violetty z serialu "BrzydUla" zdobyła serca milionów telewidzów. Od tego czasu Małgorzata Socha (31) jest niekwestionowaną gwiazdą polskiego ekranu. Każdy kolejny film - czy to "Śniadanie do łóżka", "Weekend", czy "Och, Karol 2" to wielkie przeboje.

Nie inaczej jest z jej rolami w serialach telewizyjnych. Aktorka jest również znana ze swojego dobrego gustu - świetnie się ubiera. Jest domatorką i najbardziej ceni sobie wieczory spędzane w towarzystwie ukochanego męża.

Reklama

W pani żyłach płynie błękitna krew? Jest pani księżniczką?

Małgorzata Socha: - Tylko w grze komputerowej... Zostałam właśnie ambasadorką gry "The Sims: Średniowiecze".

Tak, ale widziałem panią w sukni księżniczki i z prawdziwym mieczem w ręku!

- Suknia została zaprojektowana przez Tomasza Ossolińskiego. Jest wyjątkowo piękna, ale niestety nie mogę jej sobie zatrzymać, została zlicytowana przez Fundację TVN "Nie jesteś sam".

A miecz? W rękach kobiety...

- Współczesna kobieta jest silna, niezależna i takie też kobiety grają w tę grę.

Pani sama też gra?

- Przyznam szczerze, że dopiero zaczynam. I właśnie stałam się prawdziwą fanką Simsów. Ta gra mnie wciągnęła. To fajna zabawa. Pozwala na takie bardzo miłe oderwanie od naszej rzeczywistości.

I jeszcze można w nią grać razem z ukochaną osobą. Męża już pani wciągnęła w swoje fascynacje?

-Tak, już stworzyłam jego avatara, czyli taką postać, która go reprezentuje w wirtualnym świecie gry.

I co on na to? Był zadowolony z tego co pani stworzyła?

- Zapytał mnie tylko dlaczego ma taki duży brzuszek (śmiech).

Jest rycerzem?

- Jest królem!

No tak, to wszystko tłumaczy. On jest królem, pani księżniczką. Oto przepis na doskonałe małżeństwo Małgorzaty Sochy.

- U nas w domu panuje iście królewska demokracja. Wszystkim dzielimy się po równo.

Jak pani znajduje czas na zabawę i... na męża? Przecież wciąż pani pracuje?

- Jestem w stanie wszystko pogodzić dzięki dobrze skoordynowanemu kalendarzowi.

I sztabowi pracowników...

- Mam tylko jedną osobę, z którą współpracuję. W ciągu dnia przebywam na planie serialu "Prosto w serce", który jest pokazywany codziennie i właśnie dlatego muszę być tam każdego dnia. A wieczorem można mnie zobaczyć w teatrze "6 piętro". Jakieś dodatkowe rzeczy staram się robić, kiedy mam mniej zdjęć. Nie męczę się pracą, ponieważ praca jest dla mnie czymś, co lubię. Spotykam fajnych ludzi, rozmawiam z ciekawymi osobami. Ja po prostu jestem taką osobą, która czerpie energię z ludzi...

Nie poczułem, żeby była pani wampirem energetycznym.

- Bo nie jestem. Sama też daję dużo energii. Ale wydaje mi się, że bez kontaktu z drugim człowiekiem byłabym dużo słabsza. Przyznam szczerze, że to mnie rzeczywiście napędza.

Zagrała pani w wielkim przeboju "Och, Karol 2" u boku Piotra Adamczyka. Jak wspomina pani pracę z nim?

- Pierwszy raz spotkaliśmy się na planie "Dziupli Cezara" i tam grałam jego... narzeczoną. Grać z Piotrem to jest wielka przyjemność. Jest świetnym aktorem i też fajnym kolegą. I zawsze dżentelmenem.

A jak pani znajduje czas na dbanie o siebie. Zawsze wygląda pani ładnie i świeżo. Uprawia pani jogę, medytuje?

- Nie, nie uprawiam, nawet nie miałabym na to czasu. Na medytację trzeba mieć parę godzin, a na jodze trzeba się skupić... odpuścić i zapomnieć. Ja przede wszystkim się wysypiam.

Ile godzin?

- Przynajmniej siedem.

Jak rasowa modelka!

- Raczej rasowy robotnik, bo wysypianie się jest zalecane przede wszystkim ludziom, którzy pracują fizycznie. No a zawód aktora, jakby na to nie patrzeć, to również ciężka praca fizyczna. Ja nie imprezuję, ale nie cierpię z tego powodu. Nie czuję, żeby mi czegoś brakowało w życiu. Po prostu wieczorami jestem w domu i staram się wysypiać.

Proszę sobie wyobrazić, że dostaje pani w tym samymczasie trzy propozycje: filmową, teatralną i telewizyjną. Wynagrodzenie jest takie samo. Co pani wybiera?

- Nie wolno zadawać aktorowi takiego pytania! Ale przyznam, że każdy rodzaj zadania aktorskiego sprawia mi niesamowitą frajdę. Czyli znając siebie...

...wybrałaby pani wszystkie te propozycje?

- Tak!

A jak by je pani pogodziła?

- To już byłby ból głowy mojej agentki (śmiech).

Michał Wichowski

Świat i Ludzie 15/2010

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy