Reklama

Prawdziwe rewolucje

Kolejne poważne decyzje, które mają uporządkować ich wspólne życie.

Kiedy nieco ponad rok temu na premierze filmu "Mój biegun" Radosław Majdan (42) zobaczył Małgorzatę Rozenek (36), trafiła go strzała Amora. Ale jeszcze wtedy nie przypuszczał, że dla tej kobiety i dwójki jej dzieci będzie w stanie zmienić w swoim życiu wszystko. A jednak na naszych oczach tak właśnie się dzieje!

I wiele wskazuje, że to nie koniec rewolucyjnych zmian. Najpierw bez żalu porzucił rozrywkowe życie kawalera, potem zamienił się w troskliwego tatę dla Stasia (9) i Tadzia (5) oraz idealnego kandydata na zięcia, który podbił serca rodziców pani Małgorzaty.

Reklama

Początkiem metamorfozy dawnego bramkarza była przeprowadzka perfekcyjnej pani domu z synami do jego apartamentu na warszawskim Służewcu. I generalny jego remont, zrobiony przez nią według jej upodobań i gustu.

Teraz bliscy pary czekają na oficjalne potwierdzenie zaręczyn i datę ślubu, ale, jak się okazuje, pan Radosław ma jeszcze parę rzeczy do zrobienia, zanim zyska miano perfekcyjnego kandydata na męża. Jakich?

Wszystko wskazuje na to, że zakończył działalność studia tatuażu Navaho Tattoo, które z wielką pompą i akompaniamentem medialnego szumu otworzył tuż przed poznaniem pani Małgorzaty. Dziś o salonie Navaho jest cicho. Próżno szukać numeru telefonu w internecie i siedziby na warszawskim Ursynowie. Zostały tylko zdjęcia z otwarcia lokalu. Czyżby pan Radosław uznał, że tatuaże, które kiedyś były dla niego tak ważne, teraz stanowiłyby wstydliwy element życiorysu?

Pani Małgorzata i jej rodzice to ludzie dość konserwatywni i w taki sam sposób wychowują Stasia i Tadzia. Może dlatego bramkarz przestał obnosić się ze swoimi tatuażami i zachęcać innych do tego typu ozdób? Podobny los, jak studio tatuażu, spotkał zespół rockowy o niezbyt wdzięcznej nazwie "The Trash", która w prostym tłumaczeniu z angielskiego na polski oznacza... śmieci.

Staś i Tadzio pobierający naukę w renomowanej szkole, gdzie język angielski ma poziom wyższy niż przeciętnie, z pewnością pytali już pana Radosława, dlaczego gra w śmieciach. A co w takiej sytuacji odpowiedzieć rezolutnemu dziecku?

Nie jest łatwo pracować na miano perfekcyjnego taty, dlatego, niestety, trzeba zrezygnować z niektórych przyjemności. Radosław, który w "The Trash" grał na gitarze już nie występuje, strona grupy zniknęła z internetu, a ostatni wpis na Facebooku pochodzi z sierpnia 2013 roku. Bramkarz chyba nie chce dawać złego przykładu.

Znajomi szanują jego wybory, ale też zastanawiają się, z czego sportowiec utrzymuje nową rodzinę. Na razie postawił na zyski ze sprzedaży perfum, reklamowanie firmy produkującej męskie ubrania i grę w Reprezentacji Artystów Polskich, ale to przecież za mało, by zapewnić pani Małgorzacie i chłopcom życie w luksusie, nie wspominając o pokryciu kosztów zbliżającego się szybkimi krokami wesela.

6/2014 Rewia

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy