Reklama

Postanowiłam być szczęśliwa

Nie mam wątpliwości, co jest najważniejsze w życiu. Najważniejsza jest rodzina. Mój mąż Piotr i nasze dzieci: Zosia, Michalina i Antonina.

Przez lata śpiewała w chórkach. Niby w cieniu, a jednak nie sposób jej było nie zauważyć. Interesujący głos, wielka muzykalność, fantastyczne poczucie rytmu, ładna, roześmiana - nic dziwnego, że ludzie patrzyli na nią z przyjemnością. Aż przyszedł dzień, że Magda Steczkowska (36) "wybiła się na niepodległość" i dziś wspólnie z mężem Piotrem Królikiem (46) ma swój zespół Indigo i właśnie promuje trzecią solową płytę "Pełnia". Wcześniej z innymi artystami nagrała ich ponad 50!

Dlaczego taki tytuł? Bo odzwierciedla obecny stan jej ducha. Czuje się spełniona i szczęśliwa: jako człowiek, matka, muzyk. To jej czas.

Reklama

Debiutowała w wieku 4 lat

Jej przygoda ze sceną

zaczęła się właśnie wtedy. To było normalne w rodzinie Steczkowskich. Wszystkie dzieci Danuty i Stanisława: Agata, Jacek, Krystyna, Justyna, Paweł, Magda, Cecylia, Marcin i Maria śpiewały wszystkie grały na instrumentach, wszystkie, z wyjątkiem najmłodszej Marii, ukończyły szkoły muzyczne. Ale czy można się dziwić? Mama była nauczycielką muzyki, ojciec dyrygentem. Przez wiele lat prowadzili działalność popularyzującą muzykę chóralną. Stanisław założył chór chłopięco- męski "Cantus", w którym przez wiele lat śpiewali bracia Magdy.

Rozśpiewali Stalową Wolę. Dziś są jej ambasadorami

Do dziś mówi się, że Steczkowscy rozśpiewali to miasto. Choć nikt z rodziny nie mieszka już w Stalowej Woli, a Stanisław Steczkowski nie żyje, miasto pamięta o ich zasługach. 25 lutego 2012 roku podczas koncertu z okazji 70. urodzin mamy, Danuty, prezydent miasta nadał rodzinie Steczkowskich tytuł "Ambasadora Stalowej Woli". O muzykującej rodzinie Steczkowskich dużo pisano. Często gościli w radiu i w telewizji. Przemierzyli Polskę i Europę. Nic dziwnego, że Magda, która w rodzinnym zespole śpiewała od 4. roku życia, a po raz ostatni wystąpiła w klasie maturalnej, miała taką swobodę, gdy jako 19-latka zadebiutowała w chórku Maryli Rodowicz. Fakt, że tam się znalazła, zadecydował o całym jej życiu, ale o tym za chwilę...

Do zespołu Maryli Rodowicz trafiła, jak to zwykle w życiu bywa, przez przypadek. - Któregoś dnia siostra Justyna powiedziała mi, że Maryla szuka ludzi. Elżbieta Zapendowska, która gdzieś mnie słyszała, uważała, że powinnam się zgłosić - wspominała Magda.

Nie znała żadnej piosenki Maryli Rodowicz

Maryla kazała mi śpiewać drugie głosy we "Wsiąść do pociągu". Nie znałam tej piosenki. Nie znałam żadnej piosenki Maryli Rodowicz, bo wychowywałam się wśród muzyki poważnej. Zaśpiewała mi więc melodię, na to ja jej zaśpiewałam drugi głos, ale bez tekstu. Kiedy zadzwoniła, że mogę przyjechać na próby, byłam w szoku. Później dowiedziałam się, co o mnie opowiadała: "Nie umiała mojej piosenki, ale... zdolna bestia". Tak zaczęłam pracować z Marylą Rodowicz - mówiła w Mieście Kobiet. Tu jest odpowiedni moment, aby wyjaśnić, dlaczego fakt, że trafiła do chórku Maryli Rodowicz, zadecydował o całym jej życiu. Bo właśnie tam, w pracy, spotkała swojego przyszłego męża i ojca trójki swoich dzieci: Zosi (10), Michaliny (3) i Antoniny (1) - Piotra Królika. Patrząc na nich, nie ma wątpliwości, że się kochają. Świadczy o tym każde spojrzenie, gest, czułość, sposób, w jaki się do siebie zwracają. Miły i krzepiący obraz.

W dzieciństwie ciągle płakałam

Jak Magda zapamiętała siebie z dzieciństwa? - Byłam bardzo płaczliwym dzieckiem. Z podstawówki pamiętam głównie to, że ciągle płakałam. Nie mam pojęcia, dlaczego. Chodziłam smutna, wszystko było nie tak, ciągle było mi źle. Mama miała nas dużo i była zapracowana. Kiedy pytała, co mi jest, mówiłam, że nic, ale potrzebowałam, żeby ona usiadła ze mną, pogadała, popytała, chociaż nie było konkretnego powodu tego mojego smutku. Po prostu - taka wrażliwość. Pamiętając te stany, postanowiłam, że w dorosłym życiu nie dopuszczę do ciągłego przygnębienia bez powodu - mówiła.

Udało jej się. Dziś uważana jest za jedną z najbardziej radosnych kobiet. Co więcej, swoim optymizmem i wiarą, że wszystko musi skończyć się dobrze, potrafi zarazić innych. Ma też dar wyciągania ludzi ze stanów przygnębienia i depresji.

Wybór był oczywisty, gdzie zbudują dom

Mieszkają w przepięknym miejscu w Mogilanach, rodzinnych stronach męża Magdy. To tu w pięknym parku, ze wspaniałym dworkiem, odbyło się ich wesele. Gdy postanowili budować dom - wybór był oczywisty. Mają widok na Kraków, gdzie Piotr mieszkał kilkanaście lat, i na ukochane Tatry. Śmieją się, że do pełni szczęścia brakuje im tylko widoku na morze. Dom jest radosny, wygodny, dla nich. Pomysłem Magdy jest okno od podłogi do sufitu i od ściany do ściany. Składają się tak sprytnie, że... ich po prostu nie ma. Jest też olbrzymi taras - ulubione miejsce spotkań.

- Zrobić ognisko, coś pysznego do jedzenia, posiedzieć z przyjaciółmi i rodziną w czterech kątach, nie publicznie, to jest to, co lubimy najbardziej - wyznaje Magda. Przyjaciele, którzy do nich wpadają, mówią, że wszystko jest tu smaczne, poczynając od nalewek, przez ciasta i ciasteczka, które Magda uwielbia, po klimat radości i spokoju. W domu jest pełno zdjęć, sporo zrobionych przez jej siostrę Justynę, i obrazów. - Zdjęć i obrazów nigdy nie jest za dużo. Zapełniam nimi każdą dziurkę - śmieje się Magda.

To oczywiste: dom i dzieci są najważniejsze

Jak sobie radzą z trójką dzieci, gdy oboje zgodnie wyznają, że wielkie szczęście dają im koncerty? Piotr oprócz wspólnych występów z Magdą gra również z Brathankami, których był współzałożycielem. - Dajemy radę. Jesteśmy dobrze zorganizowani. Poza tym uwielbiamy ze sobą pracować - mówi Magda. - Najpierw z Marylą, potem, gdy Piotr grał z Brathankami, cierpiałam, bo przez 3 lata go nie widywałam. Gdy w 2001 roku zaproponował mi koncerty z Indigo, cieszyłam się bardzo.

Jak wychowują swoje dzieci? - U nas w domu jest dużo miłości, czułości, przytulania się, rozmów, wspólnych zabaw i zajęć. Uczymy nasze córki, żeby zawsze dzieliły się z nami swoimi uczuciami, żeby nie bały się o nich mówić. Wszystko jest proste, bo najważniejszy jest dom i dzieci i to się nigdy nie zmieni - mówią.

IJ


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Magda Steczkowska | Piotr Królik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy