Reklama

Po prostu musi być mamą... pracującą!

Spełniona jako aktorka i kobieta interesu. Mogłaby żyć z procentów na koncie. Mimo to nie pozwala sobie na długi urlop!

Była zaskoczona, gdy producenci "Bitwy na głosy" zaproponowali jej, by została członkiem jury programu. W chwili rozpoczęcia show Sonia Bohosiewicz (36) była już przecież w siódmym miesiącu ciąży! I było jasne, że w czasie emisji show aktorka będzie musiała zamienić telewizyjne studio na szpitalną salę. 

Po konsultacji z lekarzem aktorka podjęła jednak rzucone jej wyzwanie. Znalazła bowiem sposób, by obie kwestie połączyć. Zdecydowała się na poród przez cesarskie cięcie. 

Wszystko zaplanowała w najdrobniejszych szczegółach. W sobotę wieczorem, zaraz po zakończeniu "Bitwy..." pojechała do szpitala. A kilka godzin później jej drugi synek był już na świecie.

Reklama

Zdeterminowana aktorka już tydzień później stawiła się w studiu i uczestniczyła w kolejnym odcinku show. - Sonia ma świetną sytuację materialną. Hotel, cztery restauracje... Mogłaby sobie pozwolić na długi urlop. Ale ona nie umie i nie chce żyć bez pracy - mówi jej znajoma. 

Aktorka już zdecydowała, że po zakończeniu "Bitwy na głosy" wyjeżdża z mężem, Pawłem Majewskim (45) i dziećmi do rodzinnej posiadłości w Laśmiadach na Mazurach. Do pracy i Warszawy wróci dopiero jesienią. A małego synka zostawi w najlepszych, bo ojcowskich rękach.

Iza Wojdak

Świat i Ludzie 19/2012

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Sonia Bohosiewicz | macierzyństwo | ciąża | Bitwa na Głosy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama