Reklama

Ona w niego wierzyła

Dzięki matce zrobił karierę. I dzięki niej docenia rodzinne więzi.

Madryt. To tam można spotkać go najczęściej. Spacerującego, bo nie potrafi prowadzić samochodu. Jedzącego gazpacho w restauracji La Bardemcilla obok Plaza de Santa Ana, należącej do jego starszej siostry Moniki. Pijącego piwo w barze u brata Carlosa. A jak wieść niesie, wkrótce pchającego wózek z drugim już dzieckiem z Penelope Cruz (38).

Małżonkowie planują przeprowadzić się tu na stałe. Tu urodziła się Penelope. Tu, oprócz rodzeństwa, mieszka matka Javiera Bardem (43) - Pilar (72). Kobieta, która, jak podkreśla aktor, stoi za jego sukcesem.

Reklama

Gdy gwiazdor był jeszcze dzieckiem, mama, prowadząc go za rękę, chodziła od teatru do teatru szukając pracy. - Moi dziadkowie byli aktorami, gdy osób wykonujących ten zawód nie wolno było grzebać w poświęconej ziemi - wspomina Javier. Aktorką była też jego matka.

Wtedy kobiety nie odchodziły od mężów, nie w katolickiej Hiszpanii. A ona, gdy syn miał 2 lata, uciekła od znęcającego się nad nią małżonka. Chłopiec szybko poznał blaski i cienie aktorstwa. Strach o jutro i wpatrywanie się w milczący telefon. - Stary i czarny, z numeryczną tarczą. Był jak potwór, a my czekaliśmy aż zaryczy miesiąc, trzy. Czasem mama na pracę czekała rok - opowiada.

Jego siostra pomalowała aparat na różowo... Dziś nie brakuje mu propozycji pracy, ale nie one są najważniejsze. - Moje małżeństwo jest bardzo udane. Codziennie dziękuję za to, że jestem kochany - przyznaje. I za to, że jego syn Leonard (1,9) nie powtarza jego losu. - Przy nim odkrywam urok bezpiecznego dzieciństwa - mówi Javier.

M.L.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Javier Bardem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy