Reklama
Niepokonana

Tina Turner

Niedawno wydała kolejną płytę.

Ponoć trwają zakłady, kiedy Tina Turner (74) uzna, że nie powinna już nosić krótkich spódnic.

Odpowiedź prawidłowa brzmi: - Nigdy! A kiedy uzna, że nadszedł czas, by przestać nagrywać płyty? Jak wyżej. Na szczęście. Wciąż jest w pełni sił, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Kto raz zobaczył ją na scenie i usłyszał charakterystyczny, chropowaty głos, będzie pamiętał ją zawsze.

Oczywiście, są ludzie, którym nie odpowiada jej styl, ale nawet oni przyznają, że jest wielka. Urodziła się w Nutbush w Tennessee. Ojciec był Afroamerykaninem, matka - Indianką. Jako 9-letnia dziewczynka śpiewała w chórach kościelnych muzykę gospel. Pod koniec lat 50. zaczęła występować w chórku Ike’a Turnera Kings of Rhythm.

Reklama

Bo nadeszła odpowiednia pora

Ike dostrzegł nie tylko jej znakomity głos. Pobrali się w 1962 roku. Zespół zmienił nazwę na Ike & Tina Turner. O ile Ike przyczynił się do jej kariery, o tyle zniszczył ją jako kobietę. Turner nadużywał alkoholu i narkotyków. Kiedy pił, był agresywny. Tina, by ratować siebie, w 1978 roku rozwiodła się.

Rozstanie zburzyło jej karierę, ale Tina okazała się niezatapialna. W 1984 r. ukazał się singel "What’s Love Got to Do with It", który promował album. Po 2 tygodniach piosenkę grało ponad 100 rozgłośni. Album "Private Dancer" był bestsellerem. Od tego momentu nie dała już o sobie zapomnieć. Ułożyła też życie prywatne. Erwina Bacha (57) poznała na przyjęciu promującym płytę "Private Dancer".

W zeszłym roku w szwajcarskim Kuesnacht pod Zurychem zalegalizowali związek. Na weselu byli m.in. Bryan Adams, Sade, Oprah Winfrey. Pytana, dlaczego pobrali się właśnie teraz, odparła: - Bo nadeszła odpowiednia pora. Dotychczas sprzedała ponad 200 mln albumów. Z okazji Walentynek uznała, że należy wydać płytę "Love Songs".

AP

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Tina Turner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy